Wokół panowała ciemność. Poruszał się powoli, ale nie mógł dostrzec gdzie się znajduje.
Halo! Jest tu ktoś?! Gdzie jestem? -krzyknął zdenerwowany mężczyzna
Po chwili usłyszał głos, cichy,przytłumiony. Zaczął kierować się w stronę źródła tego dźwięku. Z każdym krokiem był coraz głośniejszy i układał się w jedno, ciągle powtarzane zdanie - ,, Paweł, wróć do mnie,proszę Cię nie umieraj''
Sylwia? To Ty?- powiedział zaszokowany
*********
W warszawskim szpitalu panował spokój,zapadł wieczór, godziny odwiedzin się już skończyły i pacjenci odpoczywali w swoich łóżkach. Pielęgniarka wchodziła właśnie do jednej z sal kiedy ją zobaczyła. Drobna blondynka przychodziła tu codziennie odkąd go przywieźli, siedziała całe godziny, często do nocy kompletnie ignorując godziny odwiedzin. Za pierwszym razem gdy pielęgniarka próbowała ją wyprosić najpierw zaczęła rzucać paragrafami a potem się rozpłakała i błagała aby móc zostać. I tak zostało do dziś, choć od tamtego zdarzenia minęły dwa tygodnie. Kobieta stanęła przy w drzwiach , nie chciała przeszkadzać ale musiała zrobić wieczorny obchód. Blondynka coś cicho mówiła do leżącego w łóżku bruneta, kiedy pielęgniarka powoli weszła do sali.
-Wie Pani że może tego nie słyszeć prawda?- spytała
-Wiem, ale z drugiej strony może słyszy i to mu pomoże . Trzeba próbować- odpowiedziała blondynka ze smutnym uśmiechem
-Pani Sylwio, może czas do domu. Już późno , musi Pani być zmęczona- powiedziała pielęgniarka zmartwionym głosem
-Dobrze, ale jutro tu przyjdę.
-Oczywiście
-Słyszysz, jutro też tu będę. Może wreszcie przestaniesz robić mi na złość i się obudzisz, bo za tą akcję należy Ci się porządny ochrzan panie mecenasie- powiedziała Sylwia do pacjenta, z lekkim uśmiechem choć głos delikatnie się jej łamał od wstrzymywanych łez- Dziękuję Pani Wando i do widzenia.
-Pożegnała się z pielęgniarką i powoli wyszła z sali. Pani Wanda poprawiła poduszki, wszystko sprawdziła po czym ruszyła do dalszych pacjentów ale w głowie miała tylko jedną myśl ,, Ten Paweł Radecki- nawet nie wie jakie ma szczęście, żeby być tak kochanym''
************
,, Jutro też tu będę''- ten głos tak odległy,choć za każdym razem gdy próbował go dogonić wciąż nie dawał rady. To ona, jego zadziorna blondynka mówi do niego nie wiadomo skąd. ,, Gdzie ty jesteś Sylwia do jasnej cholery? Gdzie ja jestem do cholery?''
************
Nastał nowy dzień, w kancelarii panował spokój, czego nie można powiedzieć o tym co działo się w głowie i sercu młodej pani mecenas. Siedziała w ogrodzie, słońce delikatnie ogrzewało jej twarz a w ręce trzymała szklankę z wodą i cytryną. Przez głowę przemknęło jej wspomnienie, gdy zasnęła w pracy i on obudził ją rano, ze swoim zawadiackim uśmiechem.
,,Zawsze rano pije wodę z cytryną a nie kawę Pawełku''.
Sylwia Małecka nigdy nie sądziła że jest delikatną, płaczliwą panienką. Nawet gdy dowiedziała się że jej narzeczony będzie miał dziecko z inną kobietą, i dopadł ją pewien stopień załamana, to popłakała ale w końcu wzięła się w garść ,i choć nadal to delikatny temat, to może jakoś żyć. A potem przydarzył się wypadek, jeśli można tak to nazwać i załamała się kompletnie. ,,Nieprzytomny, uszkodzenia głowy, stan krytyczny,śpiączka''- głosy lekarzy wciąż śniły jej się po nocach...
,, Jak mogłeś mi to zrobić Radecki?!'' pomyślała ze złością. Zrozumiała dlaczego się nie załamała kompletnie po Mariuszu- bo nie był nim. Nie był Pawłem Radeckim,mecenasem goła kostka, jej przyjacielem, kumplem... który ją pocałował. I nie był jeszcze jedną osobą którą nie sądziła że się stanie ,a jasno to zrozumiała po tym jak się dowiedziała o wypadku, w nerwowym telefonie od Marcina ze szpitala ,, Sylwia, Paweł on...jest źle ma rozbitą głowę i jest nieprzytomny. Ni.. nie wiadomo czy przeżyje''- zamknęła oczy jakby próbując wymazać to wspomnienie z pamięci , choć wiedziała że to na nic. Ten głos,ten strach będzie pamiętała do końca życia. Bo wtedy, tego wieczora dowiedziała się że Paweł Radecki jest też mężczyzną którego kocha. Mężczyzną jej życia. I nie wiadomo czy przeżyje.
************
Wyszła z sali rozpraw, i choć ciałem była tu jako drugi pełnomocnik przy sprawie , to sercem i myślami była w szpitalu przy nieprzytomnym brunecie. Po chwili poczuła jak ktoś delikatnie złapał ją za ramię i zatrzymał.
-Sylwia, jak się czujesz?- spytał się Marcin zatroskanym głosem. Widział jak blondynka przeżywa sytuację, co tylko potwierdziło jego przypuszczenia co tak naprawdę czuje do jego przyjaciela. Pawłowi nie mógł teraz pomóc, choć zrobiłby wszystko żeby z tego wyszedł, więc starał się pomóc utrzymać pracę Sylwii, ale jeszcze trochę i nawet on nie da rady. Blondynka musiała się wziąć w garść bo straci swoją wymarzoną i wywalczoną pracę.
-Przepraszam że się nie odzywałam na sali, ale naprawdę byłam tam zbędna... świetnie sobie radziłeś. Muszę iść wiesz, śpieszę się do..- mówiła przejęta
-Do szpitala. Wiem że jeździsz tam codziennie ale ...
-Nie rozumiesz, a jak raz nie pojadę a on się obudzi i będzie sam? Muszę, po prostu muszę- wyrwała wściekła ramię z uścisku przyjaciela
-Nie musi być sam. Sylwia nie tylko ty się martwisz.. Ma nas wszystkich- mnie, Igę...
-Ale wy nie możecie tam cały dzień siedzieć. Prawda? Bo co będzie z dziewczynkami i Zbysiem? To muszę być ja, rozumiesz? Ja bo...- zaczęła ale nie skończyła zrezygnowana
-Wiem Sylwia. To leć w takim razie a ja dokończę sam papiery. - powiedział Marcin spokojnie .
**************
Wszystko sobie przypominał. Wspomnienia wracały: wieczór kawalerski, Marcin, potem ten facet , upadek,ciemność , ból... Nie, o nie, on nie może nie żyć. Ma tyle spraw do załatwienia, tyle do przeżycia i tyle powiedzenia -szczególnie jedną rzecz i to pewnej blondynce...
,, Wrócę do Ciebie Sylwio Małecka''
CZYTASZ
Miłosna śpiączka / Sylwia i Paweł
FanfictionSylwia i Paweł- dwie połówki które się nie mogą połączyć... Co zrobią aby być razem, gdy nie będzie już nadziei? Czy tym razem to księżniczka obudzi pocałunkiem śpiącego księcia? Postacie są własnością TVP i zespołu realizującego serial "O mnie się...