***
Drobny mężczyzna smętnie przystawia policzek do szyby, z utęsknieniem patrząc na to, jak zostawia w tyle swoich rodziców, dom i wspomnienia. Ciężko westchnął, wiedział, że zamknął rozdział w swoim życiu, żegnając się ze słodkim dzieciństwem. Wszystkie piękne wspomnienia za bycia dzieckiem wręcz go rozdzierały, mimo tego próbował pogodzić się z tym, że jest dorosły. Na jego twarzy zawitał desperacki uśmiech, gdy zrozumiał, że pewnych rzeczy nie da się zmienić.
- Coś się stało?... - zapytał jego kolega John, z którym będzie mieszkał. Znali się od naprawdę dawna i uważali, że nigdy nie opuszczą siebie w potrzebie. Jego kumpel tylko pokręcił głową, skupiając się na drodze i otaczających ich krajobrazie. Wszystkie wspomnienia, które raniły go jak ciernie wdawały się mu we znaki, powodując dość mocne przygnębienie, dobijające go jeszcze bardziej niż wiadomość, że na stałe opuszcza dom rodzinny. W końcu dotarli do dość malowniczej, spokojniej dzielnicy; było tam naprawdę mało domów, a większość wolnego terenu stanowiły lasy i zaniedbane pola. John wyszedł z auta, trzaskając drzwiami, co wyrwało Chrisa z transu. Ciemnooki mężczyzna spojrzał dość zdziwiony na swojego kumpla.
- Koniec wycieczki! - powiedział wesoło brunet, który po chwili wesoło patrzył się na Chrisa, który niezbyt zadowolony wygrzebał się z auta, stając obok niego. Zgromił wzrokiem Johna, który jakimś cudem ciągle czuł się jak dziecko i nie dotarło do niego, że dawno wyrósł z zabaw w piaskownicy i spania z lampką nocną przy łóżku.
- Czemu mnie tak zabijasz wzrokiem? - mruknął z wrednym uśmieszkiem, w duchu śmiejąc się z reakcji blondyna, który tylko spojrzał na niego z pogardą
- Odpuść sobie, masz 25 lat a rzucasz tekstami jakbyś był z jakąś bandą bękartów -powiedział cicho obelgę, wzrokiem poszukując swojego nowego domu. Skrzyżował ręce na piersi, gdy zobaczył, że jego kolega znowu otwiera buzie, aby powiedzieć coś głupiego.
- A ja czasem nie jestem z bandą bękartów?... - rzucił krótką, ale mocną ripostę, powodując to, że Chris zdecydował zamilczeć na parę długich minut. John dumnym krokiem ruszył w stronę jakiegoś starego domu i wyciągnął klucze z kieszeni, z dość nieprzyjemnym skrzypieniem otwierając dom. Chrisa przeszły dreszcze, gdy tylko do jego uszu dotarł dość nieprzyjemny dźwięk. Zabrał swoje walizki z bagażnika i ruszył w stronę domu chwiejnym krokiem.
- Chodź, pokaże ci twój pokój - uśmiechnął się jak zwykle wesoły John, gestem dłoni pokazując, abym poszedł za im. Chris z trudem wykonał polecenie, a jego ciemnowłosy przyjaciel zaprowadził go do pokoju, z gracją otwierając mu drzwi
- Panowie z walizkami przodem - zażartował, kłaniając się niczym jakiś służący przed kimś ważnym, przykładowo przed jego ''panem'', chociaż określenie ''mocarnego pana'' do blondyna niezbyt pasowało, najwyżej ''chuderlawej, wrednej łamagi z wiecznym okresem co parę minut''. Chris tylko dumnie wypiął pierś, najwyraźniej myśląc, że pasuje do niego pierwsze określenie i wszedł do środka, lecz gdy tylko ujrzał swój pokój wręcz zaparło mu dech w piersiach.
- I co, podoba się? - zapytał się go jego kumpel, splatając za sobą ręce
- S-Słodki Jezu, t-ten pokój.. T-To wygląda ja... Ten pokój to jakaś ruina! - powiedział niezadowolony, zerkając na swojego kolegę.
- Wiesz, uroki dorosłego życia... - uśmiechnął się dość wrednie
- Poobdzierane ściany i zapach stęchlizny to nie jest żaden urok! - fuknął ciemnooki, arogancko odwracając od niego głowę - Dobra, spróbuje do jutra to jakoś ogarnąć
John wyszedł z pokoju, najwidoczniej niezbyt zainteresowany sytuacją swojego przyjaciela, który zaczął się rozpakowywać, przy okazji znajdując zdechłego szczura za dość mocno obgryzioną szafą. Jednak John nie był taki okrutny jak się wydaje, bo na szczęście przyniósł swojemu kumplowi mop i ścierkę, przy okazji pomagając mu sprzątać tą rupieciarnie, która miała zostać pokojem blondyna
_______________________________________________________
N a h. Skończyłam to po parnastu godzinach. Postaram się wrzucać rozdziały jak najczęściej, ale nie obiecuje, bo istnieje coś tak okropnego jak ''szkoła'', chociaż ten; warto się uczyć.
YOU ARE READING
n o s t a l g i a
Teen FictionKażdy twierdzi, że dorosłość to raj na ziemi, ale czy na pewno? W tej opowieści pragnę wam zaprezentować tym, co ''daje'' nam dorosłość i własna samowolka. Jeśli ciągle jesteście dziećmi wyzyskujcie swój czas, ile tylko się da, by potem chociaż dobr...