🍁

199 24 11
                                    

Szedł przed siebie, a pod butami szeleściły mu róznokolorowe liście. Uśmiechał się pod nosem, sam nawet nie wiedział dlaczego. Podciągnął rękawy bluzy, a na jego rękach było można zauważyć blizny. Dużo blizn. Chłopak popadł w dość mocną depresje, zamknął się na świat i innych ludzi. Spojrzał zmęczonym wzrokiem na grupę bawiących się dzieci i zaśmiał się pod nosem. Zazdrościł im tego, że mogą zrobić w życiu dużo. Mają dużo czasu, aby napisać swój scenariusz na życie. Zengota chciałby cofnąć się w czasie i naprawić to, co zepsuł. Wybrać lepszą drogę na życie.

Usiadł na ławce, która była schowana za dwoma krzakami, a za nią stało drzewo. Wiatr zdmuchiwał liście, które powoli upadały na ziemię. Bardziej podwinął rękawy swojej granatowej bluzy, zrobił pare kresek i pozwolił krwi swobodnie spłynąć na ziemię. Gdybym posłuchał mamy, to miałbym dalej nogę pomyślał Grzesiek i spojrzał na prawą nogę, a raczej na proteze.

To wydarzyło się na treningu. Jechał w parze z Patrykiem Dudkiem. Patryka pociągneło i uderzył w Grześka, później upadek, karetka, szum w głowie. Mało pamiętał z tego feralnego zdarzenia. Lekarze robili wszystko, aby tą nogę uratować, ale na marne. Zengota pamięta ten dzień doskonale, pamięta płacz jego mamy, przeprosiny lekarza, a on... leżał i tępo wpatrywał się w biały sufit, nie płakał, wiedział że to nic nie zmieni. Pogodził się ze swoim losem. Zamknięcie się na ludzi i świat było tylko i wyłącznie jego decyzją. Uznał, że tak będzie lepiej; dla niego, rodziny, znajomych czy nawet świata. Nie chciał, aby ktoś widział jego cierpnienie. Grzesiek miał dwie twarze; w dzień był uśmiechnięty, ale jak tylko zapadał zmrok, jego twarz była obojętna.

Przeniósł wzrok na ręke, na której były czerwone kreski. Z niektórych jeszcze sączyła się krew, ale chłopak, jak gdyby nigdy nic wstał i naciągnął na nie rękaw bluzy. Nie obchodziło go to, że krew kapała mu z palców na trawe. Szedł przed siebie nie zwracając uwagi na nic. Zengota przystanął na chwilę i popatrzył przed siebie. Przez gałęzie przedarły się promyki jesiennego słońca, które padły na twarz Grześka. I to był ostatni raz w tym dniu, kiedy chłopak się uśmiechnął.

Autumn Sun [Grzegorz Zengota] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz