Pewnego prestiżowego dnia o prestiżowej godzinie wstałem jako mało prestiżowy chleb,byłem wściekły i zły,bo jestem mało prestiżowy na tyle,by Marek był usatysfakcjonowany.Stwierdziłem,że muszę być lepszym chlebem i muszę schudnąć więc postanowiłem się skierować do Fit Loversów
-Siema jestem mało prestiżowy chleb-powiedziałem.
Po tym co powiedziałem wyśmiali mnie i poszedłem do Marka,byłem smutny i wściekły już byłem pod drzwiami i kamerzysta Kruszwila otworzył mi je i miło zaprosił mnie do środka,ale uprzedził mnie,że Marek dziczeje
-kim ty jesteś?-spytał kamerzysta.
-Siema jestem chlebem-powiedziałem miłym i serdecznym głosem.
Uciekłem do skrytki,żeby Marek mnie nie zobaczył kamerzysta spojrzał na mnie podczas ucieczki do skrytki.Bałem się strasznie,bo zdawało mi się,że Marek mnie zobaczył po długim czekaniu w pudełku stwierdziłem,że jest to bardzo zauważalny punkt więc stwierdziłem,że muszę gdzieś indziej pujść wyszedłem z pokoju i nie wiedziałem gdzie iść i nagle zdałem sobie sprawę,że nie znam tego domu pierwsza moja myśl,była żeby pójść do kamerzysty,ale stwierdziłem,że to zbyt ryzykowne,bo nie znam kamerzysty więc stwierdziłem,że pójdę do sypialni Marka,która znajdowała się u góry bałem się,żeby Marek mnie nie zobaczył,ale zobaczyłem przez okno,że nie ma samochodu poszedłem spokojnie do góry i wszedłem do sypialni.Pierwsze co spojrzałem na fotel,a następnie na komputer.Usłyszałem kroki zaczołem panikować schowałem się za sofa.Po 5 minutach zobaczyłem,że Marek otwiera drzwi i krzyczy na kamerzystę bałem się,że się pobiją,ale naszczęście nie trwało to długo nie wiedziałem o co im chodziło.Naszczęście Marek i kamerzysta wyszli z sypialni.Stwierdziłem,że przecież muszę stać się prestiżowy,żebym nie musiał się ukrywać nie wiedziałem co robić,bo pomysły mi nie przychodziły do głowy,a zbliżała się 12 naszczęście jestem chlebem i nie muszę jeść wiedziałem,że najlepiej zrobić to dziś.Wyszedłem przez okno i ześlizgnołem się z dachu i wylądowałem w śmietniku.Bardzo mnie bolała górna skórka,bo na nią upadłem.Leżałem 10 minut,a po 10 minutach wstałem i jakoś wyszedłem z śmietnika,a następne poszedłem przed siebie,a nagle widzę,że Marek wychodzi z domu zacząłem panikować uciekłem do lasu zapłakany bałem się już wogóle ruszać.Miałem traumę i stwierdziłem,że moje życie nie ma sensu więc smutny poszedłem do Biedry i skitrałem się wokół chleba myśląc,że ktoś mnie weźmie udawałem mojich ziomalów wokół,którzy też byli okropnie smutni,a rolą chleba w Biedrze,piekarni,Lidlu jest nie ruszanie się i udawanie chleba.Niestety nie mogliśmy gadać więc naszczęście w gimnazjum dla chlebów nauczyliśmy się na przerwach swego języka nawet mamy własną książkę z naszymi historiami.Druga książka to właśnie język bez mówienia tylko poruzomiewanie się poprzez ruchy i gesty.Gadaliśmy ze sobą,albo raczej ruszaliśmy się.
-te chleby to jakieś nienormalne-powiedział jeden gościół.
Niektórzy nawet stali i patrzyli się i robiłi filmy wsumie stwierdziłem,że jak bym,był człowiekiem to też bym to robił i,bym to wrzucił na insta,facebooka,snapa,wiocha.pl,pudelka i na youtube'a.Wiedziałem,że to trochę dziwnie wygląda jak kilkanaście chlebów rusza się i przewraca się,ale stwierdziliśmy,że coś trzeba robić,a nie robić to co nasi somsiedzi z boku.Obgadyliśmy ich,że oni nic nie robią i tylko leżą i pachną,a to przecież chleby.Po godzinie przyszli z telewizji tvn oraz z jakiś wiadomości.Zobaczyliśmy wokół nas policje.Ludzie stali i patrzyli się nas.
-demony w nich wstapiły-powiedział jeden z ochroniaży.
-zdadzam się-powiedział drugi.
Razem z naszymi ziomkami stwierdziliśmy,że przestaniemy to robić.Po 2 godzinach wzięto nas do muzeum.Zaproponowałem ziomala,żebyśmy uciekli z tad,bo co my tu będziemy robić.
-no pewka-powiedzieli wszyscy.
-dobry pomysł-powiedział jeden.
-ej,ale jak mamy uciekać to już chyba się nigdy nie spodkamy więc myślę,żebyśmy sobie zapisali w notesie nasze numery!-zaproponował jeden chleb.
-no pasuje to zrobić!-powiedzieliśmy.
Wyjęliśmy notesy i zaczęliśmy pisać swoje numery.Okazało się,że nie jest łatwo wydostać się z muzeum tym bardziej,że policjant stoji i nas pilnuje.Nagle po 1 godzinie nas wyciagneli,bo był zbyt wielki tłum.
-zrywamy się-powiedziałem.
-oke-powiedzieli.
Uciekliśmy z rak policjanta,było to strasznie łatwe,bo był takie straszny tłum,że bardziej ten policjant patrzył na tłum,żeby go nie zabili zaczęliśmy uciekać tłum nas gonił,ale byliśmy szybcy.Było nam smutno,że nie zdażyliśmy się pożegnać.Wbiłem do lasu.Poszedłem obserwować dom Marka i po kilku minutach mi się to nudziło,była 19:00 i nagle zadzwonili do mnie ziomale pomyślałem,że mi i tak się nudzi więc odebrałem.
-no elo-powiedział jeden z chlebów.
-kiedy się spotykamy?-zapytał chleb.
-nie wiemy-powiedzieli.
-a po drugie jak i gdzie mielibyśmy się spotkać jak wszędzie grasują ludzie-powiedział jeden chleb.
Gadaliśmy krótko,bo 10 minut.Bałem się chodzić,żeby nikt mnie nie zauważył.Poszedłem więc do domu Marka wślizgnołem się przez okno i wylądowałem w kuchni Marek,był w pokoju obok.Pomyślałem,że dobrze że jestem chlebem i nie wydaje za bardzo dźwięków.Stwierdziłem,że pójdę do góry,a nagle mikrofalówka zaczoła wydawać dźwięki otwarłem w sekundzie szafę,która znajdowała się podemną i wskoczyłem do niej.Usłyszałem kroki Marka i kamerzysty,którzy biegli do kuchni.
CZYTASZ
Prestiżowy
PoetryHistoria opowiada jak chciałem zostać prestiżowym chlebie.Zalecam czytanie osobą powyżej 15 roku życia!.Chleb ma cel zostać prestiżowym.Za niedługo 2 część.