14-latka znów siedziała przy biurku. Sobota, czego chcieć więcej. Jej ulubiony dzień tygodnia. Masz świadomość, że gdy położysz się spać, będziesz mieć jeszcze cały dzień wolnego przed pójściem do szkoły. Ona nie lubiła jej bardziej, niż ktokolwiek. Ale na (jej) szczęście, w poniedziałek było zakończenie roku. Przeglądała ona znów jej album ze zdjęciami. Obok każdego z nich data, wszystko dokładnie. Przełożyła kolejną kartkę. Było to jej zdjęcie z przyjaciółmi. Jedynymi, jakich miała. Ale rok temu straciła z nimi kontakt. Nie wie, co się teraz u nich dzieje, nic. Byli to Woods'owie. Jeffrey oraz Liu. Jedyne osoby, którym mogła się wyżalić i miała pewność, że nie wyśmieją jej. Ufała im bezgranicznie. Tylko oni wiedzieli wszystko o jej sytuacji rodzinnej. Reszta zdjęć była robiona w różnych miejscach, razem z nimi. Gdy doszła do końca, z jej oczu samoistnie zaczęły płynąć gorące łzy. Wytarła je ręką. Weszła ostrożnie na biurko i włożyła album na samiuteńki koniec półki, na której były jej przeróżne książki. Nie chciała, aby jej rodzice zobaczyli te zdjęcia. Chociaż - nie. Nie mogła nazwać ich "rodzicami". Gdyby nimi byli, nie traktowali by jej tak. Przejechała palcem po bliźnie, którą cztery lata temu, ojciec zostawił na jej prawym policzku nożem. Było to cztery lata temu, ale nadal pamięta to jak na dłoni. Ten przeszywający policzek ból. Łzy, które wylała przez opiekunów. Przysunęła krzesło do biurka i usiadła na małej kanapie przed telewizorem. Włączyła wiadomości.
Kolejne zabójstwa!
Wczoraj znaleziono kolejną ofiarę morderstwa. Był to ***** ********. Został bardzo brutalnie zabity. Ciało było rozszarpane, a na twarzy widniał wycięty uśmiech. Podejrzewamy, że legendarny Jeff the Killer znów zaatakował. Prosimy o szczególną ostrożność. Drodzy mieszkańcy, nie wychodźcie po zmroku z domu i zamykajcie okna. Nie wiadomo, kiedy znów zaatakuje.
Wyłączyła telewizor.
-Skoro tak, -powiedziała do siebie- to zostawię moje okno otwarte na oścież! - Narazie było ono uchylone. Godzina 17:40. Bosko. Dopiero około 21:30 robi się ciemno. Riddle trochę poczeka. Wzięła szkicownik. Przy rysowaniu czas zawsze szybko jej zlatywał. Otworzyła go na pustej stronie. Na jej półce było już 5 przepełnionych rysunkami szkicowników (80 stron w jednym, 80 rysunków). Otworzyła go. Wzięła naostrzony ołówek oraz gumkę i zaczęła szkicować. Postanowiła narysować właśnie to zdjęcie z Jeff'em i Liu. Na tym zdjęciu, trzymała swoje ręce na szyi Jeff'a, Liu stał obok nich, wszyscy się przytulali. Było to dwa lata temu. Na samą myśl o tej chwili, uśmiechnęła się. Było to na jakimś festynie w parku. Potem wieczorem, na fontannach zrobili pokaz (wyświetlali projektorem różne animacje). Gdyby o tym wszystkim zapomniała, nie wie, co by zrobiła. Dalej rysowała. Gdy skończyła szkic, wzięła czarny cienkopis i poprawiła. Wyszło jej bardzo dobrze. Starła szkic i pokolorowała rysunek, następnie ciemniejszymi kolorami kredek pocieniowała. Podpisała w prawym dolnym rogu "MIR". Spojrzała na zegarek. 21:24. Wyjrzała przez okno. Rzeczywiście, już było ciemno. Szkicownik zostawiła otwarty. Umyła się i przebrała w piżamę z czerwoną górą i czarnymi spodenkami (łazienkę miała w pokoju) i poszła otworzyć okno. Około 4 metry od okna (jej pokój był dość duży) było jej łóżko. Czarne prześcieradło, czarna kołdra w czerwone gwiazdy i czerwona poduszka w czarne. Czerwone kapcie postawiła obok łóżka. Okryła się kołdrą i obróciła na prawy bok (aby twarz mieć skierowaną do ściany, nie do okna). Wzięła swoją okrągłą, fioletową poduszkę z wyszytą minką emoji uśmiechniętego diabełka (media - jest to moja) i przytuliła ją. Potrzebowała czegoś do przytulenia. Gdy na przykład razem z państwem Woods i chłopcami jechała na 4-dniowy wyjazd, gdy była śpiąca, musiała przytulić się do czegoś, a obok niej był starszy z braci. Musiała się przytulić, ponieważ inaczej by nie zasnęła. I tak chyba mu się podobało.
Myśląc o tym, z uśmiechem zasnęła.
Obudził ją dźwięk wchodzenia przez okno do pokoju. Dość cichy, ale miała dobry słuch. Udawała, że śpi. Miała zamknięte oczy, nadal była odwrócona do ściany. Usłyszała kroki, ktoś podchodził do jej łóżka. Teraz była pora na udawane obudzenie się. Ziewnęła, usiadła na łóżku i przetarła oczy.
