Gwałtownie się obudziłam, cała przepocona, pewnie po wczorajszym sprzątaniu. Obrócona w stronę ściany ziewnęłam i lekko się rozciągnęłam. W nocy tak szybko zasnęłam, moje oczy dosłownie same się zamknęły, musiałam być naprawdę zmęczona, no bo co innego?
Wstałam, tak żeby być na wysokości okna, wpółprzytomna zerknęłam na ulicę, jednak momentalnie się zdziwiłam.
- Co tu się... stało? - przybliżyłam się bardziej do okna. Jestem pewna, że w miejscu tego nowoczesnego domu stała stara chata, niemożliwe by z dnia na dzień pojawił się nowy!
- Cholera, może mi się coś wydaje. Albo nadal śpię! - wypowiadając te słowa ujrzałam zza okna niebieski, nieznanej mi marki samochód. Wyglądał na bardzo nowoczesny... A obok niego... myślę, że to jakiś wóz policyjny. Nigdy takiego nie widziałam.
- Chyba muszę się uszczypnąć, to musi być sen... - rzeczywiście to zrobiłam, poczułam lekkie uszczypnięcie, nic się nie zmieniło. No co jest?!
Nie podziałało, ale to nie może być prawdziwe, nie? Może to jakiś żart, tylko kto by go zrobił, no i po co? Zdałam sobie sprawę, że jak się obrócę, mogę zobaczyć zupełnie co innego, no cóż... Zobaczmy...
Obróciłam się z niedowierzaniem... Mój pokój... Były w nim meble, które zamówiłam do tego pokoju, poskładane, używane! a na nich moje rzeczy. Niektóre porozrzucane po biurku, mój pamiętnik, zdjęcia z przyjaciółmi, bilety do kin, na koncerty... W szafie moje ubrania, w kartonach pod nazwą "Collen 2018-2029" Czekaj, 2029?! Nic nie rozumiem...
Ale najgorsze były drzwi, oklejone taśmą policyjną. Teraz nic mnie już nie zdziwi. Postanowiłam wyjść z tego pokoju i poszukać mamy, ona musi mi to wyjaśnić.
Zbiegłam po schodach najszybciej jak się da, nie zwracając uwagi na to jak chodzę lub czy się wywalę.
Zobaczyłam moją mamę w salonie razem z dwoma policjantami, płaczącą przy stole i uspokajaną przez owych policjantów.
- Mamo! Co się stało, czemu dom sąsiadów wygląda zupełnie inaczej, przed domem stoi jakiś dziwny samochód i co z moim pokojem?! - wykrzyczałam tak, aby mnie dobrze usłyszała.
Ale ona nie zareagowała, nic nie usłyszała?
- Mamooo! - wydarłam się z całych sił podchodząc do stołu, jednak ona nadal płakała jakby mnie tu wcale nie było.
- Czy to jakiś żart?! Odpowiedz mi! - chciałam ją złapać za ramie, ale... Nie mogłam! Moja ręka przeniknęła przez moją matkę.
- Cholera... co... - szczęka mi opadła.
- Nie, nie nie! O co tu chodzi?! - wydukałam rozpłakana.
- To przeze mnie moje dziecko nie żyje, Collen. Mój skarb - wypowiedziała moja mama łamiącym się głosem pomieszanym z płaczem.
- Proszę się nie martwić. Znajdziemy mordercę Pani córki, zapłaci za to. - próbował pocieszyć ją policjant.
- Proszę, proszę... Znajdźcie go. Jeśli go nie znajdziecie, znajdę go sama! Słyszycie dupki?! - wypowiedziała tak, że trudno ją zrozumieć.
- Obiecujemy. - powiedzieli obaj, po czym wstali.
- Niestety musimy już iść, damy znać gdy tylko znajdziemy nowe wskazówki, informacje czy dowody. - powiedział prawie przekonująca mężczyzna.
- Wynoście się stad, i to JUŻ! - krzyknęła tak mocno, że aż oni spuścili głowy. Nigdy nie słyszałam, żeby tak krzyczała.
- Do widzenia... - dodali na koniec, po czym wyszli z domu.
YOU ARE READING
Witamy w 2029
Science Fiction15-letnia Collen wyprowadza się do innego miasta, za parę dni zaczyna nową szkołę. Jednak stało się coś dziwnego, nastolatka przenosi się w czasie 11 lat w przód do 2029. Czy przyszłość jest taka kolorowa?