Prolog

3 1 0
                                    

12.06.2015r.

Może zacznijmy od początku. Mam na imię Eveline. W skrócie Eve. [Czyt. Ewelajn , Iwi]
Mam 17 lat , zielone oczy , długie blond włosy. Mieszkam w Phinix. Dobra mieszkałam. Niestety przez sprawy biznesowe matki musiałyśmy się przeprowadzić do Nowego Jorku.

Na szczęście mamy początek wakacji.
Przez dwa miesiące mam spokój od szkoły.
Tylko ciężej będzie znaleźć mi kogoś z kim będę mogła rozmawiać , wychodzić , śmiać się. W dawnej miejscowości miałam przyjaciółkę Sky. Utrzymujemy kontakt , ale pewnie długo to nie pociągnie.

Mama oczywiście całymi dniami w pracy.
Wraca późno gdy już śpię. A rano gdy wstaje już jej nie ma. Nie mam jej tego za złe. Po odejściu taty stara się jak może. W sumie wychodzi jej to.

Moje dzieciństwo nie do końca było wesołe.
Ogólnie nikt mnie nie lubił. Zawsze byłam gnębiona, ale nie wracajmy do tego.

Jest godzina 12. Wszędzie leżą kartony do rozpakowania. Muszę teraz znaleźć tę z moimi rzeczami i przenieść je do mojego pokoju.

Niektóre z nich są strasznie ciężkie. Ale trudno trzeba dać radę. Po jakimś czasie udało mi się je wszystkie umiejscowić u mnie. Pokój mogłam sobie wybrać. Dom nie mały , więc dużo pomieszczeń wchodziło w rolę. Każdy ładnie umeblowany. Tylko jeden tak na prawdę skradł moje serce hah. Był on na poddaszu. Sufit zchodzil w pewnym momencie w dół. Miałam małe okno na przeciwko drzwi. Kolejne tuż obok łóżka. Biurko z jasnego drewna stało na przeciwko. A mała szafka nocna przy tym małym uroczym okienku. Jak wchodzi się do pokoju to po lewej stronie jest łazienka. Więc o to żeby biegać piętro w dół mnie nie martwi. Ściany koloru jasnego pudrowego różu dodawały mu uroku.
Ten pokój ma coś w sobie.

Zaczęłam rozpakowywać pudła.

*TIME SKIP*

Po trzy godzinnej robocie w końcu mogłam wziąć prysznic. Latanie w ta i spowrtem bywa męczące. Zdjęłam z siebie koszulke potem spodnie i bieliznę i wskoczyłam pod ciepłą wodę. Od razu ciecz opatuliła mnie całą , co dawało przyjemne uczucie. Sięgnęłam po płyn do mycia ciała , oczywiście hipo alergiczny o zapachu róży.
Tak mam uczulenie na wiele substancji zawartych w zwykłych mydłach i żelach.

Zmyłam z siebie cały dzień i wskoczyłam w krótkie szare spodenki. Do tego założyłam koszulkę z CK.

Umyłam jeszcze zęby , wysuszyłam włosy i upiełam w koka. Potem poszłam się położyć.

Przez chwilę jeszcze poszperałam na mediach społecznościowych i poszłam spać.

Na Morfeusza nie musiałam długo czekać. Oddałam się w jego ramiona jak żona mężowi w noc poślubną.

Rano obudziło mnie słońce rzucające promienie na moją twarzyczke.
Lekko mrużąc oczy usiadłam i rozejrzałam się w około.

Wstałam na równe nogi i zeszłam na dół do kuchni. Na blacie leżała karteczka. Podeszłam bliżej i uniosłam ja tak bym mogła przeczytać.

Hej Evi , wyjeżdżam na miesiąc do Texasu w sprawach firmowych. Mam jeszcze dla ciebie małą niespodziankę. Przyjdzie do ciebie Eva.
Oprowadzi po okolicy i powie co i jak. Nie martw się , pieniądze są w szafce w pojemniku po ciastkach mam nadzieję że wystarczy.   
                                                                   Mama.

No tak. Mogłam się tego spodziewać.
Ahh trudno , teraz mam przynajmniej co robić. Czekać na jakąś Eve. Super.

Dochodziła godzina czternasta a po niej ani śladu. Poszłam więc przygotować sobie obiad. W lodówce jedyne co znalazłam to jajka mleko i ser. Pięknie. Jestem głodna więc muszę coś wymyślić. Może omlet.
Tsa , jak tym razem go nie spalę będzie dobrze.

Zabrałam się za przygotowanie ciasta. Robiłam jajka dodalam cukier i inne bzdety.
Po jakiś 10 minutach było ono gotowe.
Tak więc zabrałam się za najgorsza czynność. Smarzenie. Po prostu uwielbiam to robić.

Ooo taaak. Wyszło mi i byłam z siebie zadowolona. Przełożyłam przysmak na talerz i udalam sie do salonu. Usiadłam i zaczęłam jeść. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.

Odstawiłam talerz na stole i poszłam otworzyć drzwi. Zostałam w nich niską małą brunetkę. Miała delikatne rysy twarzy.
Niebieskie oczy. Wyglądała na jakieś 16 17 lat. Była urocza.

- Hej , to ty jestes Eve ?

- Um , tak.

- O to miło , ja jestem Eva. Mieszkam nie daleko. Twoja mama to blikska koleżanka mojego taty. Pracują razem. Poprosiła mnie bym cię oprowadziła po okolicy. Noni zgodziłam się.

- No dobrze , wejdź.

- Dziękuję.

- Um , ok.

Wróciłam do mojej poprzedniej czynności.
Dokończyłam mój Ala obiad i odniosłam talerz.

*TIME SKIP*

- A tu masz Skate park. Lubię tu przychodzić z przyjaciółmi. Kilku tam nawet jest. Choć , zpoznam was że sobą.

- No nie wiem czy to taki dobry pomysł.

- Choć , nie marudź.

- Um no dobrze.

Podeszłam z brunetką do jej znajomych.
Wydawali się mili. Pierwszy raz ktoś nie patrzał na mnie krzywo.

Eva przywitała się z każdym. Po chwili podeszła do mnie i zaciągnęła biżej nich.

- No więc tak jak mówiłam , to jest Eve.

- Hej - odezwał się wysoki brunet. - Jestem Matt.

Po chwili dołączył się jeszcze Toby , Ivan i Olivia.

Jednak najbardziej moją uwagę przykuł brunet o niebieskich oczach. Nieco wyższy ode mnie. Irokez nawet mu pasował.
Nazywał się Liam.

Jedno wiem na pewno. Ma w sobie coś , co mnie pociąga.

Promises...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz