Weszliśmy ostrożnie do środka rozglądając się, zauważyłam dwa związane szwendacze... Podeszłam bliżej i ujrzałam list pod nogami szwendacza.
„Proszę zostawcie nas w spokoju. To jest to czego chcemy."
Westchnęłam i odłożyłam list na swoje miejsce. Zobaczyłam również klucze wiszące na jednej ze szlufek spodni. Odeszłam od nich i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nic przydatnego. Sa jedne drzwi, lecz niestety zamknięte. Pewnie do tego pokoju są te klucze. Podeszłam do AJ'a i zapytałam
- Znalazłeś coś przydatnego?
- Nie, niestety. - odpowiedział ze smutkiem, po czym złapał się brzucha, który dawał się we znaki ze potrzebuje żywności. Spojrzałam na niego zmartwiona
- Znajdziemy coś, obiecuje. - powiedziałam stanowczo.
- Mam nadzieje, Clem.
Gdy się podniosłam to zobaczyłam małe okienko przez które było widać pokój, który jest zamknięty. Nie ma opcji ze się tam zmieszczę, ale cóż..., AJ by jeszcze mógł.
- Patrz, jest okno. Jest dla mnie za małe, nie zmieszczę się. Ale..., może ty byś się zmieścił. - powiedziałam z nadzieją.
Spojrzał przez okienko
- Jest tam ciemno. - powiedział lekko wystraszony i spanikowany - Powinnismy zabić potwory. - stwierdził, spoglądając na dwa szwendacze.
Byłam zdziwiona tym.
- I te potwory, kiedyś żyły i chcą abyśmy ich zostawili w spokoju.
- Clem, już nimi nie są. Tam może tez być jedzenie, którego potrzebujemy! - lekko się uniósł
Spojrzałam na niego i potem na szwendacze. Po chwili zamysłu stwierdziłam
- Okej, zajmę się tym. - powiedziałam po czym podeszłam do nich wyjmując nóż - Przepraszam ze tak musi być...
Zabiłam jednego, po czym drugiego. Sięgnęłam po klucz wzdychając i podeszłam i otworzyłam drzwi. Gdy weszliśmy, pomieszczenie wyglądało na zamieszkałe, zapewne przez tamta parę. Rozgladnelam się i moja uwagę przykuły drzwiczki pod materacem. Przeniosłam materac tak, aby mieć dostęp do pomieszczenia. Otworzyłam z lekka trudnością drzwiczki i ujrzałam masę jedzenia w sloikach. Starczyłoby by go na wiele dni!
- Chyba nam się poszczęściło i to bardzo - powiedział z wielkim uśmiechem AJ.
- Świetnie trafiliśmy! - powiedziałam szczęśliwa.
Gdy już AJ miał wchodzić i podawać mi słoiki, zobaczyliśmy granat.
- AJ uważaj!
Zamknęłam jak najszybciej drzwiczki i padłam wraz z AJ'em na ziemie. Po wybuchu usłyszeliśmy masę szwendaczy. Wybiegliśmy jak najszybciej z domku i zaczęliśmy biec w strone auta. Zabiłam z pomocą AJ'a po drodze kilku szwendaczy i wskoczyliśmy szybko do samochodu. Zanim zdążyłam zamknąć drzwi, ręka szwendacza została przez drzwi zmiażdżona. Zmieniłam bieg i zaciągnęłam ręczny i samochód zaczął jechać powoli do przodu. Jeden z nich wylądował na masce samochodu i w jego oku były klucze od samochodu. Szybko rozbiłam szybę i zabrałam klucze zabijając go. Odpaliłam jak najszybciej się dało samochód, podczas gdy AJ zabił jednego szwendacza. Szybko ruszyliśmy, ale wjechaliśmy w coś, przez co samochód zaczął dachowac. Straciłam przytomność. Po chwili się ocknęłam i zauważyłam masę szwendaczy i... i kogoś zabierającego AJ'a!
- Proszę nie zabierajcie go. - powiedziałam resztka sił, po czym ktoś mnie wyciągnął z samochodu i straciłam ponownie przytomność...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czołem kochani!!! Przychodzę do was z drugim rozdziałem, który mam nadzieje ze się spodoba :) wiem, wiem jest narazie nudno, ale to tylko wstęp moi mili 😏 bądźcie cierpliwi i czekajcie do następnego rozdziału.
Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz gwiazdkę i komentarz!
Buziaki ❤️
CZYTASZ
Can't say no to a face like that | Clouis
FanfictionApokalipsa trwa 8 lat, o ile dobrze wiem..., od pięciu lat podróżuje z AJ'em, oczywiste jest to ze nie jestem jego mama. Rodziców stracił, ojca zabito, matka się przemieniła... Cieszę się ze go mam, bez niego bym sobie nie poradziła psychicznie, zr...