Rozpaczliwie spojrzała na stół ślizgonów i ciężkim krokiem, powoli, jakby na nogach miała ołowiane łańcuchy, ruszyła w stronę stołu Gryffindoru. Przysiadła na skraju i od razu odwróciła się szukając wzrokiem białej czupryny i szarych oczu brata. Patrzył na nią z niedowierzaniem i lekką odrazą, co sprawiło jej większy ból, niż wszystkie dotychczasowe spojrzenia uczniów Hogwartu przepełnione przecież czystą nienawiścią. Każdy kto słyszał o jej ciotuchnie Belli brał ją za jej młodszą kopię. Niestety, nikt nawet nie pomyślał o tym, ze w jej żyłach płynęła również krew Andromedy Black, tylko nieznacznie odbiegającej wyglądem, za to znacznie charakterem i osobowością. Wbiła wzrok w talerz i ocknęła się z letargu dopiero kiedy drobna, płomiennowłosa osóbka odchrząknęła jej nad głową. Podniosła szybko wzrok i przesunęła się robiąc dla Ginevry Weasley miejsce na ławie.
-Jestem Ginny
-A ja Altera- nieśmiały uśmiech zajaśniał na jej wargach.
-Będziemy razem w klasie i w dormitorium, myślę, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić. Co Ty na to?- popatrzyła wyczekująco i wyciągnęła dłoń w jej stronę.
-Jeśli nie masz nic przeciwko, ani Twoi bracia, to dlaczego nie. Lepiej mieszkać z kimś w dobrej atmosferze- zdecydowanie złapała jej dłoń i odpowiedziała kolejnym uśmiechem.
Otworzyła usta żeby dodać coś jeszcze, ale nie zdążyła, bo na lśniących talerzach pojawiły się rożnego rodzaju dania i smakołyki. Pomimo ściśniętego żołądka głód i zapachy okazały się zbyt silne. Nałożyła sobie kilka różnych nieznanych jej dotąd dań, które wyglądały jak coś, co mogło być pochodzenia mugolskiego i zaczęła jeść. Nie mogła się jednak doczekać, aż uczta się skończy i będzie mogła porozmawiać z bratem. Chciała tego, i chociaż przerażało ją co mogła usłyszeć, po przemowie dyrektora nie skierowała się do swojego prefekta, a w kierunku stołu uczniów Slytherinu. Była prawie w połowie drogi do jasnej plamy włosów Dracona, kiedy drogę zagrodził jej Severus Snape. Zatrzymała się gwałtownie niepewna jak ma się zachować. Może pozwolić sobie na przytulenie które wymuszała na wuju od najmłodszych lat? Nie odważyła się jednak. Severus położył jej dłoń na ramieniu i delikatnie, choć stanowczo pokierował ją w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.
Zatrzymał się przy grupie pierwszoroczniaków i nachylił się do stojącej przy nich profesor McGonagall szepcząc jej coś na ucho. Ta w roztargnieniu pokiwała głową i uśmiechnęła się do dziewczynki próbując dodać jej otuchy. Z jej oczu biło zrozumienie i empatia. Pewnie nikt nie spodziewał się że młoda Malfoyówna wyląduje w domu lwa.
Snape poprowadził ją korytarzem łagodnie opadającym w dół i stanął przy jakichś drzwiach. Zaraz potem dołączył jej brat.
-Altero, rozumiem Twoje zaskoczenie i zmieszanie. Draco, porozmawiaj z siostrą.- wuj puścił w końcu jej ramię, a ona nagle poczuła się malutka pod zimnymi oczami wwiercającymi się jej w duszę.
-Alti, chodź do mnie- Draco wyciągnął ramiona i objął ją nieporadnie. Kiedyś przytulał jak jej ulubiony miś z dzieciństwa. Potem opuścił Malfoy Manor i przez rok nauki w Hogwarcie stracił tę umiejetność. Przez wakacje nie dawał już siostrze tyle okazji do obejmowania się, wiec teraz Altera czuła się jakby przytulała stracha na wróble lub coś równie chudego, sztywnego i wypranego z ciepłych emocji.
-To nic. Napiszemy mamie, ona jakoś powie ojcu. Nie bój się- Altera rozluźniła się i nagle znów zaczęła pasować w jego objęcia. Znów były najmilszym i najbezpieczniejszym miejscem na ziemi. Zagryzła mocno wargi, żeby przypadkiem nie zacząć płakać, ale akurat w tym momencie Draco odsunął się o spojrzał jej w oczy.
-No co Ty, nie będziesz chyba płakać?- pocałował ją w czubek głowy i dźgnął lekko palcem w żebro. Skrzywiła się, ale zaraz potem udało jej się wykrzesać na tyle odwagi i entuzjazmu, że w końcu złapała w pasie wuja Severusa. Jak zwykle się spiął, aby zaraz potem również delikatnie ją objąć.
-Porozmawiam z profesor McGonagall i wyślemy listy do rodziców. Oczywiście napiszcie też do matki jeśli chcecie. Draco, idź do dormitorium, ja odprowadzę Alterę do wieży Gryffindoru.
Na te słowa wzdłuż jej kręgosłupa przebiegł zimny dreszcz strachu, ale na myśl o nowej koleżance od razu się rozpromieniła. Ginny wydawała się być osobą której nie przeszkadzało jej pochodzenie, a ponieważ Draco nie naskarżyłby tacie, nie widziała problemu w utrzymywaniu dobrych stosunków z kimś innym niż jej brat.
-Dobranoc Alti, widzimy się jutro na śniadaniu.- Draco jeszcze raz delikatnie cmoknął ją w czoło i ukłonił się Snape'owi.
-Śpij dobrze, mam nadzieję, że nie będą Ci przeze mnie dokuczać.- znów się w sobie skuliła, ale gniewne spojrzenie brata odegnało lęki.
-Jeśli będą, zrozumieją kim są Malfoyowie i że z nimi się nie zadziera.
Uśmiechnęła się i patrzyła jak Draco znika w ciemności korytarza prowadzącego w otchłań lochów. Ja też powinnam tam iść. Ale jestem inna i nie mogę. Nie należę tam. Odganiając ponure myśli zadarła głowę do góry i popatrzyła na Severusa.
-Chodź, trzeba zmierzyć się z lwami. -mruknął i skierował się w przeciwnym kierunku.- musisz być dzielna i nie dać się stłamsić. Nie bój się, a gdyby coś się działo kieruj się do Minervy lub do mnie. Nie do brata. Sama wiesz że często myśli wolniej niż działa.- kręte schody zdawały się nie mieć końca, jednak dziwnym trafem wcale jej to nie przeszkadzało. Lubiła wuja i jego towarzystwo, chociaż jego szaty często śmierdziały przypalonymi substancjami i składnikami eliksirów. Był oschły i cyniczny, ale nigdy jej nie skrzywdził, ani nawet nie podniósł głosu, a to była rzecz którą Altera ceniła wysoko. Zresztą wuj często krył młodych Malfoyów przez ojcem który, gdyby dowiedział się o ich wybrykach, pewnie ukarałby ich jak najgorszych przestępców.
-To twój pokój wspólny. Hasło to młode lwy. Uważaj na siebie.- położył jej dłoń na karku i pogładził kciukiem po policzku.- dobranoc.
-Dobranoc profesorze wujku.- Snape uniósł brwi do góry, jego usta wykrzywiły się w uśmiechu pełnym cynizmu, ale nic odezwał się i tylko łagodnym gest pokazał na portet Grubej Damy.
Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy.
-Młode lwy.
Otworzyła oczy i przekroczyła dziurę. Gdy obraz za nią cicho kliknął uświadomiła sobie, że weszła w paszczę lwa.
CZYTASZ
Altera znaczy inny.
FanfictionGdyby każdy miał imię, takie, jakie przedstawia jego życie, to jak brzmiałoby Twoje? Ja nazywam się Altera, a to oznacza „inny".