*1*

130 3 2
                                    


Idę do szkoły słuchając muzyki. Gdy dochodzę do szkoły coraz bardziej się denerwuje ponieważ jestem tam prześladowany i to tylko przez to że jestem gruby. Mam tylko jednego przyjaciela w którym jestem zakochany nie powiem mu tego bo boje się ponieważ jest jednym z tych popularniejszych w szkole. Unikam go od jakiegoś czasu tak będzie lepiej i dla niego i dla mnie. Bo co on popularny przystojny i co najważniejsze chudy a ja brzydki dręczony i gruby czyli totalne jego przeciwieństwo.

Gdy otwieram drzwi od szkoły powoli wchodzę i kieruje się do swojej szafki, patrzę w podłogę aby nie patrzeć na ludzi i aby nie widzieć w ich oczach odrazy. Wzrok podnoszę dopiero koło swojej szafki i co widzę Nathan'a jak całuje się z największą lafiryndą w tej szkole czyli Jennifer.
Od razu odwracam wzrok aby na to nie patrzeć boli mnie serce. Biorę książki potrzebne do dzisiejszych zajęć. Gdy koło nich przechodzę zauważam że patrzą się na mnie i słyszę.

-Leo poczekaj. -woła za mną a ja ani myśleć aby się odwrócić. Gdy mnie dogania i staje przede mną jestem zmuszony się zatrzymać i aby na niego nie spojrzeć patrzę na swoje buty. -Dlaczego się nie zatrzymałeś jak cię wołałem i dlaczego ignorujesz mnie od jakiegoś czasu? Co dlaczego? -Zadawał pytania a ja nie potrafiłem na nie odpowiedzieć. Dlatego ominąłem go i poszedłem pod klasę. Nie dawał za wygraną dlatego szedł za mną i coś mówił ale ignorowałem go ale to co powiedział zraniło mnie do końca.

-Ludzie mają rację jesteś nic nie warty i nie dziwię się że cię dręczą. Chciałem ci pomóc z tym wszystkim ale widzę że nie chcesz tego. Jesteś gruby i brzydki jak w ogóle mogłem się z tobą przyjaźnić. - Pod koniec jego głos był oschły i szorstki. Czyli to cały czas o mnie myśli tak jak inni.
Jestem nic nie warty tak ma rację.

Nie patrząc na niego rzucam książki i biegnę do wyjścia od szkoły i biegnę do lasu gdzie jest polana. Siadam na trawie i płacze po prostu płacze, nagle za sobą słyszę warczenie powoli się odwracam i przed moimi oczami widzę wilka. Zaczynam krzyczeć i cofać się powoli ale wilk się do mnie zbliża poddaje się bo i tak by mnie dorwał. Jednak ten miał inne plany i zamiast mnie zabić kładzie swój pysk na moich ustach i chyba śpi. No i co ja mam zrobić zrzucić go i uciec nie to odpada dogodnił by mnie i zabił.

Po jakieś godzinie wilk podniósł swój łeb i spojrzał na mnie już się go tak nie bałem i zaczęłem go głaskać po łbie a on zaczął mruczeć.

Po kolejnej godzinie siedzenia wilk chyba już musiał iść troszkę szkoda ale co ja poradzę. Do domu na pewno nie wrócę bo tam też nie mam życia więc zostanę tutaj najwyżej ktoś mnie zje w nocy. Wilk chyba zauważył że nie mam zamiaru się stąd ruszać i nagle usłyszałem łamanie kości i zamiast wilka stał przystojny mężczyzna.

-Hej malutki co się stało?- zapytał mnie. Boże jako on ma cudowny głos 

On sobie ze mnie żartuje, czy on widzi jak ja wyglądam.

- Do mnie to mówisz?- głupio zapytałem

- No a widzisz tu kogoś jeszcze. Tak w ogóle to jestem Samuel dla przyjaciół Eli .- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Leo. - powiedziałem i też się uśmiechnąłe

Po chwili zrobił coś czego się nie spodziewałem. Czyli podniósł mnie. On. Mnie. Podniósł

-Proszę postaw mnie. -powiedziałem ze łzami w oczach ponieważ to było takie krępujące. Zaczęłem cicho płakać i rzucać się aby w końcu mnie puścił zamiast tego zrobić wzmocnił uścisk i ku mojemu zdziwieniu pocałował mnie w czoło. Co trochę mnie uspokoiło.

Zaniósł mnie do jakiegoś domu w lesie. Pewnie to jego dom. Po chwili ktoś wyszedł z domu, był to chłopak trochę niższy ode mnie z niebieskimi oczami i brązowymi włosami i czy on ma ciążowy brzuch?!

Odwracam wzrok ponieważ zdaje sobie z tego sprawę że patrzy na mnie z obrzydzeniem zresztą nie dziwię mu się. Jestem gruby i brzydki. 

- Paul poznaj Leo swoją lunę.- kiedy to powiedział spojrzałem na niego z szokiem i niedowierzaniem.

- Paul miło mi cię poznać, zaraz pewnie poznasz mojego mate poczekaj pięć, cztery, trzy, dwa, jeden.-kiedy skończył liczyć usłyszeliśmy głośny krzyk.

- Paul!!!.- wydarł się jakiś mężczyzna.
Po chwili mogliśmy go zauważyć był on wysokim mężczyznę o blond włosach, niebieskich oczach i miał pełno tatuaży.

- Ile razy mam ci mówić abyś sam nie wychodził, dobrze wiesz że w każdej chwili możesz urodzić naszego szczeniaczka.- na początku swojej wypowiedzi mówił bardzo głośno i nerwowo ale z każdym jego słowem jego głos łagodniał a przy ostatnich dwóch powiedział to bardzo delikatnie i z uczuciem, a na koniec objął swojego mate w pasie kładąc swoje dłonie na jego dużym brzuszku.

Kiedy tak na nich patrzyłem i uświadomiłem sobie że też chce aby mnie ktoś tak obejmował i martwił, ale wiem że nikogo takiego nie znajdę no bo kto by chciał kogoś takiego. Kiedy o tym pomyślałem od razu zrobiło mi się smutno i spuściłem wzrok na swoje dłonie.

- Hej co jest?- zapytał mnie

- Nic.- powiedziałem cichutko

- Hej jestem Dean mate tego tutaj.- powiedział i pokazał głową na Paul'a.

- Cześć jestem Leo. - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niego

Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i oni poszli do domu a ja z Samuelem zostaliśmy na dworze, ale chwilę muszę się od niego dowiedzieć dlaczego powiedział że jestem Luną.

- Dlaczego powiedziałeś że jestem Luną, znowu sobie że mnie żartujesz wiesz to nie jest miłe i uczucie jak ktoś się z ciebie naśmiewa.- powiedziałem cichutko z lekko drżącym głosem

- Hej dlaczego ty zawsze myślisz że się z ciebie naśmiewam.- powiedział i podniósł mi głowę i uśmiechnął się do mnie. O Boże on ma dołeczki w policzkach. Nawet nie wiem co we mnie wstąpiło ponieważ palec mu włożyłem w te dołeczki. Kiedy się zorientowałem co zrobiłem chciałem zabrać dłoń ale on mnie powstrzymał i pocałował mnie w dłoń i złączył  nasze palce w jedność.

*************

Mój pierwszy One shot znaczy się to jest 1/3 tego shota

Przepraszam za błędy i wgl

I Love You. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz