Jak co tydzień w niedzielę, przyszła do niego po południu.By namalował ją po raz kolejny.
Na każdym ich spotkaniu zabierał ją w jakieś miejsce, by tam mogła mu pozować.
Od pięknych, kwiecistych polan gdzieś na wsi, po stare, smutne, niekiedy też straszne, ruiny budynków. Miejsca były przenaróżniejsze. Czasem szli razem piechotą kilka minut, a niekiedy zdarzało się, że trzeba było jechać pociągiem lub autobusem w umówione miejsce.
Poznali się w Mokpo. Jego rodzinnym mieście, kiedy to przyjechał by namalować dom, w którym się niegdyś wychował.
Idąc do domu, mijał po drodze park, w którym jako dziecko uwielbiał przebywać.
Powolnym krokiem spacerował. Nic się tam nie zmieniło. Wszędzie stały te same drzewa, rozmieszczenie ławek również nie uległo zmianie. Fontanna także znajdowała się tam gdzie była. Nawet zapach był taki sam. W powietrzu było czuć woń kwiatów wiśni, których drzewa porastały prawie cały park. Youngjae rozejrzał się wokoło. Na ławkach każdy z kimś siedział. Wtedy nagle zobaczył ją. Park Gayoon. Jako jedyna siedziała samotnie, obracając w dłoni zerwany kwiat wiśni, przyglądając mu się ze skupieniem wymalowanym na twarzy.
Youngjae nigdy nikogo nie pokochał. Najbliższymi osobami jakie miał była jego rodzina i przyjaciele. Nigdy nie miał koleżanek. Nie specjalnie interesowały go dziewczyny. Można było powiedzieć, że był aseksualny. Nigdy nie był w związku i nie miał zielonego pojęcia jak należy postępować z dziewczynami. Wtedy jednak coś kusiło go aby w tamtej chwili usiąść i porozmawiać z dziewczyną. Tak też zrobił.
Dziewczyna nawet nie podniosła na niego wzroku. Ciągle siedziała w tej samej pozycji i z tym samym skupionym wyrazem twarzy, oglądając kwiat, który trzymała w dłoni.
Youngjae zaczął przyglądać się jej z wyraźnym zainteresowaniem.
Miała długie, kasztanowe włosy do pasa. Grzywkę, która delikatnie osłaniała jej czoło. Pełne, malinowe usta a także lekko zadarty, mały nos. Ubrana była w biały, za duży t-shirt, czarne jeansy i trampki.
-Cześć.- odezwał się w końcu.
Dopiero wtedy uniosła wzrok na jego twarz i dopiero wtedy Youngjae mógł zobaczyć, jaka była piękna.
-Youngjae.- wyciągnął do niej dłoń i uśmiechnął się ciepło.
-Gayoon.- uścisnęła jego dłoń, odwzajemniając przy tym uśmiech.
-Co robisz tutaj sama?- spytał.
-Przychodzę tu czasem pomyśleć. Mam z tym miejscem wiele wspomnień. Często siedziałam na tej ławce ze zmarłym już chłopakiem i na każdym spotkaniu obdarowywał mnie kwiatem wiśni.- odpowiedziała ze smutnym uśmiechem
-Przykro mi. Wybacz, nie wiedziałem...- powiedział.
-Nic się nie stało. Poza tym, to było tak dawno... mówią, że to co kochamy, odchodzi najszybciej prawda?
-Prawda prawda..- odparł.
Zmienili temat na jakiś przyjemniejszy. Zaczęli ze sobą rozmawiać tak jakby znali się już od zawsze. Rozmawiali tak jeszcze przez dobrą godzinę. Dochodziła czwarta po południu.
-Chyba będę musiał powoli wracać... czy moglibyśmy się jeszcze kiedyś spotkać? Proszę.- podał jej wtedy swój telefon aby mogła wystukać swój numer.
Chwilę się zastanowiła ale ostatecznie zrobiła to. Chwyciła urządzenie i zapisała swój numer, po czym dała kilka sygnałów aby ona także mogła mieć jego.
CZYTASZ
Art || c.yj
Fanfiction「미술」 -ˏˋ Bo to co się kocha, odchodzi najszybciej... ˎˊ˗ Angst, little bit Smut