VI.

258 12 4
                                    


- Czy dobrze ci się bez nas żyje? - zakrwawiona kobieta siedziała na krześle trzymając za rękę stojącego obok męża.

- Nie pomścisz nas, Yoshida? może nie zależy Ci na nas? - Mężczyzna pogłaskał zakrwawioną głowę żony.

- Przestańcie mnie nawiedzać! - krzyknęłam. Z nieba zaczął padać deszcz krwi. Ojciec podszedł do żony i urwał jej głowę i rzucił ją, turlała się aż do momentu gdy zetknęła się z moją stopą.

- Niedługo dowiesz się prawdy - podpowiedział i urwał również swoją głowę.

 ***

Podniosłam się z łóżka najszybciej jak mogłam i rozglądałam się po pokoju w którym byłam, to był mój pokój. Czy już wróciliśmy z misji i byliśmy w naszej bazie? Spojrzałam w lewo i ujrzałam chłopaka, jego wzrok wskazywał na to, że nie jest do końca zadowolony, że musi tutaj ze mną siedzieć, ale zarazem był ciekaw co wprowadziło mnie w taki stan.

- Zły sen? - oparł się o oparcie krzesła i skrzyżował ręce na torsie.

- Zgadza się - westchnęłam i złapałam się za obolałą głowę

- Często je miewasz?

- Bardzo często, ale przez parę dni nie miałam ich, podczas misji z tobą, kapralu - poczułam lekkie ukucie i spojrzałam się na zabandażowane ramię. Przypomniało mi się, że zostałam zraniona. Zapomniałam większości rzeczy z wyprawy. Przez to, że nie jesteśmy już na misji muszę się do niego zwracać po stopniu.

- Też je często miałem, ale potem mi przeszły tak po prostu. Zająłem się twoją ręką, nie była w najlepszym stanie, ale zostanie tylko blizna. I zwracaj się do mnie Levi, po prostu Levi - chłopak wstał z krzesła i stanął przy drzwiach patrząc z ognikami w oczach.

- Masz tu natychmiast posprzątać, Yumi. Inaczej będziesz okrążać wszystkie mury na około - warknął na mnie. Jego słowa brzmiały na prawdę poważnie więc lepiej się za to zabiorę. Kapral już wychodził za drzwi, ale zdołałam coś wtrącić.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się niezdarnie i przykryłam się kołdrą po chwili odwracając głowę. Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, tylko trzask zamykanych drzwi. Kompletnie go nie rozumiem. Czasem odczuwam od niego troskę, a czasem ignorancje. Nienawidzę tego. Wzięłam poduszkę do rąk i przytuliłam się do niej z całej siły. Czuję, że i tak coś zmieniło się od tej misji, ale nie mam pojęcia co. Cholera, głupi idiota! Rzuciłam poduszką w ścianę. Jeszcze o nim myślę. Dotknęłam swojego bladego policzka i poczułam ich gorąc.           

***

Sprawdzałam dokładnie każdy kąt czy na pewno jest posprzątany i czy na pewno nie wymaga żadnych poprawek. Otarłam ociekające czoło z potu i opadłam na łóżko.  Chyba powinnam w końcu coś zjeść.

Powolnym krokiem udałam się w stronę kuchni i wzięłam do rąk miseczkę z obiadem. Rozglądałam się czy siedzi tutaj ktoś znajomy, było dziś strasznie mało osób. Kątem oka zobaczyłam Hange, znałam ją miej więcej więc postanowiłam usiąść obok kobiety.

- Witaj, Hange - uśmiechnęłam się i postawiłam mój posiłek na stole.

- Yumi! Kupę lat cię nie widziałam, jak wyprawa? - objęła mnie ramieniem i uśmiechnęła się.

- W sumie wszystko w porządku, tak sądzę! Udało nam się złapać głównego przestępce - powiedziałam dość smutno.

- Zmartwiło cię to ze go złapałaś? - przekręciła lekko głowę ze zdziwienia.

Po drugiej stronie muru. ✄Levi x Oc✄Where stories live. Discover now