.

207 27 13
                                    

Muzyka dudniła mi w uszach, alkohol dawał o sobie znać zawrotami głowy, a wszystko do okoła wydawało się romazane, jakby za mgłą. Pełno ludzi tańczących na parkiecie, choć trafniejsze byłoby powiedzenie ocierający się o siebie, jak dzikie zwierzęta próbujące oznaczyć swoje terytorium. Duchota w pomieszceniu była wręcz nie do wytrzymania. Było dawno po pierwszej, a ludzi zdawało się przybywać. Mimo panującego tłoku i wszelkich problemów z postrzeganiem otoczenia, idealnie mogłem zobaczyć Ciebie. Stałeś pod ścianą powoli popijając Swojego drinka. Doskonale czułem na sobie Twoje palące spojrzenie. Nie krępowało mnie ono, wręcz przeciwnie, czułem się pewniej. Dawało mi do zrozumienia, że zainteresowałeś się mną tak samo jak ja zainteresowałem się Tobą.

Ostatni raz posłałem w Twoim kierunku spojrzenie po czym dopiłem drinka wstając. Poprawiłem swoją czarna koszulkę, która tej nocy zdążyła się już pognieść. Nie sądzę, żeby ktokolwiek miał zwracać na to uwagę. Wszyscy są zbyt upici, by przejmować się tym co ich otacza. Powoli, kręcąc biodrami ruszyłem przed siebie. Zręcznie omijając ludzi kierowałem się do Ciebie. Domyśliłeś się, o co mi chodzi, więc starałeś się ukryć Swój uśmieszek za szklanką z czerwoną cieczą. Zapewne wyobrażałeś Sobie ten wieczór na wiele sposobów. Nieskromnie muszę przyznać, że nie tylko Ty. Pokonałem dzielącą nas odległość i stanąłem naprzeciwko Ciebie.

-Dobrze się bawisz?- Twój głos dotarł do moich uszu. Zadrżałem. Był nieco zachrypnięty, co strasznie na mnie działało. Nie miałem pojęcia czy to przez ilość wypitego tej nocy alkoholu, czy też jego naturalna barwa. Wiedziałem jednak, że chce słuchać go częściej. Kto wie, może podniecony brzmisz jeszcze lepiej? A ja za chwilę będę mógł się o tym przekonać?

-Bawię się wyśmienicie, ale może być jeszcze lepiej. Z Tobą.- wyszeptałem Ci to na ucho. Po Twoim ciele przeszedł dreszcz podniecenia. Widziałem jak na Ciebie działam, nie powiem, bardzo mi to schlebiało.

-No to się zabawmy kotku.- podgryzłeś płatek mojego ucha, oplatając mnie jedną ręką w talii. Niby nic nie robiliśmy, a byłem już strasznie podniecony. Nikt nigdy tak na mnie nie działał. Ty byłeś pierwszy, pierwszy i ostatni, któremu się to udało.

Zaśmiałem się cicho po czym objąłem Cię ręką za kark. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy. Mogło się wydawać, że są takie same jak innych. Nudny ciemny brąz jakiego tu pełno. Jednak w Twoich oczach kryło się coś jeszcze i to nie było podniecenie, które wtedy nas ogarniało. To było coś czego nazwać za nic nie potrafiłem. Pierwszy raz ja, Oh SeHun nie wiedziałem co powiedzieć.

Poczułem Twoje usta na mojej szyi, było mi cholernie przyjemnie.

-ChanYeol. Lepiej zapamiętaj to imię.

---------------------
Witam w moim pierwszym ff. Taki krótki shot o Chanhun'ach. Mam nadzieję, że komuś się spodobał. Jeśli znajdziecie jakikolwiek błąd prosze śmiało pisać!
Jeszcze raz dziękuje za zajrzenie to tej 'książki'!

--------------------

Pierwszy || ChanhunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz