Mała dziewczynka szałas zbudowała,
Jednak o jedno się zamartwiała.
W końcu mieszkała sama w lesie,
Gdzie z dala od wszystkich mogła liczyć tylko na siebie.
Czekała na ciebie,
Siedząc na wysokim drzewie.
Widziala tysiące gwiazd na niebie,
Nie zauważając człowieka rzucającego kamień za siebie.
Siedząc na desce, nóżkami machała.
Patrząc przed siebie, odgłosów nocy słuchała.
A wśród tej nocy rozległ się krzyk.
Gdy mordowany zwierzęcy z piersi wydarł ryk.
Z jej nóżek zwisały mięsa kawały,
A z rączek kosteczki szybko odpadały.
Minuta za minutą minęła,
A z gardła krew popłynęła.
Co było potem? Sprawa prosta
Jej krew utworzyła wodospad.
Potężna krwawa powódź wioskę zniszczyła,
A dziewczynka się śmiała, bo nie była miła.
I do dziś można podziwiać jej krwi kałuże,
Co są paskudnie duże.
Nikt pojąć nie mógł, ile krwi ma dziewczynka,
A na imię jej było Justynka.
Krew się wylała, kałuża wyparowała,
A Justynka dalej szalała!
Brąz jej oczu w szkarłat się zmienił,
Od dzisiaj świat ten jest znany jako Swiat Czerwieni!
Czerwona Królowa swym berłem uderzyła,
I kolejną wioskę wyburzyła.
Jej duch nawiedzał pobliską wioskę,
I tak nuciła złowrogą piosnkę.
Raz, dwa, trzy i cztery,
Niech zginą wszystkie mohery!
Lecz nie tylko na mohery miała chrapkę
Każdy z mieszkańców lasu wpadał w jej pułapkę.
Włosy podpalała, na nerwach ludziom grała.
I wszędzie gdzie popadło srała.
Tonęła tak we krwi niewiasta,
Aż się zlitowała nad nią magiczna roślina trawiasta.
Biedne dziecię z wodospadu wyciągnęła
i troskliwie się nim zajęła.
Na imię dziecku Halinka dała,
Bo od zawsze do tego imienia miłością pałała.
Zgraja moherów się pojawiła,
I dziecko zabawek pozbawiła.
Jak gladiator mieczem tnie,
Co się na niego nań nasunie,
Jak kosiarka niepokrętnie,
Całą trawkę w pół też zetnie!
Cóż tu począć, wola Boga,
Rośliny dziecku nie szkoda.
Akceptacja jest jej wrogiem,
Justynka to Justynka, we własnej osobie!
Nasza bohaterka nieźle się wkurzyła i tak oto zagrzmiła:
Oddajcie zabawki, stare jędze,
bo inaczej ześlę na was nędzę!
Mohery się nie bały, ale różne opcje rozpatrywały.
Nie oddzadzą zabawek tak szybko, bo już na kościół je dały!
Tak i oto złe błogosławieństwo,
Zniszczyło to cholerne natręctwo!
Mohery jej na nerwach grały,
Ale i tak się jej bały.
W końcu zabawki oddały,
Ale na nie nasrały.
Wkurzyła się Justynka,
I zrobiła się niezła zadymka.
Roślina niechybnie władze zagarnęła,
Ale groźbami się nie przejęła.
Zaatakować postanowiła i na kolana wroga powaliła!
A moherom przyfasoliła
I się ich nareszcie pozbyła!
Kościół oszalał, wysłanników im zabito?
To chyba jakaś słaba podróba despacito!
Ja wam dam, ladacznice,
Zrobię z was jajecznicę!
Takie jesteście głupie,
Że zaraz coś będziecie miały w dupie.
A wy, rośliny, wcale nie fajniejsze,
Jesteście ode mnie mniejsze!
Tak przemówiła
I po liściach je biła.
Wyprawy krzyżowe organizowano,
Ale z rozpoczęciem misji mały kłopot miano,
A nawet do Malborka się udano,
Ale Moherów odzyskać się nie udało...
Tyle starania, zachodu tyle!
Nic nie pomogło, nawet motyle.
Choć motyli królowa,
Męża swego zawołać nie zdoła,
Użyczy swej mocy,
Nawet jeśli w nocy.
Tak i oto koniec tej historii,
Teraz się przyznać, kto się boi?
Czas do łóżka drogie dzieci,
Na polsacie Krecik już nie leci,
Więc do łóżeczka hop i miłej nocy!
Niech nikt nie psioczy.
Autorstwa:
Brakuje jeszcze kilku osób, bez których ta historia by nie powstała, jednak ich nazwy pojawią się niebawem. Zapraszam do zaglądania w ich profile. :D
Złożyła: MMkoko1
Zredagowała (i dopisała ostatnie zdanie): Tsukinia
YOU ARE READING
Dzień Zabaw na WPiO
Random7 sierpnia 2018 roku obchodziliśmy na naszej grupie Dzień Zabaw z okazji 3000 członków. Dwie z nich doprowadziły do utworzenia się bardzo fajnych historii. Postanowiłyśmy je spisać i udostępnić tutaj. Miłej lektury! ~ Administracja WPiO