Mała dziewczynka wraz ze swoją matką mieszkała na północy Francji w niewielkim miasteczku. Na imię miała Catherine. Była piękną istotką. Jej urok i wdzięk olśniewał wszystkich mieszkańców Dieppe. Blond loki opadały na malutkie ramiona dziewczynki, a szafirowe oczy niczym najpiękniejsze morze hipnotyzowały jednym spojrzeniem. Blada i aksamitna cera sprawiały wrażenie jakby urodziła się na królewskim dworze. Przyodziana była w sukieneczkę koloru jasnego błękitu, a jej nóżki zdobiły skromne trzewiczki. Dziewczynka kochała naturę, bardzo często pomagała swojej matce w pracach w niedużym ogródku obok drewnianej chatki. W wolnym czasie udawała się do sąsiedniego domostwa, w którym mieszkała jej ukochana babcia. Wraz z nią zimnymi wieczorami zasiadała przy kominku i zasłuchiwała się w niesłychanych opowieściach, którymi zasypywała ją staruszka. Po odwiedzinach najczęściej wracała do domu i zasypiała w swoje pięknie zdobionym łóżku.
Było wcześnie rano. Catherine jak każdego poranka wyszła do ogródka napawać się zapachem kwitnących kwiatów oraz jej ulubionych owoców-truskawek. Po porannym przebudzeniu matka zawołała ją na śniadanie. Uradowana w podskokach przekroczyła próg kuchni. Na stole zobaczyła przepyszne, świeżo ugotowane jajka. Od razu rzuciła się na nie bez opamiętania, a talerz pełen jedzenia w kilka chwil znikł niczym kamfora. Uradowana migiem wyskoczyła na podwórko. Wiedziała, że nadszedł czas zbiorów pięknych, mieniących się w blasku słońca, czerwonym niczym rubiny roślin. Czym prędzej zaczęła zrywać ten dar natury. Kiedy miała już kończyć swoją pracę, usłyszała bicie dzwonów kościoła w mieście, które alarmowały o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Dziewczynka w mgnieniu oka pobiegła do domu. Matka złapała ją za rękę i szybko pobiegły do centrum miasteczka. Wokół świątyni zebrali się mieszkańcy z całej osady. Matka wraz z córką próbowały żwawym krokiem przedostać się przez tłum otaczających ich ludzi. Kiedy już znajdowały się w środku budynku, kapłan zaczął przemawiać.
-Drodzy mieszkańcy!-rozpoczął. Nastały ciężkie czasy. Nasze wspaniałe miasto zaatakowali wysłannicy szatana z północy. Dzieli ich jedynie krok od portu. Nie pozostaje nam robić nic innego niż oddać się modlitwie i Bogu!- wykrzyczał z przerażeniem w głosie kaznodzieja.
Po swoim orędziu usłyszał głosy niezadowolenia ze strony ludu. Jeden z mężczyzn wywrzasnął:
-Musimy bronić naszej ziemi, naszych rodzin i naszego wspaniałego miasta! Nie poddamy się bez walki!
Nieznajomy uzyskał aprobatę zebranych. Wtem rzesza wiernych zaczęła wybiegać z kościoła i czym prędzej biec do głównego magazynu zboża, w którym znajdowały się ostre narzędzia rolnicze. Gdy wszyscy byli w gotowości, ustawili się w samym centrum i czekali na rozwój zdarzeń. Nastała cisza. Chmara ludzi w oczekiwaniu na wroga stała nieruchomo jakby została przemieniona w kamień. Nagle usłyszano okrzyki, które oznaczały, że przeciwnik również nie podda się bez walki. Na głównej ulicy miasta pojawiła się dobrze zorganizowana armia wyposażona w topory. Rozpoczęła się zacięta walka. Tłum mieszkańców z widłami przeciwko dobrze wyszkolonej armii wikingów. Wynik bitwy był już przesądzony. Barczyści mężczyźni bez żadnych skrupułów palili domy, grabili wszystkie magazyny i mordowali mężczyzn, kobiety i ich dzieci, Przerażona Catherine stała wraz ze swoją matką ściskając silnie jej spracowaną dłoń pośrodku wielkiej rzezi, gdy nagle poczuła, że jej ręka zaczyna powoli ją puszczać. Wzrok dziewczynki obrócił się w stronę kobiety. Ujrzała ją z wielką raną w środku brzuchu, a nad nią potężnego mężczyznę z toporem, z którego wolną smużką ociekała krew. Mała z przerażeniem w oczach próbowała podtrzymać matkę, jednak ta okazała się dla niej zbyt ciężka. Ostatnie słowo, które usłyszała z martwych już ust to: Uciekaj. Po tym kobieta bezwładnie runęła na ziemię, a przerażenie dziecka przerodziło się w wielki płacz. Przez kilka chwil jeszcze klękała przy zwłokach matki, gdy nagle wściekły wojownik chwycił małą w pasie i przerzucił jak worek zboża przez ramię. Catherine próbowała się uwolnić z ramion oprawcy, jednakże bezskutecznie.
YOU ARE READING
Wtem nadejdzie zima
FantasyZabiliście mi matkę, doprowadziliście do krwawego mordu, porwaliście z rodzinnego domu. Uważacie się za wyższych, gdyż posiadacie siłę, ale ja mam to czego wy nie macie. Dzięki wam zdobyłam coś nieosiągalnego. Dzięki wam zdobyłam broń o ogromnej sil...