Reed
Pięć pieprzonych godzin.
Poruszając nerwowo nadgarstkiem, obserwowałem trzymaną w dłoni szklankę wypełnioną alkoholem z dodatkiem krwi. Od pięciu godzin zalegałem w skórzanym fotelu ustawionym w rogu gabinetu Johna i katowałem swój słuch demo nadesłanym przez kandydatów, którym się wydawało, że będą na tyle utalentowani, by dołączyć do naszego zespołu.
Wziąłem porządny łyk, czując jak spięte do granic mięśnie, rozluźniają się, gdy napój rozgrzał moje wnętrze. Niewielka ilość krwi, jaką zawierała szklanka, nie mogła w pełni zaspokoić mojego apetytu, jednak wystarczyła na tyle, bym mógł przetrwać spokojnie dzisiejsze gówno.
— Nie potrzebujemy tego... — w mojej piersi zawibrował cichy pomruk — Damy sobie radę bez Rush’a.
Chłopaki natychmiast unieśli głowy znad notatników i wbili we mnie swoje spojrzenia. Laionel zmrużył szmaragdowe tęczówki i uderzył długopisem kilkukrotnie w trzymany w dłoniach zeszyt, po czym stracił całe zainteresowanie sytuacją i znów pogrążył się w słuchaniu.
— Reed wiem, że średnio podoba Ci się pomysł, by dołączył do nas człowiek, ale...
— Niedopowiedzenie roku... — warknąłem, czując wzbierający we mnie gniew, który przerodził się w atak, skierowany wprost w naszego managera. John instynktownie poprawił pozycje za biurkiem i przyszpilił mnie spojrzeniem ciemnych oczu. Zupełnie jak zwierzę w potrzasku. Nie wydawał się wystraszony, tym co się działo, raczej lekko zaniepokojony. Przełknąłem, gdy uszy wypełnił mi szum jego krwi i szybsze bicie serca, po czym opanowałem się, opróżniając do końca szklankę. Przez kolejna chwilę żaden z chłopaków nie poruszył się, przez co pokręciłem głową.
— Potrzebujemy tego Reed. Gazety wciąż nie odpuszczają i mam tu na myśli oba światy. Potknięcie Rush’a musi coś zmienić. Musimy pokazać, że potraficie funkcjonować w ludzkim świecie.
— Potrafimy przecież to robić... — Lio rzucił notatnik na blat.
— Ja też, szczególnie wtedy, gdy nie wchodzą mi w drogę. — Dodałem żartobliwie, jednak John nie wyglądał na rozbawionego. Unosząc palec wskazujący na mnie oznajmił.
— Tutaj chodzi także o ciebie. Ludzki świat wie o twojej nienawiści do ich rasy. Teraz kiedy złapano Rush’a z osuszoną z krwi dziewczyną, spekulanci obwiniają również ciebie. Masz swoją misję i rozumiem to, ale znaj granicę Prince, bo rozpalić stos jest bardzo łatwo.
Zacisnąłem dłonie w pieści, ponieważ jego słowa nie były tym, co lubiłem słyszeć. Nienawidziłem ludzi, to fakt, jednak powody tej decyzji, nie należały do moich fanaberii. Ludzie kochali moją muzykę, a ja nienawidziłem ich, za akt, iż swoim tchórzostwem przed nieznanym skazali moich rodziców na spłoiecie, tym samym pogrążać rasę w tarapatach, które trwały po dziś dzień.
— Macie jakiś kąsek? — Draco wszedł do środka i podszedł do stereo. Wyglądał na podekscytowanego. — Nie? To się świetnie składa! Dosłownie przed minutą odwiedziła mnie cudowna ludzka nastolatka — Laionel siedzący naprzeciw mnie, zajęczał cicho wiedząc co się szykuje.
— Stary błagam. Nie zniosę kolejnej pikantnej historyjki z twojego życia. Wystarczy mi, że wciąż mam przed oczami tę rudą z Las Vegas.
Zaśmiałem się, na wspomnienie dziewczyny, która nago wbiegła do lobby hotelu w którym się zatrzymaliśmy, natychmiast rzucając się na mojego brata. Draco nie podziela mojego rozbawienia, więc tylko kręci głową.
— Laska przyniosła demo siostry i o dziwo, nie była zainteresowana, jak to nazwała, bzykankiem z trupem.
— Termin przysyłania zgłoszeń został zamknięty dwa tygodnie temu, miejsce tej płyty jest w koszu. — Wstałem i zabierając swoje rzeczy, spojrzałem na Lio. — Dla mnie dobra jest piąta, siedemnasta i trzecia od końca. Zawołaj ich na dodatkowe przesłuchanie za parę dni i wyślij mi dokładne informacje.
— Nawet tego nie słyszałeś! – krzyknął Draco.
— Ne musiałem. Doskonale wiecie, że to czysta farsa! Dlaczego nie weźmiemy kogoś z naszych?
— Potrzebujemy ocieplenia wizerunku.
— Tworzymy najlepszą muzykę tego wieku, a wiecie dlaczego? Bo jesteśmy wampirami i nie potrzebujemy żadnego cieplejszego wizerunku, tylko dlatego, że jeden z nas wypił człowieka. To jest nasza natura.
— Wiesz, jakie są zasady koalicji z ludźmi? — Lio zacisnął pięści. — jeżeli każdy z nas zacznie robić to, co on, gówno wpadnie w wentylator i bum! Będziemy masowo paleni na stosach tak jak kiedyś wiedźmy. I nie będzie już twojej muzyki, bo ciebie nie będzie!
— Nie przesadzaj...— opadłem na kanapę.
— Nie przesadzam, pamiętaj Reed, czyj jest ten świat. Możemy być gwiazdami i ich idolami, ale wystarczy, że jeden z naszych się potknie i wszystko się zawali — z mojego gardła wydostał się wściekły warkot, kiedy spojrzałem na Draco. Drań miał czelność się uśmiechać.
— Tak dla jasności mam w dupie kogo zatrudnicie, zrozumiano? Ten człowiek ma się trzymać z dala ode mnie, i mojej gitary, a w zamian, nie będę starał się, go na śmierć przestraszyć.
— Ma się rozumieć stary! — kończąc dyskusje, wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do auta, by wrócić do willi.Miałem do skończenia piosenkę.
Praca z człowiekiem będzie najgorszym co może mnie spotkać. Cholernie ich nienawidzę. Są mali, słabi i sprzedajni w dodatku szybko uzależniają się od naszej krwi.
A teraz okazuje się także, że mają nad nami przewagę i trzymają w swoich plugawych łapach nasze przetrwanie.
Świetnie! Po prostu kurwa świetnie.❤️🩹
Nowa, odświeżona wersja idzie w wasze dłonie! 😁

CZYTASZ
Sanguarian - NOWOŚĆ
VampireW jednej chwili, byliśmy na świecie tylko my, ludzie. W kolejnej, świat opanował szał nadnaturalnych, i nic już nie było takie samo, prócz muzyki. Reed Prince jest wokalistą wampirzego i mającego właśnie swoje potknięcie zespołu Hellish Phantoms...