Rozdział I - Róg Magnusa

18 1 0
                                    

Wycieczka przez Ubersreik była wyboista i niezbyt przyjemna. Jechaliśmy w ponurym milczeniu, wszyscy poza krasnoludem, który nucił sobie pod nosem jakieś krasnoludzkie pieśni.
Olesia doprowadziła nas do karczmy Pod Czerwonym Księżycem, gdzie powitał nas nie kto inny jak sam oberżysta. Z uśmiechem pozdrowił nas zza lady.
-Witajcie! Jestem Lohner, a moje miasto potrzebuje waszej pomocy.
Saltzpyre znowu był nieprzekonany.
-Jakim cudem ta karczma się dalej trzyma? Skaveni powinni ją dawno zniszczyć. - powiedział Jednooki.
Lohner zaśmiał się cicho pod wąsem.
-Powiem coś panu, panie łowco. Na wszystko przyjdzie czas, a na razie trzeba utrzeć nosa ty szkodnikom, prawda?
Saltzpyre dalej nie wyglądał na przekonanego, lecz kiwnął powoli głową. Lohner przywitał każdego z nas, po kolei, a potem wskazał na piętro.
-Tam są wasze kwatery. Rozgośćcie się i czujcie się jak w domu!
Powiedział i zaczął zmywać naczynia. Bardin odezwał się jako drugi z nas.
-A masz może keg lub dwa Ale?
Lohner podrapał się po bokobrodzie, zastanawiając się czy dać krasnoludowi trochę piwa.
-Mam dużo napitków. Krasnoludzki Valdahaz, wino z korzeni kwiatów z Athel Yenlui, bretońaką whisky... Trochę tego mam.
Kerilian jakby na komendę się odezwała
-Kwieciste Wino? - spytała.
-Tak, ale mam tylko kilka butelek. W tych czasach ciężko handluje się z elfickimi karawanami. - odpowiedział Lohner.
-Daj od razu jedną. Po tym całym siekaniu i strzelaniu, mam ochotę napić się czegoś NAPRAWDĘ dobrego, a nie jakichś krasnoludzkich pomyjów. - powiedziała elfka.
Bardin niemal natychmiast się oburzył i zrobił czerwony na twarzy.
-Cooooo?! Ty nazywasz valdahaz POMYJAMI?! Twoje winko nie przyprawia nawet umgiego o zawrót głowy!
-Taka prawda krasnoludzie. Nawet nie mam zamiaru dotykać kufla z tym piekielnie gorzkim napitkiem.
Lohner w międzyczasie przyniósł elfie wino i wraz ze szklanką i podał je Kerilian. Elfka niemal natychmiast napełniła szklankę i powąchała wino jak prawdziwa koneserka, a szklanke opróżniała drobnymi łyczkami. Bardin zaśmiał się szyderczo i poprosił o cały keg krasnoludzkiego browara. Osobiście uważam krasnoludzkie piwsko za nieco zbyt mocne ale było wyjątkowo dobre. Elfie wino piłem tylko raz i mam wrażenie że było ono zrobione tylko dla smaku i wogóle nie było w tym czuć żadnego alkocholu. Elfy, jakie by to nie były, upijały się tym jednak. Pewnie to przez te elfią delikatność.
-Lepiej idźcie spać, bo jutro czeka was pracowity dzień! - powiedział Lohner i oparł się o stół. - Nie myślcie sobie, że pozwole wam tu siedzieć bezczynnie kiedy Ubersreik płonie.
Ton jego głosu był tak stanowczy że aż się trochę przestraszyłem.
-Jest aż tak źle? - spytałem.
-Jest gorzej niż myślicie. Skaveni opanowali całe miasto i trzeba działać bezzwłocznie. - dokończył i machnął ręką, żeby pogonić nas do kwater.
Pokoje wyglądały przytulnie w swojej prostocie. Cztery ściany, stół, łóżko, pare półek. Nie miałem bagażu, więc zdjąłem pancerz i padłem na łóżko. Zasnąłem niemal natychmiast ale be żadnego snu.

Następnego dnia obudziłem się wypoczęty i pełen zapału do działania. Zwlokłem się z łóżka i przeciągnąłem się. Po wczorajszej intensywności walki wręcz z samego rana dostałem odczuwalnych zakwasów, które nie chciały odpuścić. Kiedy zrobiłem chociaż krok w strone swojego wyposażenia, z dołu dobiegł mnie głos Lohnera.
-Słysze cię tam na górze Markusie, złaź na dół. Musze z tobą pogadać.
Przetarłem oczy i zwlokłem się na dół. Widocznie wszyscy jeszcze spali, bo reszta kwater była pozamykana. Lohner siedział za swoją ladą i przecierał talerz, który postawił przed moimi dłońmi. Po chwili dobiegł mnie zapach smażonego boczku, więc pewnie zaraz zejdzie reszta. Lohner spojrzał na mnie z powagą i podniósł jedną brew.
-Mam nadzieje że ci nie zepsuje dnia kilkoma złymi wiadomościami apropos dzisiejszego dnia, eh? - spytał cicho.
Wzruszyłem ramionami obojętnie.
-W zasadzie, to chciałem zjeść, napić się i zabrać do roboty. - powiedziałem. - Zresztą to zależy od rodzaju złej wiadomości.
Lohner uśmiechnął się krzywo.
-Nie jest to najgorsza wiadomość. Sam widziałeś skavenów i ich ilość w jednej pułapce, więc sobie wyobraź ich dziesięciokrotną ilość przy frontalnej napaści. - rzekł lekko kiwając głową. - Będziecie też mieli na karku kilka ich jednostek specjalnych.
-Jednostek specjalnych?
-Tak. Nie są to na pewno przyjemne typy przeciwnika. Szturmoszczury, Rynsztokowcy, Dusiciele, i tak dalej. Nie będziecie mieli łatwej, ani na pewno fajnej przeprawy. - powiedział.
W międzyczasie na górze rozległ się łoskot. To na pewno obudzi resztę.
-KRUT! - wydarł się po chwili Bardin.
Po chwili otworzyły się wszystkie drzwi po kolei. Kerilian wyszła w koszuli na długi rękaw, odrobine obcisłych spodniach i w spiętych w kok włosach, z grzywką zasłaniającą jedno oko. Saltzpyre był już ubrany w swoje służbowe ubranie. Bardin natomiast wyszedł w samych spodniach, masując sobie głowę.
Kerilian natychmiast to skwitowała
-Krasnoludy. Czego nie zrobią i tak są głośne i zawsze pijane.
Gorekson odpowiedział na to cichym mruknięciem.
Victor podszedł do tego z obojętnością i zszedł na dół, a zaraz za nim reszta naszej drużyny. Kiedy zeszli na dół, Lohner zaczął omawiać plan.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 15, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Warhammer Vermintide: Dziennik Markusa KruberaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz