Karol
Obudziłem się, ale nie chciałem otwierać jeszcze oczu. Miałem dziwne motylki w brzuchu, tak jakby ten dzień był wyjątkowy.. Taki inny od pozostałych. Mój zaspany umysł próbował przypomnieć sobie dlaczego się tak czuję, i nagle do mnie dotarło.. Otworzyłem oczy i spojrzałem się w bok. Obok mnie leżał słodki, mały Hubercik, pogrążony jeszcze we śnie. Leżał skulony z rękami przy twarzy i uśmiechał się pod nosem. Wyglądał tak uroczo.. Ciekawe czy znowu śni o mnie.. O nas. Nawet nie zdaje sobie sprawy że się w nim zauroczyłem.. No dobra, zakochałem. Ale nie chę przy nim poruszać tego tematu. Ten świat, a świat z krainy snów to dwa zupełnie inne światy, i to że Hubert śni o tym, że jestem jego chłopakiem, wcale nie znaczy o tym że naprawdę by tego chciał. Popatrzyłem się jeszcze chwilkę na tego uroczego chłopaka, po czym wstałem i udałem się do kuchni w celu zrobienia śniadania. Postawiłem na tosty. Szybko, ale smacznie.
Hubert
Obudziłem się i otworzyłem oczy. Nic nie zobaczyłem, bo miałem twarz wtuloną w kołdrę. Ehh.. Kolejny taki sam beznadziejny dzień. Zaraz wstanę z łóżka i będę się musiał ubrać. Przy przebieraniu się będę musiał patrzeć na te wszystkie swoje okropne blizny.. Nie wiem po co je robię. Może daje mi to swego rodzaju ukojenie? A może nie daje mi to kompletnie nic? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Potem będę musiał wyjść z pokoju do rodziców, którzy jak na zawołanie zaczną się na mnie wydzierać. Pewnie znowu nic nie zjem i będę chodził cały dzień głodny. Życie. Niechętnie zrzuciłem z siebie kołdrę i przeżyłem szok. Nie byłem u siebie w pokoju, co oznacza że nie byłem u siebie w domu, co oznacza że nie ma tu moich rodziców, co oznacza.. Mój szok nagle przemienił się w szczęście, a na twarzy zagościł uśmiech. Czyli to nie był sen.. Ja naprawdę jestem u Karola! Szybko wstałem i wyszedłem z pokoju. Zobaczyłem Karola stojącego w kuchni. Podszedłem do niego i się przytuliłem. Ostatnio coś mnie wzięło na czułości. Pewnie dlatego bo od bardzo dawna jej nie zaznałem. Karol odwzajemnił przytulasa i powiedział:
- Jak się spało?
- Dobrze - odpowiedziałem - Co na śniadanie?
- Tosty, lubisz?
- Lubię - po tych słowach odkleiłem sie od szatyna i usiadłem przy stole. Karol położył przede mną talerz z trzema tostami, a sam usiadł obok ze swoim jedzeniem. Zabraliśmy się do jedzenia, a Karol zaczął rozmowę:
- Śniło ci się coś? - spytał. Jak na zawołanie przypomniałem sobie sen. Byłem w nim ja i Karol. Było bardzo gorąco, romantycznie, milutko i.. Hi hi.. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Chłopak to zauważył i uśmiechnął się pod nosem.
- Nie.. Nie pamiętam - odpowiedziałem
- Tia.. Nie pamiętasz - zaśmiał się. Ja również to zrobiłem i dokończyliśmy śniadanie. Potem wziąłem swoje ubrania i poszedłem się przebrać. Po mnie zrobił to Karol, a ja w tym czasie poszedłem do łazienki umyć zęby i postawić włosy. Nie wiem po co je stawiam, tak mi się po prostu podoba. Na szczęście Karol miał lakier. Już za około pół godziny wychodziliśmy do szkoły.W szkole cały czas trzymaliśmy się razem. Ludzie dziwnie na nas patrzyli, bo byli przezwyczajeni do tego że ja nie mam przyjaciół. Miałem ich wszystkich gdzieś. No.. Do pewnego momentu, aż nie przyszedł nie kto inny, jak oczywiście Patryk.
- Co ty robisz z tym pedałem? - spytał Karola
- Po pierwsze, nie mów tak na niego. Po drugie, jesteśmy przyjaciółmi - powiedział obejmując mnie. Lekko się zarumieniłem. Nie sądziłem że Karol uważa mnie za przyjaciela, bardziej za kolegę, ale to było miłe zaskoczenie.
- Panie i panowie! Od teraz mamy dwóch pedałów do maltretowania! - powiedział i już chciał mnie uderzyć, ale coś go zatrzymało, i tym czymś była ręka Karola. Patryk się trochę zdziwił i po chwili sam dostał w twarz. Odszedł kila kroków w tył i popatrzył się na szatyna z wyraźną nienawiścią. Nagle jego oczy złagodniały, odwrócił się w drugą stronę i sobie poszedł. Popatrzyłem z podziwem na Karola, a ten się do mnie uśmiechnął. Reszta dnia minęła raczej normalnie./Time Skip - po lekcjach\
Gdy skończyłem lekcje, szybkim krokiem poszedłem do wyjścia. Czekał już tam na mnie Karol.
- To co, idziemy? - spytał, a ja popatrzyłem na niego zdziwiony. Zauważył to i powiedział - Chyba nie wrócisz do siebie, prawda? - pokiwałem głową na nie, a Karol lekko mnie przytulił. Ruszyliśmy w stronę jego domu. Całą drogę milczałem. Nurtowało mnie jedno pytanie. W końcu nie wytrzymałem i musiałem poznać na nie odpowiedź.
- Karol.. - zacząłem cicho
- Tak?
- Czy ja teraz.. Czy ja teraz z tobą mieszkam? - spytałem.
- Chyba.. Chyba tak. Fajnie, przynajmniej nie będę sam - odpowiedział. Nie wiem jak, ale mi ulżyło i zrobiło się smutno w tej samej chwili. Ulżyło mi, bo mam jeden, bardzo duży problem z głowy, czyli moich rodziców. Zrobiło mi sie smutno, bo Karol mieszka sam, nie mam pojęcia gdzie są jego rodzice. W każdym razie mam nadzieję że wszystko zacznie się powoli układać.Joł. Nie.. Nie lubię się tak witać.. Po prostu hej. Sorki jeśli ten rozdział jest jakiś gorszy, ale nie mam na niego weny. Za to mam wenę na następny rozdział.. Oj i to mam :> Zapytacie więc pewnie czemu po prostu nie napisałam tego, na co mam wenę, tylko jakieś totalne bzdury typu szkoła itp. Otóż wtedy wszystko działoby się trochę za szybko, to jest taki przerywnikowy rozdział.
Heheszki.. Albo i nie, nie wiem:
Nom.. Teraz Kari w tym ff zajmie się Hubisiem jak kotkiem ;) No w sensie wiecie.. Przygarnął go.. Dał mu ciepełko.. Miłość.. No nie no, miłości mu JESZCZE nie dał, ale czułość to na pewno <3
Słowa - 910
~Kicialka
CZYTASZ
Don't Let Me Die Here... //DxD
FanfictionHubert ma depresję. Jego rodzice go nienawidzą, w szkole idzie mu coraz gorzej, a przyjaciele.. No nie posiada ich. W pewnym momencie w jego życiu pojawia się Karol. Karol jest zainteresowany życiem Huberta i chciałby się z nim zaprzyjaźnić, ale ten...