Jak zawsze weszłam do biura pierwsza i to trzydzieści minut przed resztą pracowników. Na moim biurku piętrzył się stos papierów do wypełnienia i podpisania. Mimo wszystko uwielbiam swoją pracę, a na dodatek ciężko zapracowałam na to stanowisko. W końcu nie każdy, trzy lata po studiach zostaje dyrektorem dużej firmy reklamowej i to bez żadnych znajomości. Dzięki ciężkiej pracy w wieku 28 lat, mogę przeczytać tabliczkę na drzwiach mojego gabinetu ''Patrycja Sadowska - Dyrektor DS. Marketingu''. Czuję się chyba spełniona, od czasu do czasu czuję tylko jakby pustkę i nie wiem czym ją dokładnie uzupełnić.
Powoli biuro zaczyna ożywać, przez szklaną ścianę, zauważam jak reszta pracowników zajmuje swoje miejsca. A do mojego biura wchodzi mój asystent Krystian..-Cześć Patrycja, widzę, że znów pierwsza i gotowa do działania. Pamiętaj, że o dziesiątej masz spotkanie z kontrahentem w naszej sali konferencyjnej. A dwie godziny później idziemy na miasto coś zjeść.
-O hej. Tak pamiętam, mógłbyś przygotować mi informacje o nim i o jego firmie? Chcę dobrze wypaść, dzięki temu nasza firma może podpisać bardzo ważny kontrakt.
-Jasne za 15 minut będziesz je miała na biurku, o ile się zmieszczą... - Popatrzył na moje biurko, gdzie faktycznie panował istny armagedon.
-Coś jeszcze będziesz potrzebować? - Zapytał wychylając się za drzwi.
-Podwójne expresso, żeby mnie postawiło na nogi. - Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, naprawdę lubię tego chłopaka. Zdolny i też nie dawno skończył studia. Lubię doceniać ludzi, jeśli naprawdę na to zasługują.
Faktycznie po 15 minutach na moim biurku znalazła się teczka z informacjami o moim przyszłym rozmówcy i gorący czarny napój, który miał mnie postawić na nogi. Więc nie tracąc czasu, zaczełam skrupulatnie się przygotowywać.
Adam Fariss
Lat 32, na codzień mieszka w Londynie, ale często przebywa u matki w Warszawie.
Ma własną firmę '' Fariss-Revolution'', którą założył i prowadzi w Wielkiej Brytanii. Jego firma zajmuje się innowacyjnymi i ekologicznymi rozwiązaniami m.in. panele słoneczne, turbiny wodne itp. Zgłosił się do nas z prośbą o wykonanie nowego loga firmy i poprowadzenie kampanii reklamowej, jego nowego projektu. Jego hobby to jazda konna i góry. Jest bardzo oczytany, asertywny i kobieciarz.Czyli podsumówując, chyba nie będzie tak źle. Przebywa tu u nas w Warszawie, więc nie będzie trudno o kontakt służbowy. Dopiłam kawę, naszykowałam nasze szablony i notatnik. Uzupełniam trochę papiery na biurku lekko je uporządkowując. Wybiła godzina 9:45, a ja nie byłam typem ludzi, którzy mają w zwyczaju się spóźniać. Ruszyłam więc pewnym krokiem w stronę sali konferencyjnej, podrodze poprawiając się w odbiciu szyby. Czekałam już w środku, gdy wybiła godzina dziesiąta. A kontrahent się spóźniał. Wykorzystując wolną chwilę, rozłożyłam papiery, naszykowałam szklanki z wodą i podkreciłam klimatyzacje. Gdy dochodziła jedenasta, lekko poirytowana zawołałam Krystiana.
-Krystian, gdzie on jest? Na pewno nie pomyliłeś godziny? Godzinę się spóźnia. Nie nawidze, gdy ktoś marnuje mój czas. - Nawet nie zauważyłam, że z nerwów lekko tupałam czubkiem buta o podłogę.
-Spokojnie. Nic nie pomyliłem, dobrze wiesz, że zawszę sprawdzam wszystko trzy razy. Na pewno są korki na mieście. Wiesz jak to wygląda u nas w Warszawie...- Popatrzył na mnie, wzruszając ramionami.
-Jak ten dupek nie zjawi się za 10 minut, to odwołujemy te zasrane spotkanie. Nie ma żadnych wyjątków. Tylko prostacy się spóźniają i ludzie którzy nie są zorganizowani. - Mocno już zdenerwowana, krzyczałam do Krystiana. Patrzyłam mu prosto, w jego zielone oczy i zobaczyłam w nich przerażenie. Zrobił się blady, nie wiem czy poczuł się nagle źle, czy się mnie wystraszył. Już miałam się go zapytać o co chodzi, gdy zagadnął do mnie męski, gruby głos.
CZYTASZ
Dwie różne bajki.
RomanceSpotkanie dwóch różnych światów, dwóch różnych dziedzin życia, czy też poprostu dwojga różniących się od siebie ludzi. Tylko po to, żeby dowiedzieć się jakie priorytety tak naprawdę się liczą. Pogoń za karierą, miłość, rodzina, a może życie bez jaki...