-Mamo! Mówiłam ci, że przeprowadzam się do ojca!
-Zostajesz ze mną i koniec!
-Nie będę z Tobą mieszkać po tym co zrobiłaś ojcu... Nam wszystkim!
-Zastanów się co mówisz. Pewnie sama dajesz dupy tym swoim koleżkom.
-Nie jestem taka dziwką jak ty!-Anne uderzyła swoją córkę w twarz. Harry wszedł do pokoju
-Ann, co ty robisz że swoim życiem!
-Oh... Synek marnotrawny wrócił?! Kaska zaczęła już bić do głowy?
-Jesteś pijana!
-Jestem w zupełności trzeźwa!
-Świadczą o tym butelki, które przed chwilą w siebie wlewałaś!
-Milcz suko!-oberwała w drugi polik.
-Diana, idź do samochodu. Tam ktoś będzie czekał.
-Dobrze.
-Spierdalaj suko z tego domu! Już nigdy tutaj nie wracaj-Anne nie szczędziła jej gorzkich słów. Zawsze, kiedy był pijana, mściła się na niej za męża i syna.
Dziewczyna we łzach wybiegła z mieszkania. Nigdy nie była tak roztrzęsiona jak teraz. Wypadła z klatki jak burza. Przed samochodem stał ich przyjaciel Louis. Od razu wpadła mu w ramiona.
-Lou, tak bardzo się boje! Co jeśli Harry jej coś zrobi?
-Kochanie, on nigdy by jej nie skrzywdził. To przecież wasza mama-dziewczyna tylko westchnęła.-Chodź do auta. Poczekamy na Harrego i pojedziemy do apartamentu, zgoda?-pokiwała głową na zgodę.
Po dwudziestu minutach Styles wepchnął torbę na przednie siedzenie usiadł z tyłu obok Diany. Szybko przytulił siostrę.
-Już tam nie wrócisz. Obiecuję ci to. Ona już nigdy cię nie skrzywdzi.
-Nie zrobiłeś jej nic złego, prawda?-odpowiedziała jej tylko cisza.-Harry! Powiedz, że jej nic nie jest!
-Zabrałem tylko twoje ciuchy i inne potrzebne rzeczy i wyszedłem.
-Zabrałeś jej pieniądze?
-Co?
-Czy zabrałeś jej pieniądze?
-Nie. Teraz już nie będzie nas to obchodzić. Louis, jedź do apartamentu. A ty kochanie połóż się. Przed nami długa droga.
-Co jeżeli ona zapije się na śmierć?
-Jest za mocna kochanie.
-Tak bardzo się o nią boję.
-Wyrządziła ci tyle krzywdy, a ty się o nią martwisz?
-Ona nas kocha. W jakiś niezrozumiały dla nas sposób, ale kocha.
-Dobrze, a teraz śpij bo już późno. Na pewno jesteś zmęczona-przymknęła oczy. Harry pocałował ją w czoło i głaskał po głowie.
◾◾◾
-Więc co teraz zrobisz Hazza?
-Prawdopodobnie rezygnuję z trasy i się nią zajmę. Nie może zostać sama.
-A wasz ojciec?
-Jest za bardzo zaangażowany w firmę. Nie będzie miał dla niej czasu.
-Wiesz... Prawnie powinna być u ojca lub matki.
-Nikt się nie dowie. Ojcu to będzie na rękę.
-W waszej rodzinie od zawsze tak było?
-Niestety. Ja to jeszcze przeżyłem, ale Diana była z tą alkoholiczką. Nawet wtedy kiedy byłem na przesłuchaniach. Tak bardzo tego żałuję.
-Hazz tak miało być. Musisz się o nią zatroszczyć. Pomożemy ci.
-My wszycy-Niall wszedł do salonu.
-Wszyscy już wiedzą?-śmiał się gorzko.
-Stary, jesteśmy z tobą-Liam poklepał go po ramieniu.
-Gdzie Zayn?
-Teraz on pełni wartę.
-Jak on się czuje?
-O dziwo jest dobrze. Pogodzili się, więc na nowo są razem.
-Czekam, aż obok niego pojawi się ktoś odpowiedni.
Tymczasem Zayn usiadł w nogach łóżka. Siostra Stylesa spała w najlepsze, więc nie miał co robić. Stwierdził, że może coś narysować. Wziął szkicownik z pokoju obok i znów usiadł na łóżku. Rozglądnął się po pokoju za inspiracją. Nie znalazł nic ciekawszego niż nieznajoma. Szkicował powoli, kreska po kresce. Po dwóch godzinach rysunek był skończony.
-I jak?-Harry wszedł do pokoju.
-Śpi.
-Pewnie jest wykończona. Matka dała jej w kość-odsunął jej włosy z czoła.-Jaka ona jest chuda... Co się musiało dziać w tym domu?!
-Może po prostu ma taką budowę.
-Chyba znam swoją siostrę-Zayn popatrzył na niego z politowaniem.
-Przepraszam. Nie chcę cię jeszcze bardziej denerwować Harry.
-Nic się nie dzieje. Już dawno powinienem był się nią zaopiekować.
-Damy radę Hazz.
-Damy radę.
CZYTASZ
None of your buissness
FanfictionSzesnastoletnia Diana mieszka z matką, która popadła w chorobę alkoholową. Ojciec to pracoholik, mający uraz do swojej żony po zdradzie. Brat pomimo, że jest wchodzącą gwiazdą, postanawia się zająć młodszą siostrą. Wtedy pojawia się on. Obiekt westc...