Rodowód
Pani Jadwiga Barykowa z domu Dąbrowska pochodziła z Siedlec. W młodości - wbrew swoim skłonnościom ku innemu młodzieńcowi i wewnętrznym oporom z tego faktu wynikającym - została wydana za mąż za będącego już w sile wieku, ale posiadającego dobrą posadę urzędniczą w carskiej administracji, Seweryna Barykę. Nie potrafiła się nigdy przystosować do otaczającego ją świata rosyjskich „wyższych sfer". Przez długie lata pobytu w Rosji nie potrafiła nawet dobrze opanować miejscowego języka.
Pan Seweryn Baryka, syn Grzegorza, był wnukiem jednego z nielicznych obywateli Rusi, którzy w roku 1831 udzielili poparcia generałowi Dwernickiemu, który przybył na te ziemie ze zbrojnym oddziałem, aby wzniecić powstanie przeciw rządom carskim. Po klęsce Dwernickiego posiadłość Kaliksta Baryki, Sołowiówka, została skonfiskowana, zaś jej właściciel musiał ratować się ucieczką. Seweryn nie był człowiekiem zbyt wykształconym i nie posiadał żadnego konkretnego zawodu. Przez długi czas zmieniał zajęcia i posady, szukając najbardziej zyskownych źródeł utrzymania. W końcu, między innymi dzięki protekcji rodaków zajmujących już posady w carskim aparacie administracyjnym, zaczął się wspinać po szczeblach kariery urzędniczej. Z biegiem czasu gromadził też coraz większy majątek. W końcu osiadł w Baku, gdzie zyskał sobie wysoką pozycję w „światku polskim" i mógł cieszyć się w spokoju rodziną oraz rozkoszami wypływającymi z posiadania dużego i wciąż rosnącego majątku. Marzył co prawda od czasu do czasu o powrocie do Polski, do czego zresztą coraz usilniej namawiała go też żona, ale dobrobyt i wygody skutecznie zapobiegały podjęciu przez niego tego kroku.
Cezary wyrastał w atmosferze miłości i w dostatku, rozpieszczany przez rodziców. Chodząc do rosyjskiej szkoły i obracając się w takim środowisku, nie uniknął zewnętrznych wpływów i wyrastał bardziej na Rosjanina niż na Polaka, choć rodzice - a szczególnie matka - dbali, aby nie zapomniał języka polskiego.
Część pierwsza Szklane domy
W momencie wybuchu wojny Seweryn zostaje powołany do rosyjskiego wojska i wyrusza na front, żegnany przez zrozpaczoną żonę i po raz pierwszy przeżywającego chwilę rozłąki z ojcem - czternastoletniego Cezarego.
Dla pani Jadwigi nadchodzi ciężki czas, sytuacja zmusza ją do samodzielności: przewidywania i podejmowania decyzji w sprawach dotyczących prowadzenia domu, do czego będąc dotychczas „cieniem" swego męża, nie była przyzwyczajona. Największą jej troską staje się ukochany syn, który wyrwawszy się spod silnego wpływu ojca, zaczyna - rozpierany młodzieńczą energią i żywotnością - rozsmakowywać się w swobodzie i samowoli. Początkowo posłuszny wobec matki, szybko jednak zmienia się na gorsze, przestaje się z nią liczyć, a w końcu już bez żadnych hamulców oddaje się chuligaństwu, staje się coraz bardziej nieznośny dla swych profesorów domowych i szkolnych, całymi dniami, a często i nocami, ugania się z kolegami po mieście i okolicach. Jedną z ulubionych rozrywek chłopców jest wybijanie szyb w oknach domów tatarskich i ormiańskich oraz podobne ekscesy mające za cel zatrucie życia mieszkańcom. Pani Barykowa najchętniej zabrałaby syna i wróciła do rodzinnych Siedlec. Nie robi tego przez wgląd na swego męża, który mógłby podejrzewać ją o chęć spotkania się z Szymonem Gajowcem, człowiekiem będącym jej jedyną miłością. Pani Jadwiga często powraca myślą do szczęśliwych chwil, kiedy mogła w oczach ukochanego dostrzec wyraźnie uczucie, które ona odwzajemniała. Niestety ich miłość została skazana na niespełnienie, gdyż był on tylko ubogim kancelistą nie mogącym się szczycić wysokim urodzeniem, ona zaś była panną, której rodzice należeli do miejscowej „śmietanki towarzyskiej". Pani Jadwiga wciąż wspomina też z bólem moment rozstania z człowiekiem, którego nie miała nigdy zapomnieć.
Początkowo listy od Seweryna przychodziły regularnie, znajdował się wtedy w Prusach Wschodnich. Po klęsce w tych rejonach oddziały rosyjskie zostały przerzucone na Węgry, skąd po pewnym czasie zaczęły nadchodzić wieści od pana Baryki. Każdy list zawierał pytanie o zdrowie i zachowanie syna oraz pochwały za jego posłuszeństwo wobec matki i cnoty, które pani Jadwiga - obawiając się pisać prawdę - wychwalała w swych listach do męża.