Tak strasznie głowa mnie boli, słabo mi i to tak bardzo. Czuję się jakbym przespał cały rok, ale wcale się nie wyspał i jeszcze ten tępy, pusty ból. Moja głowa cała pulsuje, jakby miała zaraz wybuchnąć, na milion kawałków.
Nie mogę otworzyć oczu, coś mi nie pozwalało, to tak jakby moje mięśnie, nie współpracowały z moją wolą. Jakby żaden nerw nie chciał ani drgnąć, chociaż na chwilę. Najgorsze jednak jest to, że dalej czuję ten okropny smród leków. Taki wyraźny jakbym dalej miał go koło nosa.
Słyszałem na początku nie wyraźne pomruki, ale po jakimś czasie zacząłem wyłapywać jakieś słowa i ton głosu. Po chwili, zdania zacząłem słyszeć coraz bardziej wyraźnie.
- Boli- to był męski głęboki głos.
- Ciesz się, że to nie dziewczyna z ogromnymi szponami, jak pazury u wilka- zaśmiał się jakiś inny głos chłopski.
Usłyszałem wtedy odgłos otwierania drzwi i kroki dwóch osób. Były one ciężkie i głośne.
- Jeszcze śpi?- spytał inny głos.
- Tak- odpowiedział ktoś.
- On w ogóle żyje?
- Żyje, oddycha, Tom spokojnie nie zabiliśmy go- powiedział nowy lekko zirytowany głos.
- To w takim razie, ile on będzie spał jeszcze? -spytał Tom trochę zmartwiony.- Musi żyć bo za co nam pieniądze zapłacą.
- Już nie śpi- odpowiedział bardzo twardy głos, lekko rozleniwionym tonem.
- Ale oczu nie otwiera- zadziwił się znajomy głos, który gdzieś już słyszałem.
-To, że oczy ma zamknięte to nie znaczy, że śpi. Ten narkotyk działa tak, że on stopniowo się wybudza idioto. Jakby się od razu obudził to by było beznadziejne- westchnął ten gruby głos, widać było, że był zawiedziony ich głupotą, bądź znudzony.
- Skąd wiesz, że się obudził?- spytał Tom.
- Stąd, że delikatnie się poruszył, a jego oddech jest przyspieszony. Czyli już wie, że jest coś nie tak.
Spróbowałem otworzyć oczy, by zobaczyć co się dzieje. Delikatnie uniosłem powieki, ale nie na długo, od razu opadły. Czułem jakby jakiś klej, ciągnął moje powieki z powrotem w dół. Byłem zmęczony, ale nie aż tak, on ma chyba racje z tym narkotykiem, dopiero powoli się wybudzam.
- Widzisz?- odpowiedział ten sam, cicho się śmiejąc pod nosem.
- Tak, ty jednak Aleks nie jesteś taki głupi.
Znowu spróbowałem otworzyć oczy i udało się, ale widziałem smugi. Tak jakbym miał zamglone okulary. Zacząłem mrugać i po jakimś czasie wróciła ostrość widoczności. Moje oczy przyzwyczaiły się do lekkiego półmroku.
Zobaczyłem sześciu mężczyzn w tym pokoju, pierwszy stał przy drzwiach, drugi trzymał przy policzku zakrwawioną chusteczkę. Trzeci stał blisko mnie, wydawało mi się, że go już widziałem. Czwarty opierał się o ścianę naprzeciwko mnie, piąty siedział przy stole gasząc papierosa o stół. Szósty również siedział przy stole i czytał gazetę. Każdy oprócz tego ostatniego patrzył na mnie, z oczekiwaniem. Tak jakbym miał zaraz coś zrobić, jednak ja siedziałem w bezruchu.
Byłem otępiały, nie miałem pojęcia kim są ci ludzie i dlaczego jestem z nimi w tym samym pokoju. Nie wiedziałem co tutaj robię. Ostatnie co pamiętam to to, że wyszedłem z klubu razem z Werą. Potem chciałem wrócić do domu, szedłem w jego stronę. Spojrzałem w telefon i wtedy...
Wtedy co się stało?
Ktoś złapał mnie za ręce, a inna osoba przyparła mi śmierdzące lekarstwo do twarzy, a wtedy straciłem przytomność. Wtedy oni mnie porwali, jestem właśnie zakładnikiem?
CZYTASZ
Porwanie Przy blasku księżyca Yaoi /ASz/
RomanceMaks to chłopak z bogatej rodziny. Raz gdy wracał z imprezy, porwała go grupa ludzi z zamazanym życiorysem. Zażądali za niego z 50 milionów. Wszystko miało iść gładko według planu, no właśnie miało. Plany pokrzyżowało im uczucie ich szefa do nastola...