Na dole czeka mała wspominka sprzed miesiąca i poprawione zdjęcie z lgp (pozdrawiam ludzi, którzy pamiętają tą fotkę i dziewczynę, która nam się wcięła)
14.12.2018 r.
- Kobieto, gdzie ty jesteś? - usłyszałam głos Julii, gdy odebrałam telefon.
- Zaraz będę, spokojnie - rozłączyłam się, wrzuciłam telefon do plecaka i upewniając się, że zamknęłam samochód, zaczęłam biec w stronę budynku.
Na lotnisku jak zawsze był spory ruch, jednak znalazłam Julie w tłumie bez problemu.
- Bardzo cię przepraszam, ale zaspałam - była godzina piąta, żeby dojechać do Oslo bez podejrzeń Johanna musiałam poczekać aż pojedzie na zawody, więc dotarłam wczoraj do domu dosyć późno.
- O której dojechałaś? - zapytała przyjaciółka.
- Byłam chwilkę przed dwunastą - skrzywiłam się delikatnie, myśląc ile godzin spałam.
- Ale czego się nie robi dla swojego chłopaka - Julia zaśmiała się.
- Dalej uważam, że bardziej spektakularny byłby przyjazd na turniej czterech skoczni - odparłam.
- Ale Engelberg jest taki magiczny i świąteczny - Julka rozmarzyła się - zawody przed przerwą świąteczną będą super, poza tym Johann sam może zaproponować ci wyjazd na turniej czterech skoczni.Co do pierwszej rzeczy moja przyjaciółka miała rację. Zawody w Engelbergu są magiczne i od zawsze je uwielbiałam. Natomiast z tym drugim bym się nie zgodziła. No może Johann byłby w stanie zaproponować mi wyjazd na turniej czterech skoczni. Jednak nie ma opcji, żebym się zgodziła. Skoro atmosfera jest napięta pomiędzy konkursami, to nie mogę sobie wyobrazić jak okropnie by było podczas zawodów. Z resztą tego co będzie w Engelbergu też się boję. Nie chcę, żeby Johann zdenerwował się, że nic mu nie powiedziałam o moim planie. Tylko, że chciałam, żeby to była niespodzianka a jakby wiedział, to by już nią nie było. Weszłyśmy już na pokład, więc musiałam skupić się na znalezieniu naszych siedzeń w samolocie. Kiedy ułożyłyśmy się wygodnie, Julia odparła:
- To cud, że z twoim spóźnieniem zdążyłyśmy.
- Świąteczny cud, magia Engelbergu już działa - zaśmiałam się lekko.Do hotelu dotarłyśmy czterdzieści minut przed kwalifikacjami, więc po zostawieniu bagaży w pokoju, od razu udałyśmy się w stonę skoczni. Upewniłyśmy się, że drzwi od pokoju są dobrze zamkniętę i wyszłyśmy z ciepłego budynku. Na zewnątrz padał śnieg. Na szczęście jednak nie wiało, więc było całkiem przyjemnie.
- Błagam, kupmy coś do jedzenia po drodze - po słowach Julii, poczułam, że mój brzuch się odezwał.
- Dobry pomysł, ale musimy wziąć na wynos, bo nigdy nie dojdziemy na kwalifikacje - zaśmiałam się.
Chwilę później przeszłyśmy obok budki, w której sprzedawali frytki. Wymieniłam się z przyjaciółką porozumiewawczymi spojrzeniami i podeszłyśmy do okienka. Nie zastanawiając się, zamówiłyśmy duże porcje. Głodny człowiek nie myśli trzeźwo.
- Życzę nam powodzenia - stwierdziłam kiedy odebrałyśmy już nasz obiad.
- Lilly, nie doceniasz nas - Julia wyjżała zza góry frytek w papierowym opakowaniu. Zaśmiałam się i pokręciłam głową, ta kobieta jest niemożliwa.
Na miejscu doznałam ogromnego szoku. Trybuny były praktycznie puste, przez co miało się wrażnie, jakby było już po impreznie lub długo przed nią. Spojrzałam się ze zdzwinieniem na przyjaciółkę, ona jednak tylko wzruszyła ramionami.
- Myślisz, że to wiocha wyciągać flagę? - zapytałam się - powinnam być poważna, skoro mój chłopak bierze udział w konkursie.
- Emmm.. proszę cię - Julia uśmichnęła się - hotka zawsze będzie hotką, wyciągaj tą flagę.
Ściągnęłam plecak i wyciągnęłam tkaninę. Flaga była dosyć spora, więc postanowiłam się nią owinąć.
- Wyglądasz uroczo, dawaj cykne fotke - Julia wyciągnęła telefon z kieszeni a ja ustawiłam się z szerokim uśmiechem.
CZYTASZ
i am sorry || J. A. Forfang
FanficKontynuacja historii Lillian i Johanna. Pierwsza część - Prom || J.A.Forfang Związek Lilly i Johanna nie układa się tak kolorowo, jakby mogło się wydawać. Pomimo tego, że wiedziała na co się pisze, częste nieobecności Johanna zaczynają przerastać dz...