Rozdział I

61 6 12
                                        

Wysoki blondyn podbiegł do okna i zaczął węszyć, by po chwili zwrócić się do towarzyszy:

-Nie wyszedł przez okno,to tylko zmyłka.-na to jakiś głos z tłumu odparł

-To znaczy, że dalej jest w tym pokoju! nie miał jak uciec!-rozległy się okrzyki zdumienia i niedowierzania

-Jak to?!

-Niemożliwe!

-Gdzie?!- blondyn zwrócił się w stronę biurka, ale po chwili zawrócił w stronę szafy.

Nastąpił zryw. Wszystkie mięśnie napięły się w jednym momencie i wystrzeliła. Skoczyła na ramiona rosłego blondyna, odbiła się, przeskoczyła na ramię chłopaka, którego twarz wyglądem przypominała koński łeb i nim ów chłopak stracił równowagę ktoś z zebranych zdążył krzyknąć:

-Łap go!-lecz nim ktokolwiek zdołał zareagować postać pędziła kolejnym korytarzem. W tyle rozległ się przytłumiony okrzyk, by po niedługiej chwili ciemnowłosa dziewczyna goniła intruza w zawrotnym tempie i gdy prawie go miała, postać...wypadła za okno.


W tyle rozległy się przerażone okrzyki. A brunetka wyjrzała za okno by nie zobaczyć jednak ciała roztrzaskanego na chodniku, bo mimo wszystko było to jedno z najwyższych pięter zamku, tylko nad nią mignął niezauważalny cień i zniknął za krawędzią dach.  


Postać usiadła w cieniu i głośno odetchnęła, zdjęła z pleców plecak i upchnęła go w najciemniejszy kąt, samej korzystając z chwili na odpoczynek.


***


W siedzibie zwiadowców panowało wielkie poruszenie: nie dość, że w zamku był intruz, który zdołał uciec i nie wiadomo gdzie teraz przebywa, to kaprala Levi'a nigdzie nie było. Kadeci jak na szpilkach przeszukiwali cały budynek jak na szpilkach, gdy zostało w końcu tylko ostatnie piętro, pojawił się kapral. Od razu kazał obstawić wszystkie przejścia i sprawdzić również dach, na który udało się dwóch żołnierzy.


***


Gdy tylko właz na dach został otwarty, postać przyczajona w cieniu zakradła się w jego stronę. Po czym wyskoczyła i z zawrotną prędkością minęła wojskowych i wskoczyła do środka, wartownika stojącego przy drabinie potraktowała jako amortyzację, bo z której strony nie spojrzeć, skok z prawie czterech metrów na kamienną podłogę nie był zbyt rozsądny. Wszyscy ponownie rzucili się w pogoń. Wszystko skończyło się niespodziewanie i nagle, gdy intruz wpadł na chłopaka wybiegającego zza rogu, tym samym dając się dogonić zwiadowcom. Postać została natychmiast związana, by uniemożliwić jej ucieczkę, lecz mimo to wysoki brunet oberwał z podeszwy w twarz, gdy wiązano jej nogi.

-Zabierzcie go do dowódcy!-wszechobecna ustąpiła gdy wysoki blondyn, który na początku wydał jej sztuczkę z oknem przerzucił postać przez ramię i udał w kierunku, jak myślała postać, dowódcy. Nawet spętany intruz stawiał opór, przez co blondyn miał pogryziony każdy dostępny dla postaci fragment skóry, a w kilku miejscach koszula zabarwiła się czerwienią. W końcu została posadzona w biurze do którego została zagoniona parę godzin temu. Za biurkiem siedział dobrze zbudowany mężczyzna, na przeciw którego postać została posadzona i przywiązana do krzesła. Po czym żołnierze opuścili pomieszczenie zostawiając włamywacza sam na sam z domniemanym dowódcą, który wpatrywał się w niego przerażającym spojrzeniem.

-Po co się tu włamałeś?-milczenie.

-Co chciałeś zyskać?-cisza.

-Kto ci kazał?!-brak odpowiedzi.

-Co za to dostaniesz?!-postać nawet nie drgnęła. Blondyn wstał-MÓW!-pięść huknęła o stół.

-Całujcie mnie wszyscy w dupe.-blondyn zrobił krok w tył-oj nieładnie Erwinie Smith, tak naskakiwać na kobietę....    



The SpookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz