Nawet nie wiesz jak się cieszę i jak bardzo tego potrzebuję.

545 48 15
                                    

Powitalne info na dole rozdziału!!!

1.12.2018 r.

Siedziałam znudzona przed telewizorem, czekając na rozpoczęcie się konkursu w Niżnym Tagile. Początek sezonu dla Johanna jak i reszty drużyny raczej nie był spełnieniem marzeń. Wysokie ambicje Forfanga muszą go pożerać za każdym razem, gdy stara się oddać dalszy skok, jednak nie idzie to po jego myśli. Sięgnęłam jeszcze po telefon i wysłałam wiadomość:

'Powodzenia Kochanie, pamiętaj, że dla mnie zawsze jesteś zwycięzcą.'

Chyba wysyłając mu tą samą wiadomość przed każdymi zawodami odkąd jesteśmy razem liczę, że w końcu on sam w to uwierzy. Dla mnie nie musi być pierwszy w zawodach, nie musi zawsze osiągać tego, co sobie zaplanował. Każdy z nas długo pracuje na spełnienie swoich marzeń czy ambicji. Musimy jednak godzić się z porażkami i przyjmować je z pokorą.
Nie tracąc nadziei na dobry sezon Norwegów, skupiłam się na zaczynających się właśnie zawodach. Dmuchanie pod narty i trzymanie mocno kciuków to zdecydowanie stałe elementy kibicowania w moim wykonaniu.
Po pierwszej serii mój entuzjazm kibica opadł. Oglądanie skoków nie sprawiało mi już tyle przyjemności co wcześniej. Wyjazd do Trondheim bardzo ograniczył mi kontakt z Julią. Brakuje mi kogoś, kto energicznie zareaguje na Słoweńca pojawiającego się na belce i kogoś, kto doda jakiś komentarz przy skokach naszej reprezentacji narodowej, nazywając przy tym Johanna moim kochasiem. Czasami zastanawiam się czy nie czuję się bardziej samotnie tutaj, gdy mój chłopak w sezonie cały czas praktycznie jest poza domem. Okres Pucharu Świata będzie dla mnie cholernie ciężki. Trwa dopiero trzeci tydzień a ja już nie wytrzymuję sama w domu. Do tego wszystkiego dochodzi ciągle zdenerwowany lub zły Johann. Atmosfera w domu jest ostatnio dosyć mocno napięta. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy, bo nie wytrzymam tak do końca marca.
Konkurs skończył się dla Johanna fantastycznie. Zajął pierwsze miejsce, poczuła dumę, która mnie rozpierała. Szczerzyłam się do telewizora, oglądając Johanna na podium.

Nie minęło nawet dwadzieścia minut a ja usłyszałam dzwoniący telefon, zanim mój rozmóca się odezwał pisnęłam do słuchawki:

-Gratulacje Forfang!!! - po drugiej stronie usłyszałam głośny śmiech.

- Dziękuję, nawet nie wiesz, jaki jestem szczęścliwy - Johann odparł.

- Ja też się bardzo cieszę i jestem z ciebie bardzo dumna.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale tematy zeszły już na inne tory niż skoki narciarskie. Wiedziałam, że Johann jest pewnie rozszarpywany przez gratulującyh mu współzawodników i reporterów, którzy pragnął przeprowadzić wywiad ze zwycięzcą. Pożegnałam się z chłopakiem i zakończyłam połącznie.

Zegarek wskazywał godzinę osiemnastą, a ja potrzebowałam powietrza, potrzebowałam ochłonąć. Zdecydowanie za dużo emocji przyniósł dzisiejszy dzień. Ubrałam się, wzięłam plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami i wyszłam z domu.
Wieczorny spacer o tej porze przypomniał mi wspólnie spędzany czas z Julią w Oslo. Szłam powoli, wspominając cudowny czas z przyjaciółka. Jest i była ona zawsze jedyną osobą, która mnie rozumie. Oczywiście jest jeszcze Johann, jednak w jego przypdku był to inny rodzaj zrozumienia.
Gdy doszłam do najbliższego parku, wyciągnąłem aparat i zaczęłam robić zdjęcia. To zdecydowanie moje ulubione zajęcie na zrelaksowanie się. Przyroda znajdująca się pod białym puchem wyglądała jakby tylko czekała aż ktoś uwieczni ten piękny widok. Latarnie przy opruszonych śniegiem ławkach świeciły delikatnie. Zasmuciło mnie tylko, że oprócz dwóch osób, które wyszły wyprowadzić psy, tylko ja podziwiałam piękno tego miejsca.
Schowałam aparat do plecaka i przeszłam się jeszcze kawałek. Mój oraganizm zaczął mi przypominać, że nie zjadłam kolacji. Postanowiłam nie wracać jeszcze do domu, tylko zjeść coś na mieście. Na moje szczęście nieopodal znajdowała się niewielka kawiarnia. Weszłam do środka i podeszłam do lady. Po szybkim przejrzeniu menu, zamówiłam sałatkę i herbatę korzenną.
Usiadłam na fotelu przy jednym ze stolików w rogu. Siedziałam, wciąż podziwiając przez okno piękno parku, gdy, poraz drugi dzisiaj, odezwał się mój telefon.

- Hej Julia - odebrałam go.
- Cześć kochana, chciałam pogratulować ci wygranej Johanna - powiedziała, śmiejąc się - co u ciebie?
- Ummm... - przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią - wszystko ok.
- Nie brzmisz jakby było - odparła przyjaciółka - cholernie za tobą tęsknię.
- Byłam przed chwilą w parku i przypomniała mi się nasza zimowa sesja z tamtego roku - delikatnie uśmiechnąłem się na ponowne wspomnienie tamtego roku, a po drugiej stronie usłyszałam cichy śmiech.
- Właśnie jestem w tej samej sytuacji, dlatego zadzwoniłam - tym razem ja się zaśmiałam - przyjeżdżam do ciebie za tydzień - Julia pisnęła mi w słuchawkę.
Musiałam przetrawić tą informację, a kiedy dotarło do mnie, co powiedziała Julia na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę i jak bardzo tego potrzebuję.

Rozmowa z przyjaciółką zajęła mi prawie godzinę. Nie miałam jednak odwagi powiedzieć jej jak jest mi ciężko samej w tak naprawdę nieznanym mi mieście. Z resztą sama nie wiem, czy nie wyolbrzymiam problemu. W końcu mogłabym dalej siedzieć w Oslo i nigdy nie poznać Johanna. Wiedziałam przecież na co się piszę, zgadzając się zostać jego dziewczyną.

3.12.2018 r.

Kończyłam przygotowywanie kolacji, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wytarłam ręcę w ściereczkę i podbiegłam do korytarza.

- Cześć kochanie - pocałowałam Johanna na przywitanie.

- Cześć - odpowiedział mi zmęczonym głosem.

Odeszłam kawałek od chłopaka, aby dać u przestrzeń na rozebranie się.

- Zrobiłam zapiekankę warzywną - uśmichnęłąm się szeroko.

- Jestem zmęczony, położę się - powiedział krótko, jedak widząc moją minę dodał - ale dziękuję.

Johann odszedł, zostawiając mnie w lekkim szoku. Po chwili ocknęłam się i zła wróciłam do kuchni. Wyrzuciłam potrawę z impetem do śmietnika i pozmywałam naczynia. Rozumiem, że zawody są męczące, ale czy to oznacza, że przez te dwa dni bycia w domu będzie tylko spał? Nie planuje nawet zamienić ze mną kilku słów?

Skoro mam teraz czas dla siebie, wzięłam się za ogarnianie rzeczy na uczelnie. Mam jeszcze trochę czasu na wykonanie zadania, ale skoro nie mam co ze sobą zrobić, to postanowiłam je chociaż zacząć.

Nie zauważyłam nawet kiedy zrobiło się wpół do jedenastej. Usłyszałam kroki a następnie ujrzałam nad sobą Johanna.

- Czy ty planujesz położyć się dzisiaj spać? - stanął z rękoma opartymi o biodra.

- O przepraszam - spojrzałam na chłopaka - obudziłam cię?

- Nie denerwuj mnie - Johann zmrużył oczy.

- Wyluzuj, już idę - podniosłam ręcę w geście obronnym i odłożyłam laptopa na bok.

Johann westchnął głośno i opuścił pomieszczenie. Poszłam do łazieznki, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witajcie kochani!

Pewnie się już za mną stęskniliście. Pierwotnie nie planowałam pisać drugiej części, ale tak lubię pierwszą, że nie chciałam kończyć jeszcze historii Lilly i Johanna.

Nie wiedziałam nawet, kiedy opublikuję pierwszy rozdział, ale dzisiejsza wygrana Forfanga zmusiła mnie do tego :D

MAM NADZIEJĘ, ŻE ZAUWAŻYLIŚCIE JAK SIĘ POSTARAŁAM, ŻE ROZDZIAŁ PIEWSZY DZIEJE SIĘ RÓWNO ROK PO ROZDZIALE PIERWSZYM CZĘŚCI PIERWSZEJ (NO I ZGADZA SIĘ Z DZISIEJSZĄ DATĄ HAHA)

Trzymajcie kciuki, żebym wytrwała w pisaniu i do następnego,

M.

i am sorry || J. A. Forfang Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz