White Forest

3 1 0
                                    

Na początku było nic, a nic było wszystkim dookoła. Jeżeli też istniało nic musiało istnieć coś. Wtedy z coś wyłonił się Chaos. Był dziki, nieokiełznany i okrutny, ale był wszystkim, bo nic i coś przestało istnieć dając początek nowemu początkowi. Wtedy Chaos był wszystkim i niczym. Ciemną masą pochłaniającą światło tylko, że wtedy nie było ani światła ani ciemności. I nie było czegoś takiego jak masa, więc czym był Chaos? Chaos był bytem, mimo, że jeszcze wtedy nie było bytu. Po wielu miliardach lat z Chaosu wyłonił się Sol. Rozpostarł swe skrzydła i wyszczerzył kły. I tak stał się dzień. Sol krążył po dawnej ziemi niczego i czegokolwiek, spychając Chaos w głąb samego siebie. Chaos się poddał, ale nie zapomniał. Sol stworzył słońce, bo sam był słońcem. Krążył po nieboskłonie kreując ciepło i nadając dniu swój cykl, który trwał cała dobę. Ogarniał go jednak smutek. Wtem nieoczekiwanie z Chaosu wyłoniła się Lunae i swą czarną jak noc szatą okryła połowę światła, którą światu podarował Sol. Pojawiła się spłoszona oraz nie rozumiała niczego. Jej strach stworzył chmury burzowe a łzy konstelacje gwiazd. Sol kochał Lunae, a Lunae kochała jego. Ścigali się, zatem po nieboskłonie w miłosnym tańcu nie zważając na upływ lat. I tak powstał dzień i noc. Wtem Chaos pod nieuwagę kochanków stworzył stałe kule unoszące się po Wszechświecie, a sam nazwał się Wszechświatem. Ulepił kule z gliny a z nich powstały Istoty.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 16, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Prolog. Legendarny Biały LasWhere stories live. Discover now