rozdział 1

217 16 2
                                    

- Kiedy wrócisz?- Zapytał ją tata, kiedy wiązała swoje buty na ciasny węzeł.
-O  dwudziestej drugiej- odpowiedziała i nie czekając na dalejsze pytania nacisneła klamke od drzwi i ruszyła na przystanek autobusowy, który znajdował się niedaleko od jej zamieszkania. Było zmino jak na wakacje. Kiedy zawiał wiatr, dziewczyna lekko się skrzywiła i zacisneła swoje małe dłonie na pasku od plecaka. Miała na sobie spodnie, które były idealnie dopasowane do jej kruchego ciała i czarny sweterek który luźno leżał na jej ramionach. Nie musiała wcale się stroić, by ładnie wyglądać, ale ona tego nie wiedziała. Myślała że daleko jej do określenia 'ładna'. Przecież była grubą, nic nie wartą nastolatką. Tak powtarzała jej mama, ktora chciała mieć wesołą, mądrą, popularną wśród swoich rówieśników córeczke, a przyszła na świat niska, nieśmiała dziewczyna z problemami. Wstydziła się pokazywać mamie. Unikała jej jak ognia. Kiedy tylko Sarah zrobiła coś źle, wojne można było wyczuć z kilmotetra. Kobieta krzyczała na przerażoną szesnastolatke, która nie miała odwagi sprzeciwić się rodzicielce. 

Mineło nie całe pięć minut a autobus pojawił się z końca ulicu. Przygotowany bilet do skasowania robił rózne obroty pod jej palcami. Kiedy kierowca zwolnił pojazd do tego stopnia, aby móc otworzyć drzwi, Sarah szybko wskoczyła, by jak najprędzej się ogrzać. Rozglądneła się gdzie może usiąść, ale nie znalazła żadnego wolnego miejsca. Grzecznie skasowała kawałek papieru i rozejrzała się ponownie tym razem dokładniej. Dostrzegła jedno wolne miejsce obok ... pewnego chłopaka. Przełkneła głośno śline i zaczeła iść w kierunk siedzenia. Miała już siadać kiedy kierowca skręcił gwałtownie, powodójąc wpadnięcie dziewczyny na nieznanego jej osobnika płci przeciwnej. Wypadek nie był poważny. Po prostu mocnym hukiem uderzyła pośladkami o swoje miejsce i bokiem szturchneła chłopaka. Nic poważnego, ale dla niej był to powód do zakopania się pod ziemie. Energicznie podniosła głowe i skierowała swój wzrok na towarzysza. On, podobnie jak ona, patrzył się na nią, tylko że na jego twarzy widniał uśmiech. 

-P-przepraszam, to było n-niechcący - Wydukała spuszczając wzrok na swoje ręce. Nie dostała żadnej odpowiedzi. Spodziewała się czegoś w stylu " Nic się nie stało" czy może "Uważaj jak chodzisz, niezdaro". Postanowiła zerknąć jeszcze raz na chłopaka, tym razem pewniej. Jego niebieskie oczy skanowały jej twarz, przez co poczuła się troszkę niezręcznie. 
- Następnym razem uważaj. - Zażenowana znów popatrzyła na swoje dłonie. Nie miała zamiaru znów spojrzeć w jego oczy i dostać kolejne słowa, które w jakiś sposób były dla niej nie miłe. 

Kiedy zorientowała się że musi już wysiadać, wzieła swój plecak i wyszła z wielkiego pojazu. Szła dobrze jej znaną żwirową drogą do swojego ukochanego, spokojnego miejsca gdzie mogła odpocząć i zapomnieć. Zapomnieć o mamie, o nadchodzącej małymi kroczkami szkole, wszystkich kłótniach, a co najważniejsze, mogła zapomnieć o sobie.

OTO PIERWSZY ROZDZIAŁ. WIEM ŻE MI NIE WYSZEDŁ BO WIECIE JAK TO Z TYMI PIERWSZYMI ROZDZIAŁAMI *TRZEBA WSZYSTKO OPISYWAĆ. MAM NADZIEJE ZE WAM SIĘ SPODOBA xx

soothing // n.horan {pl}Where stories live. Discover now