Korytarz zagłady

8 0 0
                                    

"Pani pielęgniarki dzisiaj nie ma"

Ach... czasy podstawówki... dyskoteki szkolne za czasów, kiedy nie było jeszcze Gangu Albanii...
Bieganie ze znajomymi po dworze...


Cała seria dziwnych zdarzeń zaczęła się gdy biegałam sobie jak co dzień po torach kolejowych.
Był piękny letni dzień, trawa jeszcze była mokra od porannej rosy. Zobaczyłam, że jedzie pociąg, więc postanowiłam zejść z torów, akurat było pod górkę, ale co miałam zrobić? Musiałam iść tamtędy. Ta "trawa jeszcze mokra od porannej rosy" była śliska i się kurwa poślizgnęłam. Żeby było śmieszniej, akurat spadłam przed ten pociąg i... ugh... lepiej nie wspominać.

Znalazłam się w mega nowoczesnym mieście, ale było tam jakoś ponuro. Na niebie były chmury, ciągle lało, zauważyłam, że w oddali ktoś biegnie w moją stronę. Był to kucyk prawdopodobnie z My Little Pony, podałabym nawet imię, ale nie chcę by mnie Hasbro dopadło.
Powiedział tylko, że mam uciekać...
Spojrzałam dalej, a tam wielka fala, normalnie jak tsunami!
Zabrałam się do ucieczki, większość osób, które też wiały przed wodą chowała się w budynku stacji benzynowej całym ze szkła. Myślałam, że to słabe rozwiązanie, ale fala była coraz bliżej, więc poszłam tam za nimi. W budynku stacji udało się ukryć pięciu osobom w tym mnie. Zanim te kilka osób dobiegło, na stacji była już jedna kobieta. Była przywiązana do krzesła, które z kolei było przywiązane do kolumny. Kobieta nie wydawała się być niezadowolona z tego, wręcz przeciwnie. Podszedł do niej stary mężczyzna i powiedział "Nie ma nic lepszego niż oświadczyć się kobiecie przywiązanej do krzesła na stacji benzynowej podczas tsunami." , Po czym wyjął pudełko z pierścionkiem.
Fala uderzyła w budynek, ale ten nie rozleciał się. Poczekaliśmy aż woda opadnie i poszliśmy w swoją stronę rozdzielając się.

Czacha na poluWhere stories live. Discover now