00

43 0 3
                                    

Kolejny piękny dzień, do wakacji zostało już tylko 30 dni. Godzina jest 6:25 hmm mam sporo czasu, więc pójdę zjem śniadanie i ogarnę się. Uwielbiam mieć makijaż na sobie, ale dzisiejszy dzień był strasznie ponury, więc postanowiłam, że nie będę się jakoś specjalnie malować.

*W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi*

Jeszcze mi Liz tutaj brakowało. Byłam w samej bieliźnie i szlafroku, a że przy Liz się niczego nie wstydzimy poszłam otworzyć drzwi.

- Liz mówiłam ci... O mój Boże.- Zakryłam się szybko kiedy zobaczyłam, że to nie Liz.

- Uuu maleńka ale jesteś seksowna- Powiedział Justin po czym wszedł do domu.

- Było mnie uprzedzić, że przyjdziesz dupku!-Krzyknęłam na niego.

- Jesteś seksowna jak się denerwujesz kruszynko- Jak zwykle mi słodził.

Nic już do niego nie powiedziałam, ale nie powiem lubiłam jak mi słodził jest kochany.

- Słodziutka zbieraj się bo nie zdążymy.

- Okej już idę.

Justin jest jak brat, jest strasznie troskliwy i nie pozwoliłby, żeby stała mi się krzywda. Kocham go jak brata, starszego brata.

Wyszliśmy z mojego domu i skierowaliśmy się w stronę szkoły, na szczęście mieszkałam bardzo blisko szkoły.

Nadszedł czas na lekcje z Panem Wood.Był to starszy mężczyzna którego kręciły młode dziewczyny, miałam do niego obrzydzenie i to straszne.

- Grande! Odpowiedz na moje pytanie.

-Jakie pytanie proszę Pana?

- Niegrzeczna z ciebie dziewczynka Grande.

Czułam jak jedzenie cofnęło mi się do gardła jak to usłyszałam.

*nareszcie usłyszałam dźwięk piękny dla moich uszu*

Tak dzwonek. Wyszłam z sali po czym zauważyłam Liz i chłopaków, standardowo przywitałam się z Liz buziakiem a z Mac'iem żółwikiem, też był jak brat ale zawsze traktowałam go jak Liz, można się wygadać i te sprawy.

- A ja też dostanę buziaka?

-Spadaj Justin. - zaśmiałam się po czym wszyscy udaliśmy się do bufetu szkolnego.

***

Nareszcie koniec lekcji. Wyciągnęłam paczkę papierosów po czym wyjęłam jednego szluga i wsadziła między wargi i odpaliłam go moją różową zapalniczką.

- O nie moja kruszynko nie będziesz paliła.- Powiedział po czym wyciągnął mi go z ust i wyrzucił do śmietnika.

- Justin przestań to nic złego.

- Jak chcesz mogę zainwestować ci w e-papierosa ale tego nie będziesz paliła.

- Dobra, czekam- Puściłam mu oczko i skręciłam w stronę domu.

Jutro sobota, idziemy na imprezę a ja nie mam sukienki. Napisałam na Facebook'u na grupę naszej czwórki i zapytałam czy Liz ma sukienkę na jutro.

Ja: Liz! Masz sukienkę na jutro?

Elizabeth: O kurwa zapomniałam o tym całkiem.

Justin: Lalki, nie panikujcie chętnie pojadę z wami na zakupy, też muszę wyglądać kurewsko zajebiście.

Mac: Ja mam dzisiaj korepetycje, więc nie dam rady pojechać ;(

Mac: Ariana chciałbym zobaczyć cię w tej sukience.

SCREAMWhere stories live. Discover now