Poczułam jak ktoś szturchnął moje ramię, tym samym wybudzając mnie ze snu. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam moją mamę, próbującą się do mnie uśmiechnąć.
- Dobrze Ci się spało? - spytała.
- Czemu musiałyśmy się wyprowadzić? - odpowiedziałam jej pytaniem.
- Rozmawiałyśmy na ten temat, dobrze wiesz czemu, słonko. - starała się zachować spokój.
- Nie było tam innej pracy dla Ciebie, naprawdę? - zdenerwowałam się.
- Odkąd Twój ojciec odszedł, nie byłam w stanie płacić dalej za mieszkanie. -przerwała na chwilkę po tych słowach. - Tutaj wszystko jest tańsze, będziemy mogły żyć w dobrych warunkach!
- Wiesz czemu? Bo wszystko wydawałaś na alkohol, może gdybyś tego nie r... - nie dokończyłam już.
- Na tym zadupiu?! - wrzasnęłam. - Tam miałam tylu przyjaciół, a teraz jestem całkiem sama!
- Słuchaj młoda, nie będziesz na mnie krzyczeć! - podniosła ton. - Wysiadaj z auta i pomóż mi zanieść rzeczy do mieszkania. - wyszła unikając dalszej rozmowy.
Stwierdziłam, że nie będę się z nią teraz kłócić, więc zrobiłam co chciała. Wysiadłam z naszego czarnego Renault Clio trzaskając tym samym drzwiami, na szczęście ona nic nie powiedziała.
Prawie wszystkie kartony były już przeniesione do domu parę dni temu, dziś po prostu przyjechałyśmy z ciuchami i najcenniejszymi pamiątkami.
Przed oczami miałam biało czarny bungalow po małej renowacji, z niebrzydkim ogródkiem, i tak nienawidzę kwiatów, roślin i wszystkiego z tym związane.
Ciągnąc za sobą walizkę a pod pachą trzymając nieduży karton z napisem "Zdjęcia Rodzinne" szłam w stronę drzwi wejściowych. Po chwili moja mama otworzyła czarne drzwi i weszłyśmy do środka.
Po wejściu wchodziło się do małego przedpokoju, ściany były koloru "kawy z mlekiem" a na podłodze były panele, znajdowały się tu też schody prowadzące na 1 piętro. na prawo jest kuchnia połączona z salonem, na lewo łazienka a na wprost sypialnia mojej mamy. Ja oczywiście weszłam od razu na górę, do swojego pokoju. Jest na lewo po wejściu po schodach a druga łazienka na prawo, i to cały mój dom.
Jakimś cudem weszłam z walizką i kartonem nie zabijając się, szybko pobiegłam do pokoju i zamknęłam drzwi.
W pokoju mam szaro-zielone ściany, drewniane panele takie jak w reszcie domu i duże okno, a sam pokój do ogromnych nie należy. pod oknem mam moje stare łóżko w poprzedniego domu tylko, że przemalowane na biało. Oczywiście wszystko robiłam sama, ściany też! Teraz czekam aż przywiozą zamówioną szafę, biurko, i inne pierdoły.
Usiadłam na łóżku ignorując bałagan i te wszystkie pudła, włączyłam komórkę: 18:37 czwartek, 2018, a niedługo koniec wakacji, jeszcze lepiej. Najgorsze, że idę do nowej klasy, gdzie wszyscy się znają i są zgrani. Znienawidzą mnie, na bank.
Podłączyłam słuchawki, włączyłam playlistę na Spotify i zajęłam się ogarnianiem pokoju. Po długim czasie skończyłam zapauzowałam muzykę i znowu zerknęłam na godzinę: 01:42, extra! zamknęłam drzwi aby nikt nie mógł wejść i wskoczyłam na łóżko i do niego przyległam. Słyszałam jak moja mama puka do drzwi i chce ze mną porozmawiać, ale w tym momencie chciałam tylko zasnąć, więc ją totalnie zignorowałam.
- Ciekawe jak moje życie się potoczy, co się stanie jutro, za tydzień, miesiąc, rok... 11 lat? Kim będę? - spytałam się po cichu samej siebie.
-Dobra należy mi się drzemka... - momentalnie zamknęłam oczy, nawet nie zgasiłam światła, tak jakbym nie miała nad tym kontroli... Po prostu moje oczy same się zamknęły i usnęłam. Ale było w tym coś naprawdę dziwnego...
Dydykacja, żeby ktokolwiek to przeczytał (nie no żartuje)
xxx
YOU ARE READING
Witamy w 2029
Science Fiction15-letnia Collen wyprowadza się do innego miasta, za parę dni zaczyna nową szkołę. Jednak stało się coś dziwnego, nastolatka przenosi się w czasie 11 lat w przód do 2029. Czy przyszłość jest taka kolorowa?