Leżeliśmy razem na trawie, jak w każdą wolną chwilę tej wiosny. Promienie słońca delikatnie muskały nasze końcówki palców u stóp, gdyż byliśmy zbyt leniwi, żeby przesunąć się bardziej w cień, kiedy gwiazda dosięgała nas swym blaskiem i ciepłem. Wiatr owiewał nasze twarze i palce splecione. Byliśmy wtedy jednością, której nikt nie mógł zaprzeczyć. Sami na świecie, sami w swojej miłości.
Oboje napawaliśmy się spokojem oraz chwilą wytchnienia. Nasze grafiki nie pozwalały nam na częste spotkania. Ja miałem próby, nagrania, spotkania, wywiady czy występy, ale nie żałowałem ani jednego dnia w swojej ciężkiej pracy idola. Natomiast Chanyoo była trainee w naszej wytwórni i również nie narzekała na brak zajęć. Oboje mieliśmy, co robić, choć zawsze udawało nam się znaleźć chociaż pół godziny na wspólne spotkanie z dala od miejsca pracy.
Opuszczony park tuż przy wschodnim wyjściu z wytwórni był naszym tajemniczym ogrodem, gdzie mogliśmy uciec kiedy obowiązki nas przytłaczały lub kiedy potrzebowaliśmy siebie. Nie było tak cały czas, gdyż wychodziliśmy wspólnie z chłopakami i ich połówkami do restauracji, kina czy parku rozrywki, ale to miejsce rezerwowaliśmy by pobyć zupełnie na osobności.
Chan podniosła głowę, żeby oprzeć ją na mojej klatce piersiowej i popatrzeć mi w oczy.
- Wyjeżdżasz, prawda? – spytała cicho, nie spuszczając ze mnie wzroku nawet na moment. Uniosłem brwi, wypuszczając głośno powietrze.
- Taehyung ci powiedział? – odpowiedziałem pytaniem, gdyż byłem niemalże pewny, że ta gaduła wszystko jej wyjawiła. Policzę się z nim, gdy wrócimy do wytwórni.
- Nie – zaprzeczyła szybko – Ty dosłownie przed chwilą, ale widzę to również w twoich oczach, Jiminnie. Byłeś przez cały dzień jakiś nieobecny, a gdy chciałeś ze mną tu przyjść, wydawałeś się czymś zmartwiony i przygnębiony. Czułam, że coś jest na rzeczy, oppa – wytłumaczyła powoli, przez co podniosłem się do pozycji siedzącej i oparłem się o drzewo, tak że teraz oboje byliśmy naprzeciwko siebie.
- Masz mnie, Channie – powiedziałem miękko, łapiąc jej delikatną dłoń w swoją – Wyjeżdżamy z chłopakami w trasę...
- Ale dopiero, co z niej wróciliście – przerwała mi, podnosząc ton głosu. Zawsze wydawała mi się niebywale słodka, gdy pod wpływem złości ściągała brwi, nadymała policzki, a z ust robiła wąską kreskę – Tak nie może być!
- Wiem, kochanie – złapałem ją za obie dłonie w razie gdyby chciała nimi wymachiwać, żebym przypadkiem nie oberwał. Kim Chanyoo była chudziutka i malutka, ale siły jej nie brakowało. Chłopaki z zespołu również się o tym przekonali – Ale to nie jest taka zwyczajna trasa – zrobiłem przerwę, gdyż za bardzo bałem się jej o tym powiedzieć. Brunetka widząc moją powagę, natychmiast odzyskała spokój, a jej oblicze zdobiła teraz fala niepokoju, przez co wyglądała jeszcze niewinniej niż zwykle.
Jak ja bez niej wytrzymam?
- Ta trasa, to nie jest taka zwyczajna trasa... Wyjeżdżamy na co najmniej rok z Korei – Wręcz wyszeptałem ostatnie słowa i od razu spuściłem głowę w dół. Kim złapała mnie rękami za twarz i podniosła do góry, żebym na nią popatrzył. W jej delikatnych, szarych oczach zaczęły pojawiać się łzy.
Nie chciałem tego widzieć.
- D-dlaczego? – zdołała tylko tyle powiedzieć i od razu przytuliła się do mnie, mocząc mi koszulkę ciepłymi łzami. Chwyciłem Kim, usadawiając ją na swoich kolanach i mocno obejmując. Wolną ręką zacząłem głaskać ją po miękkich włosach.
- Ta trasa to nowy projekt wytwórni – zacząłem mówić nie przestając jej przytulać. Gdy nie patrzyłem w te smutne oczy, jakoś mogłem pozbierać myśli i słowa – Bang PD-nim zorganizował tournee dla zagranicznych fanów. Chodzi w tym głównie o to, że pojedziemy do obu Ameryk, Australii, Europy i Azji, i zatrzymamy się w ustalonych krajach, żeby tam pomieszkać przez kilka tygodni, dać koncerty, spotkać się z ARMYs i poznać ich bliżej, ponieważ oni nie mają takiej szansy na spotkanie z nami, jak fani z Korei. PD-nim twierdzi, że to dobrze wpłynie na naszą relację ze światowymi ARMYs. Chłopaki myślą o tym projekcie tak samo, choć równocześnie oni też muszą rozstać się na ten czas ze swoimi dziewczynami. Nie jest to dla nas łatwe, ale wiesz jako mocno kochamy ARMYs i ile im zawdzięczamy – przerwałem, żeby odchylić Chan od siebie i spojrzeć jej w oczy. Wciąż jej drobną twarz pokrywały stróżki łez, ale mimo to delikatnie się uśmiechała.
CZYTASZ
that's over? || park jimin
Fanfictionczy miłość dosięgnie naszego horyzontu? bts au, angst, fluff, one-shot czyli coś dla kochanych ARMYs na urodziny najwspanialszego aniołka na ziemi, Jimina 💜 @HeroHorrendous, 181013