1

72 4 0
                                    

SASUKE

Samolot podszedł do lądowania o czternastej trzydzieści, czyli o pół godziny później niż twierdzono na lotnisku. Nikt nawet nas nie raczył powiadomić o burzy śnieżnej, która rozpoczęła się w nocy nad Hokkaido i która niestety trwała do chwili obecnej. Usadowiłem się wygodniej na siedzeniu i czekałem cierpliwie na to, co się ma zaraz wydarzyć. Nie wiedziałem czy bezpiecznie postawię zdrętwiałe nogi na ojczystej ziemi, czy może uderzymy z całej siły o lodowate morze Ochockie.

Życie zakrawa o loterie, nigdy nie wiemy co wylosujemy. Czasami możemy jakoś wpłynąć na bieg wydarzeń, jednak najczęściej sami poddajemy się i popadamy w niewiadomą. Mogło się zdawać, że kiedyś panowałem nad swoją sytuacją. W końcu pochodziłem z bogatej rodziny, nigdy nic mi nie brakowało, miałem cudowną dziewczynę i olbrzymie perspektywy na przyszłość.

Więc czemu nagle moje miejsce się zmieniło? Dlaczego już nie do końca potrafię zmienić tego, co kiedyś spowodowałem? Byłem głupi jak każdy osiemnastolatek, który uważał, że całe życie stoi przed nim otworem. Nie przyjmowałem do wiadomości wielu wypadków, a przecież należały do tak naturalnych, że każdy z nas mógłby skończyć podobnie.

I niestety tak się stało...

Wracałem do kraju nie z powodu nostalgii, która jak mam być szczery nigdy mi nie doskwierała, tylko z przyczyny, którą jedna część społeczeństwa by poparła, a ta druga niestety wyśmiała. Pracownik wielkiej korporacji berlińskiej, mężczyzna z trzydziestką na karku przybył do Japonii, ponieważ dowiedział się, że jego pierwsza miłość zataiła przed nim pewną sprawę, o której powinienem się dowiedzieć, zanim zapragnął poznać dalszą część świata.

Sakura Haruno, jedyna kobieta, którą tak naprawdę kochałem i z którą tak naprawdę mógłbym żyć do teraz, po naszym zerwaniu okazała się brzemienna i zamiast mi o tym powiedzieć, wolała zrobić wielką tajemnicą. A wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Nie wyleciałbym na studia do Europy, zostałbym na Hokkaido i jakoś byśmy sobie poradzili, nawet jeśli nasze stosunki uległy zmianie o sto osiemdziesiąt stopni.

I jak pewnie się teraz domyślacie, pragnę się dowiedzieć prawdy, czy urodziła tak naprawdę moje dziecko. Przez całą podróż rozmyślałem, czy jest dziewczynką czy chłopczykiem, po kim odziedziczyło kolor włosów i oczu. Przyłapałem się raz nad wyobrażaniem sobie pewnych wymieszanych po nas cech. Czy byłoby człowiekiem biznesu po mnie, czy może duszą artysty po Sakurze. Doskonale wiedziałem, że tego typu rozmyślania mogą zniszczyć człowieka, jednak nie mogłem się opanować. Jak pojąć do wiadomości, że od paru lat jestem ojcem?

Rozpoczęły się turbulencje. Złapałem się kurczowo siedzenia i patrzyłem jak Lufthansa próbuje w końcu jakoś wylądować. Nie mieściło mi się w głowie, jakim cudem pozwolili na lot skoro dobrze wiedzieli, że burza dalej się nie skończyła. Nie pozostało mi nic innego jak spróbować się uspokoić i odprężyć, ale wierzcie mi, kiedy z malutkiego okna widzi się lodowe kule lecące na samolot, to odechciewa się żyć.

Panika w oczach pasażerów zaczęła się powoli ujawniać. Widocznie nie tylko ja pojąłem, że coś dzieje się nie tak. Kobieta siedząca obok, mająca na oko dwadzieścia pięć lat odblokowała telefon, chyba w zamiarze skontaktowania się z bliskimi, ale na szczęście przed włączeniem transferu opamiętała się, że może być tylko na trybie samolotowym. Posłałem jej ostrzegawcze spojrzenie i ponownie zaglądnąłem przez okienko.

Jakiś nieznajomy głos podpowiadał mi, że nie muszę się martwić, że wyląduję i poznam przerażającą prawdę.

Ile mogło mieć lat? Po dłuższych kalkulacjach osądziłem, że jakieś trzynaście lub czternaście. Przegryzłem nerwowo wargę. Połowę swojego dzieciństwa spędziło bez ojca! Chyba, że Sakura znalazła godnego zastępcę, w co jednak mało wierzyłem. Z niektórych ludzi da się czytać jak z kart, mimo kiedy nie widziało się z nimi przez długi okres czasu.

SasuSaku "Above us"Where stories live. Discover now