— Jesteś jebanym tchórzem — głos Maxa wdarł mi się do uszu. Miałem ochotę rozszarpać go za te słowa.
— Spierdalaj — wypaliłem jedynie, zdając sobie sprawę, że jakiekolwiek próby normalnej rozmowy z tym idiotą zakończą się porażką.
Chłopaki się zaśmiali, a ja doskonale wiedziałam, że moja złość utwierdzała ich w przekonaniu że Sheiley miała rację. I pomimo moich zapewnień, że było inaczej, to pomiędzy mną, a dziewczyną do niczego nie doszło.
Prawda nie malowała się dla mnie w kolorowych barwach. Byłem zlany w trupa, podczas poprzedniej imprezy i sam dokładnie nie pamiętałem, czy uprawiałem z nią seks, czy może skończyło się jedynie na ściągnięciu bluzki. Dlatego okłamałem chłopaków, że ją zaliczyłem, ale nie podejrzewałem, że dziewczyna może się o tym dowiedzieć.
Niestety usłyszała plotki. I wpadła w szał — większy nawet niż Nancy Spencer, gdy w przedszkolu oznajmiłem jej że nic nie wyjdzie z jej wyimaginowanego związku ze mną. Chłopaki jednogłośnie stwierdzili, że prawdopodobnie zawsze okłamywałem ich, co do swoich podbojów. Ostatecznie też uznali mnie za tchórza. A ja bardziej niż jakichkolwiek słów skierowanych w moim kierunku, nienawidziłem właśnie tych. Myślę, że to jakiś syndrom, który pozostał z dzieciństwa, bo zawsze gdy ktoś sugeruje mi, że jestem tchórzem to mam ochotę zamknąć mu mordę kilkoma porządnymi ciosami.
Teraz siedzieliśmy u mnie w garażu i piliśmy kolejne już piwo, a oni próbowali wyprowadzić mnie z równowagi.
— Powiedź mi Nate, czy ty przynajmniej kurwa nie jesteś już prawiczkiem? — rzucił Shane, a reszta towarzystwa wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
— Pierdolcie się wszyscy. Nie wiecie jaki byłem nawalony na tej imprezie. A równie dobrze ta laska też może nic nie pamiętać. Tylko nie chce wyjść na dziwkę...
Chłopaki zamilkli, jakby rozważając moje słowa. Ale wiedziałem, że to jedynie cisza przed burzą. W oczach Maxa dostrzegałem, jakieś podejrzane iskierki. Tak jakby chłopak wpadł na jakiś plan, który jak najbardziej związany jest z moją osobą.
— My po prostu ciągle pamiętamy jak się chwaliłeś, że możesz mieć każdą, a teraz taka sytuacja... — Chłopak pokręcił głową i posłał mi sztuczny uśmieszek. — Chyba musisz nam jakoś udowodnić, że ciągle jesteś wart tytułu ,,Najbardziej pożądanego faceta w naszej szkole''.
Prychnąłem pod nosem. Nie musiałem nikomu udowadniać tak oczywistych faktów.
— Max, te laski każda po kolei, dałyby wszystko, żebym chociaż spojrzał w ich kierunku.
— Najwyraźniej Sheiley tak nie uważa.
— A my już ci nie wierzymy, więc czas żebyś jakoś udowodnił co potrafisz. Będziesz musiał poderwać i przelecieć... — chłopak się zamyślił — sam nie wiem kogo. Dziewczyna musi być bardzo niedostępna. Najlepiej brzydka. I dobrze gdyby była dziewicą. — Max spojrzał na Shana i Sebastiana, ledwo powstrzymując śmiech. —Jakieś propozycje?
— Nancy Spencer! — Przewróciłem oczami na to nazwisko i podszedłem do lodówki po jakieś jedzenie i kolejny czteropak piwa.
Chłopaki przez chwilę wymieniali między sobą nazwiska. Niektóre kojarzyłem, a inne pozostawały dla mnie całkowitą tajemnicą. Nie zamierzałem w tym dłużej uczestniczyć, więc gdy wróciłem od razy wyciągnąłem papierosa i włączyłem telewizor.
Tak naprawdę, całe to udowadnianie, że jestem w stanie mieć każdą, nie miało dla mnie większego sensu. Każdy w tej szkole zdawał sobie z tego sprawę, a skoro ci trzej idioci tak bardzo chcą mieć potwierdzenie, to ja mogę im je dać. To może być całkiem ciekawa zabawa. Oczywiście trochę przereklamowana, bo nie raz słyszy się o zakładach pomiędzy chłopakami, choćby o to który przeleci więcej dziewczyn. Ale nas nic nie różniło od takich facetów, którzy szukali rozrywki, wykorzystując do tego płeć piękną. I kłamałbym, gdybym stwierdził, że miałem z tego powodu jakiekolwiek wyrzuty sumienia.
— Kurwa, już wiem! — krzyknął Sebastian w pewnym momencie, a ja prawie spadłem z kanapy.
— Kurwa głośniej, pierdolony Einsteinie! — Posłałem mu złowrogie spojrzenie. Chłopak całkowicie mnie zignorował.
— Chodzę na angielski z taką laską. Nawet nie wiem jak się nazywa, co tylko potwierdza, że to idealna osoba. Typowy kujon, na stówę nie wiedzieliście jej na żadnej imprezie. Z chłopakami zawsze mamy z niej bekę, bo to taka typowa cnotka. No i podobno jest szalona, tak samo jak jej matka, czy coś takiego...
Spojrzałem na niego z powątpiewaniem. Czy on naprawdę myślał, że jakaś zakompleksiona dziewczynka nie ulegnie mi, gdy rozpocznę swoje męskie zaloty? Mogłem uchodzić za mistrza w tym fachu i jeśli ktoś płaciłby za bycie pociągającym dla płci przeciwnej, to zapewne zostałbym miliarderem w mniej niż jeden dzień.
Dziewczyna prawdopodobnie okaże się ohydna i właśnie tego się spodziewałem, po tym jakże interesującym opisie. Zapewne każda rozmowa zakończy się tym, że mój wzrok będzie próbował zrobić wszystko by nie natrafić na jej twarz, ale byłem w stanie się poświęcić.
— Mi pasuje — rzuciłem jedynie, rozkładając się wygodnie na kanapie.
— O nie, nie może być tak łatwo. — Max pokręcił głową, odkładając butelkę z piwem na ekskluzywny stolik. Ciągle nie mogłem pojąć, po co mój ojczym postawił coś tak drogiego w garażu. — Oprócz seksu ta dziewczyna ma się też w tobie zakochać. Macie zostać parą, na co najmniej tydzień.
Prawie wyplułem piwo, zanim zdążyłem je połknąć. Ten idiota chyba zwariował, jeśli myślał, że się na to zgodzę. Jeśli ktokolwiek słyszał o mnie cokolwiek, to że nigdy nie wchodzę w relacje dłuższe niż dwa dni. Jeden to jakże namiętna noc, a drugi — moment pożegnania. Dlatego ten pomysł wydał mi się absurdalny i irytujący zarazem, bo doskonale wiedziałem, że teraz nie mogę odmówić.
— No co tchórzu? Nie poradzisz sobie z takim czymś? — Chłopaki po raz kolejni się roześmiali, a ja po raz kolejny miałem ochotę przywalić im w mordy. Każdemu po kolei. Po dwadzieścia razy.
Mimo iż przepełniała mnie wielka ochota, by odmówić to mój honor nie pozwalał mi na takie posunięcie. Trudno, niech stracę. Gdy w grę wchodziły jakieś głębsze uczucia to sprawa od razu robiła się bardziej skomplikowana, ale wiedziałem że i z tym sobie poradzę. Co prawda będzie kosztowało mnie to z dwieście razy więcej energii i poświecenia, ale ostatecznie ta dziewczyna i tak będzie we mnie na zabój zakochana.
— Jutro mi ją pokażesz — skierowałem się do Sebastiana — A po kilku godzinach ona już będzie moja.
— Czekaj, już wiem!
— Nigdzie nie idę. — Przeskakiwałem po kanałach, szukając czegoś interesującego.
— Nazywa się Victoria. Tak, Victoria Collins. — Chłopaka najwyraźniej nie przejęły moje słowa, ale wydawał się podekscytowany faktem, że przypomniał sobie to imię.
Wzruszyłem ramionami. Nie chciałem pokazywać, że ten zakład obchodzi mnie w jakikolwiek sposób. W tym wszystkim przyświecał mi jedynie jeden cel — pokazać że nie jestem tchórzem.
'' Tchórz'', to słowo pojawiało się w mojej głowie gdy kładłem się spać oraz gdy się budziłem. Nie byłem tchórzem. Nie byłem tchórzem.
Nie byłem.
Cieszę się, jeśli to przeczytałeś. A jeszcze bardziej jeśli ci się spodobało.
Zostaw po sobie jakiś znak. :)
/wasza niebieskagazela
YOU ARE READING
emocjonalna burza
Teen FictionOna zawsze pozostawała niezauważalna. Znajdowała się w cieniu dziewczyn, które jednym spojrzeniem potrafiły przyciągnąć do siebie wybranego faceta. On nie zdawał sobie sprawy z jej istnienia, dopóki koledzy nie zmusili go do podjęcia ryzykownej...