Poranna kawa.

14 0 0
                                    

Godzina 8:30, odkluczam drzwi do małej knajpki, poczym wchodzę do środka. Przebieram się w fartuch i czekam na klientów. Czekam 10 minut... 20... aż zjawił się pierwszy klient, który podszedł do lady.
- Witam młodego człowieka. - rzekł starszy mężczyzna, uśmiechając się szeroko.
- Dzień dobry Panie Dunkils - Odwzajemniłem uśmiech. - Dla Pana to co zwykle?
-Dokładnie, pączek z marmoladą i zbożowa kawa. - Dodał po czasie.
- Się robi. - spisałem szybko zamówienie i zabrałem się za przygotowywanie kawy dla Pana Dunkils'a.
W lokalu zaczął unosić się zapach świeżej, zbożowej kawy. Promienie słońca zaglądały przez duże okna, a mężczyzna który złożył zamówienie, rozłożył nową gazetę.
Przygotowałem kawę, jak i świeżego pączka wyłożyłem na talerzyk, kładąc go na tackę wraz z widelczykiem, a kubek z kawą postawiłem tuż obok. Gdy zaniosłem tacę do Pana Dunkils'a, wtedy weszła ona - Rudowłosa dziewczyna, o piegowatej cerze. Odwróciłem się i na nią spojrzałem, jej oczy miały cudowny odcień zieleni, usta pomalowane na intensywny czerwień, a policzki lekko różowawe. Stałem tak i wpatrywałem się w tą piękną istotę, do momentu kiedy starszy osobnik mnie nie szturchnął.
- Ta Dama czeka, by złożyć zamówienie... - Szepnął mężczyzna.
I wtedy się otrząsnąłem. Pospiesznie wróciłem za kasę, poprawiając fartuch.
- Witam, co podać? - Zapytałem lekko oszołomiony jej urodą.
- Zwykłą kawę. - Odpowiedziała, tym samym na mnie spoglądając.
Wziąłem się za parzenie kawy, a Dama, jak to wcześniej powiedział Pan Dunkils, poszła zająć miejsce przy oknie. Wyjęła notes i długopis, poczym zaczęła coś w nim pisać, spoglądała co jakiś czas na mnie, a ja skończyłem parzyć dla niej kawę. Tak jak wcześniej postawiłem kubek kawy na tackę, kładąc obok łyżeczkę i dodatkowo z 3 śmietanki. Podeszłem do jej stolika i podałem na tacy wcześniejsze zamówienie, ona zaś obdarowała mnie cudownym, białym uśmiechem i podziękowała. Mężczyzna w pasiastej koszuli podszedł do lady, zapakowałem mu jesze z dwa takie pączki z marmoladą do papierowej torebki. - W takim razie to dla Pana na drogę, na koszt firmy - wręczyłem papierową torbę z uśmiechem na twarzy.
- Merci. - Odpowiedział, biorąc ode mnie torebkę z pączkami i wychodząc z lokalu, odsalutował.

*************************************************************************
Minęło już sporo czasu od momentu, w którym nieznajoma niewiasta została sama w mojej kawiarni.
Miałem wrażenie, jakby cały świat nagle ucichł, było niezręcznie cicho, a ja się w nią wpatrywałem.
Kobieta w rudych włosach, wstała z siedzenia, zarzuciła żółtą chustę na szyję i założyła czerwony beret. Zostawiła pieniądze na tacy, wyrwała kartkę z notesu, poczym go schowała do torby wraz z długopisem i wyszła z kawiarni, w ostateczności rzuciła mi promienny uśmiech. Chwilę potem podeszłem do stolika, gdzie niedawno siedziała, aby zabrać naczynie wraz z tacką. Ku moim oczom była biała karteczka, z moim portretem, jak czyszczę kubki do kawy, oraz na samym dole podpis ,,Dziękuję za pyszną kawę" i uśmiechnięta buźka do tego. Z radia leciał utwór ,,Come On Eileen", zaczeli przybywać nowi klienci.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 10, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mała knajpkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz