Rozdział pierwszy

47 3 0
                                    

-Lucjuszu, myślę, że będziesz mieć kolejnego potomka. Mam nadzieję, że ta wieść Cię cieszy- dostojna młoda kobieta siedziała na wysokim krześle przy biurku, wpatrując się nieco zlęknionymi oczami na męża.
-Narcyzo, jaką masz pewność?- zapytał z niepokojem.
-Teraz? Teraz już właściwie stuprocentową- rozpromieniła się, a w jej oczach pojawiły się łzy wzruszenia, kiedy Lucjusz przyklęknął przy ukochanej i schwycił jej dłonie w swoje.
-To cudownie, więc za parę miesięcy pojawi się kolejny syn, tak?
-Tak, dokładnie to nastąpi.- Narcyza postanowiła przemilczeć możliwość pojawienia się córki. W rodzie Malfoy'ów od kilku pokoleń pojawiali się sami synowie i od pokoleń byli oni jedynakami. Więc niemożliwym byłoby urodzić córkę.

-To dziewczynka. Zdrowa i silna jak się wydaje. Gratuluję Panie Malfoy, może być Pan dumny.- zadowolony z siebie lekarz pogratulował zszokowanemu i nieco skonsternowanemu Lucjuszowi po czym opuścił dwór. Wszedł do pokoju gdzie na wielkim łożu leżała wycieńczona, ale wyraźnie szczęśliwa Narcyza.
-Gdzie jest... Gdzie ona jest?- zapytał, a skrzat domowy prawie natychmiast wskazał palcem na kołyskę stojącą po przeciwnej stronie pomieszczenia. Malfoy podszedł powoli i ostrożnie zajrzał w kocyk. Jego oczom ukazała się czerwona, pomarszczona buzia noworodka, z wielkimi czarnymi oczami i puchatą ciemną czupryną. Spojrzał na żonę i stłumionym głosem rzucił
- Gratuluję nam córki. Jest inna.
- Jest nasza- wyszeptała kobieta.
- Kiedy rodziłaś Dracona, późniejsze tygodnie drżałem o Wasze życie. O Twoje i jego. Za każdym razem kiedy mówiłaś mi że oczekujemy dziecka, kończyło się to zbyt wcześnie. Teraz urodziłaś „to". Żyje i jest silne. Ma tez czarne oczy i włosy. To nie moje dziecko. Ono jest inne.
- To Twoja córka! A jeśli jest inna... To będzie Inna. Tak będzie brzmieć jej imię. -Narcyza podniosła głos i zaraz po tym ponownie opadła na poduszki, a skrzat domowy pospieszył do swojej Pani z buteleczką eliksiru w kościstych palcach i zaczął szeptać do niej jak niebezpieczne jest teraz emocjonowanie się.
- Niech więc będzie Inną.

Draco nigdy nie czuł się w rodzinie izolowany czy wyalienowany. W przeciwieństwie do siostry, która nie wyglądała jakby była Malfoy'em. Miała, czarne kręcone włosy i przenikliwe ciemne oczy. Była stuprocentowym Blackiem. Brakowało jej tej finezyjnej nikczemności. Zamiast tego była dość porywcza w czym często przypominała Draconowi ciotkę Bellatriks. Ale kochał ją, bo była jego siostrą. Jedną z niewielu osób które Draco do siebie dopuszczał.

Pierwszego września, dokładnie rok po tym jak jej brat pierwszy raz przekroczył bramy Hogwartu nastąpiła jej kolej. Gdy tylko Tiara Przydziału wyczytała jej imię i nazwisko, w Wielkiej Sali rozległy się szepty z których Altera rozróżniała jedynie jedno.
„Malfoy? Przecież ona jest zupełnie inna".

Altera znaczy inny. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz