Dlaczego?...

33 1 0
                                    

- Sara, córciu wstawaj bo nie zdążymy na samolot.
Przetarła zaspane oczy i ledwo spojrzała na ojca. - Tak, już wstaje...
- Na pufie masz ubrania, jak będziesz gotowa zejdź proszę na dół do auta, w środku czeka śniadanie. Walizki są już spakowane więc nie martw się o nie. - Dodał zmierzając w kierunku drzwi. Złapał za klamkę, po czym spojrzał się znowu w stronę dziewczyny z uśmiechem na twarzy wypowiadając słowa których już nigdy nie usłyszały : "Kocham cię", po czym wyszedł.
Za nie z pełna 15 min, Sara stała już pod drzwiami wejściowymi z parą beżowo-różowych botek na nogach. Po chwili wybiegła z domu w stronę rodziców kręcących się w okół pojazdu.
- Miłego lotu, panno Tyler. - Był to ciepły, męski głos należący do szofera, który za prośbą ojca dziewczyny miał tego dnia zostać w rezydencji.
- Dziękuje bardzo ! - Uśmiechnęła się. - Od zawsze chciałam pojechać z rodzicami na biznesowe spotkanie ojca w Luksemburgu. - Dodała po czym wsiadła do samochodu. Tak jak mówił, na fotelu czekała tacka z dwoma croissantami, obok których znajdowały się w małych, porcelanowych miseczkach nutella, serek oraz dwa rodzaje marmolady. Sięgnęła po nie, kładąc na kolanach śniadanie, gdy w tym czasie do środka wsiadła matka z ojcem.
- Cześć kochanie, smacznego.- Lori popatrzyła na córkę swoimi wielkimi jasnymi oczami, których barwę trudno jest opisać. Kolorem przypominały niebiański ocean z nutą turkusu. Było w nich coś co po spojrzeniu na nie, Sarze dawały poczucie bezpieczeństwa i miłości. Uważała także, że jej matka miała najpiękniejszy uśmiech na świecie .
- Dziękuje bardzo.- Odwzajemniła go.
Nastolatka od dawna nie była tak szczęśliwa, w końcu mogła spędzi chodź trochę czas z rodzicami. Do lotniska było Ok. 60 km, mniej więcej godzinę jazdy od domu. Podróż mijała w miłej atmosferze. Wszyscy rozmawiali ze sobą i się śmiali. Sara bardzo dobrze znała trasę którą przemierzali, gdyż często latała na różne koncerty. Nagle zaczęło padać. Od samego rana pogoda zapowiadała się być nie pewna... Tomas w związku z tym zaczął zwalniać. W końcu gdy przejechali przez swoje miasteczko, wjechali do pięknego lasu obsadzonego samymi brzozami. Do celu zostało mniej więcej 15 min drogi. Wystarczyło wyjechać z lasu a za zakrętem widać było już startujące samoloty. Deszcz po woli zaczynał się uspokajać. Z daleka na drugim pasie widać było dwa ledwo przebijające się przez deszcz światła jakiegoś auta. Z każdym metrem były coraz jaśniejsze. Nagle w ułamku sekundy dostrzec można było tylko jak pojazd wpadając w poślizg traci jaką kol wiek kontrole i kieruje się w stronę rodziny...
Sara zerwała się cała spocona z łóżka łapiąc szybki i nie równy oddech. Patrzyła na ciemną przestrzeń przed sobą próbując przełknąć ślinę, co wydawało się być teraz dla niej niemożliwe. Siedziała tak przez dobre kilkanaście minut uświadamiając sobie że to był tylko sen, bo ona nadal żyje...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 04, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Miraculous : Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz