Rozdział 3

31 7 0
                                    

Był chłodny poranek. Mimo iż było lato pogoda od jakiegoś czasu bywała mroźna. Błękitna Skóra leżał przed legowiskiem wojowników. Reszta kotów jeszcze spała. Młody wojownik wiedział, że jeśli teraz wyjdzie nikt tak szybko się nie zorientuje, że nie ma go w obozie. Znów miał zamiar spotkać się ze swoją partnerką, Wronim Piórem. Jeszcze żaden kot nie wiedział o ich związku, nawet jego siostra. Wolał nikomu nie mówić. Wiedział, że łamie kodeks wojownika, ale dzięki medyczce z Klanu Kwiatu wreszcie czuł się kochany, potrzebny. Postanowił znowu złamać kodeks. Szybkim krokiem wyszedł z obozu i skierował się w stronę polany. Błękitna Skóra biegł jak najszybciej mógł. Liczył na to, że spotka ukochaną. Gdy znalazł się na polanie od razu zauważył medyczkę, która siedziała spokojnie obok głazu.

- Wronie Pióro! - podbiegł do niej i trącił ją pyszczkiem.

- Witaj, Błękitna Skóro. - odwzajemniła gest.

- Długo na mnie czekałaś? - wymruczał łagodnie.

- Nie, niedawno przyszłam. - odmiałknęła kotka. - Ale i tak nie mogłam się doczekać kiedy przyjdziesz.

- A ja nie mogłem się doczekać aż cię zobaczę. - usiadł owijając łapy ogonem. - Wiesz... Nie chcę się dalej ukrywać... Chciałbym móc się z tobą spotykać swobodnie. Bez zmartwień, że ktoś nas nakryje. - medyczka spojrzała łagodnie na kocura po czym odwróciła wzrok. 

- Ja też... Zresztą już mam wrażenie, że koty z mojego klanu wiedzą, że spotykam się z jakimś innym kotem. - warknęła oschle kotka i zaczęła machać ogonem z irytacji.

- Ostatnio jeden z wojowników przyłapał mnie jak wychodzę wczesnym rankiem, żeby się z tobą spotkać... Musiałem mu skłamać, że idę na patrol. Obawiam się, że powie przywódcy... - westchnął.

- Nie chcę, żeby coś złego się nam stało przez to, że się spotykamy. - kotka lekko się uspokoiła.

- Ja też... Może spróbuję pogadać z przywódcą? Co o tym sądzisz? - trochę się zestresował. Zawiał lekki wiatr, długa trawa zawirowała, a kotka tylko na nią patrzyła.

- Przywódcą... Gdyby to była jakaś normalna kotka z innego klanu to może by się zgodził, chociaż pół krew nie jest dobrze widziana przez inne koty... Ale z medyczką? Innego klanu? Nie wiem czy to wypali... I czy jeszcze bardziej nas nie pogrąży. - miałknęła kotka smutno i wtuliła się w futro kocura. - Nie chcę cie stracić...

- Ale ty jesteś normalna. - mruknął smutno. -  I w sumie może masz rację... Ale mamy się dalej ukrywać? A jak ktoś nas przyłapie? - spuścił wzrok na swoje łapy. Polizał partnerkę za uchem. - Ja ciebie też nie chce stracić. Nie przeżył bym tego.

- Ja też nie chce cię ukrywać, ale jednak boje się co powiedzą nasi przywódcy. -westchnęła.

- Ja też się boje, ale póki jesteśmy razem nawet śmierć nas nie rozłączy. - miałknął smutno. Kotka zauważyła żal w jego oczach, próbowała się chociaż lekko uśmiechnąć żeby go pocieszyć.

- Słodki jesteś. - liznęła go za uchem.

- Dziękuje... - spojrzał na nią i lekko się rozweselił. - Dzięki tobie zapominam o wszystkich moich problemach.

- Cieszę się. - uśmiechnęła się miło.

- A ty urodziłaś się w Klanie Kwiatu? - próbował zmienić temat.

- Nie... Urodziłam się w lesie między granicą Klanu Mchu i Klanu Kwiatu, ale wychowałam się w Klanie Kwiatu.

- Czyli jesteś pół krwi? Ja niestety urodziłem się jako pieszczoch Dwunożnych. - machnął nerwowo ogonem.

| Wojownicy: Przyćmienie |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz