Zosia Parkowska uśmiechnęła się, wybiegając przez bramę szkoły i wymachując tornistrem. Czekała na nią jej mama Lena.
- W końcu wakacje! - wykrzyknęła Zosia, mocno przytulając mamę.
Pani Lena uśmiechnęła się i pogłaskała córkę po kręconych kasztanowych włosach.
- Jak minął ostatni dzień?
- Było fajnie, ale nie mogłam się doczekać wakacji. Całe dwa miesiące wolnego! - uśmiechnęła się do mamy. - I będę mogła spędzić każdy dzień w moim ulubionym miejscu.
Gdy znalazły się bliżej domu, Zosia usłyszała różne dźwięki: porykiwania, wycia, skrzeki i piski. Były to odgłosy zwierząt!
W końcu skręciły za róg i ich oczom ukazała się piękna, wysoka, dwuskrzydłowa brama z rzędami wspaniałych dębów po obu stronach. Bramę, wykonaną z pozłacanego drewna, ozdabiały misterne rzeźbienia w kształcie wszelkich zwierząt, jakie można sobie wyobrazić. Były tam dumne tygrysy, szybujące orły, krokodyle z rozwartymi paszczami i eleganckie gazele. Mniej więcej w połowie wysokości pełne zawijasów litery tworzyły dwa słowa AZYL ZOOLOGICZNY. Na samej górze połyskiwał w promieniach słońca złoty balon.
Przez bramę przechodził sznur podekscytowany zwiedzających, ale Zosia i jej mama po prostu ich minęły. Gdy dziewczynka znalazła się na terenie zoo, poczuła znajome uczucie szczęścia.
- Nie ma jak w domu - szepnęła.
Zosia i jej mama nie zwiedzały zoo. One tam mieszkały! Dziadek cioteczny Zosi, Horacy, był sławnym podróżnikiem i miłośnikiem zwierząt. Podczas swoich podróży po całym świecie spotkał wiele zwierząt, które wymagały pomocy. postanowił zatem zbudować zoo - bezpieczne miejsce dla wszystkich stworzeń, które się zgubiły, były ranne albo miały inne kłopoty. Teraz zoo było domem dla setek niezwykłych zwierząt.

YOU ARE READING
Zagubiony Pingwinek
Short StoryZosia cieszy się, że zaczynają się wakacje i będzie miała dużo czasu, aby zaopiekować się pingwinkiem. Niestety, ktoś chce pokrzyżować jej plany, a do tego mały pingwin nie może przywyknąć do nowego miejsca zamieszkania. Czy Zosia jest w stanie mu p...