Dear Starboy: Alternatywne zakończenie

750 113 90
                                    


  Było po około dziesiątej w nocy, słońce wycofało się w ciemność, kiedy srebrna poświata księżyca pochłonęła cienie, jak ofiary.

 Tord napotkał wzrokiem zakapturzoną postać, wściekle zatrzaskującą zniszczone drzwi, gniew podsycał jej siłę, tworząc grzmiące łomotanie.

Jego książę. Tom.

 Tord delikatnie wsunął perfekcyjny list w czerwoną kopertę w batoniki. Niemal wcisnął ją pod nieskazitelną, pierzastą poduszkę i powędrował w stronę okna.

 — Wieczór, chłopaku.

 — Tord.

 Tord cofnął się na nagły lodowaty ton w jego szorstkim głosie. Za drugim spojrzeniem Tom wyglądał inaczej. Niebieska bluza niemal zakrywała jego twarz, jednak  nie mógł przeoczyć niewielkich mokrych strużek spływających po różanych policzkach.

 — Hej, wszystko w porządku?

 — Tak.

 — Na pewno?

 — Tak.

 — Naprawdę nie wyglądasz-

 — Powiedziałem, czuję się dobrze!

 Tord wycofał się w głębię swojego pokoju, bawił się błyszczącą, bajecznie białą lampką.

 — Starałem się tylko pomóc.

 — Wiem, ale nie potrzebuję twojej pomocy.

 Tord nerwowo zaplótł palce, paląca dziura niepokoju zbierała się w klatce piersiowej i poszerzała w stronę walącego serca.

 — To przez twojego ojca. Co nie?

 — Hę?

 — Słyszałem go, Tom. Te ściany są cienkie jak papier, mogłyby być wrotami dla szeptów.

 — To nie przez mojego tatę.

 Ostro wypuścił powietrze, nim rzucił gniewne spojrzenie, niczym trujące ostrza, w stronę spokojnego zachowania Torda.

 Tord.

 Jak mógł być tak nieperfekcyjnie idealny? Jak piosenka bez tekstu. Albo samotnie biały księżyc, pomiędzy błękitem w nocy. Tak złe, co jest właściwie dobre.

 — Kittyboy, jeśli chcesz porozmawiać-

 — Nie waż się mnie niańczyć.

 — Co on powiedział?

 — Spadaj, Tord.

T ord zwyczajnie opuścił ręce, dźgające uczucie w płucach zamieniło się z igły na noże.

 — Ha. Nawet nie mogę ci pomóc. Jestem bezużyteczny.

 — Tord nie rób tego sobie-

 — Czego? Mówienia prawdy? Jak wszystkie dzieciaki w szkole.

 Tom spojrzał w drugą stronę, jego łzy, jak nieustanne poczucie żalu, wżerały się w brzuch. Wcale nie chciał z nim zrywać i właśnie to łamało mu serce.

 — Prawdy o mnie. O cudownym Starboy'u ?

  — Nie-

 — O świrze ze spieprzonymi oczami? Dziwaku, co ubiera się jak dziewczyna i wie za dużo o gwiazdach? To już słyszałem wcześniej. I czasami myślałem, że może oni się mylą. Ale to ja byłem ślepy i naiwny.

Dla niego.  ( Dear Starboy alternatywne zakończenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz