Ta cała sytuacja jest komiczna... Od zawsze miałem problem ze śpiewaniem przed chociażby jedną osobą, nawet kiedy tym kimś była moja siostra albo i mama, a teraz, zaraz mam wystąpić przed kilkoma setkami ludzi?! To niedorzeczne. Niby jak mam to zrobić??
- Mamo, idę do toalety, zaraz wrócę. - Czułem, że jeśli będę siedział tutaj jeszcze chociażby małą chwilę, puszczę pawia na samym środku poczekalni.
- Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blady. Może ja albo Gemma pójdziemy z tobą?
- Serio, mamo? Mam 16 lat... A poza tym jak mam się czuć dobrze, kiedy mam wrażenie że numer na mojej koszulce wypala mi dziurę do samego wnętrza! Za moment będę z powrotem, chyba że wolisz żebym został, żebyś zaraz mogła szukać jakiegoś sklepu gdzie kupisz mi zamiennik za moje obrzygane ciuchy. – Powiedziałem trochę zbyt wybuchowo, ale naprawdę czułem, że to zaraz się źle skończy.
Poszedłem szybkim krokiem do toalety i ku mojemu zdziwieniu była praktycznie pusta. Stanąłem nad umywalką i przez dłuższy czas trzymałem ręce pod lodowatą wodą, żeby potem przyłożyć je sobie do twarzy i poczuć się trochę lepiej. Uczucie konieczności zwrócenia wszystkiego co dzisiaj zjadłem na szczęście minęło, ale mama chyba miała rację – patrząc na siebie w lustrze widziałem raczej ducha, a nie siebie. Moja twarz przybrała kolor marmuru, a usta były sine jak nigdy wcześniej.
- Już, już... Tak, świetnie wyglądasz. Nie patrz tak długo bo za bardzo się zakochasz. – Te słowa wyrwały mnie z letargu.
Rzeczywiście patrzyłem na siebie zamyślony przez dłuższą chwilę i nawet nie zauważyłem, że do toalety wszedł ktoś jeszcze. Był to chłopak, może w moim wieku, może trochę starszy.
- Oops! Wy... wybacz. Ja, ja... Próbuję się ogarnąć przed przesłuchaniem i trochę mi nie idzie. Chyba odpuszczam. – Sam byłem zdziwiony, że to powiedziałem.
- Żartujesz?! Nie możesz odpuścić. Jestem pewien, że nie jesteś tu bez powodu. Nie wyglądasz mi na takiego, który przyszedłby na casting nie mając za grosz talentu. Poza tym uwierz mi: nie tylko jesteś totalnie przerażony.
- No nie wiem, wyglądasz świetnie, a ja czuję się jak zombie. – Rzeczywiście się tak czułem, a chłopak stojący przede mną wyglądał wręcz perfekcyjnie. Mimo niższego wzrostu, wydawał mi się bardziej dojrzały, bardziej pewny siebie niż ja. Jego idealnie ułożone, brązowe włosy lśniły. Z nieznanego mi powodu nie mogłem przestać na niego patrzeć.
- Nie jest tak źle, serio. Twoje włosy dodają ci uroku, jestem pewien, że nawet jeśli nie piosenką to olśnisz jurorów swoimi lokami. A tak w ogóle to cześć, jestem Louis. - Powiedział chłopak obdarzając mnie szerokim uśmiechem.
- No tak, stres odbiera mi nawet dobre maniery... Jestem Harry, dzięki za słowo wsparcia, naprawdę się przyda. A teraz powinienem już iść, bo moja mama zaraz wyśle za mną ekipę poszukiwawczą. Powodzenia, Louis. - Wypowiadając te słowa odwróciłem się w stronę wyjścia. Wcale nie chciałem tam iść. Ale wiedziałem, że muszę pokazać na co mnie stać.
- Powodzenia Harry!
Wyszedłem z łazienki i udałem się w stronę poczekalni. W głowie cały czas miałem tą dziwną rozmowę, a przed oczami twarz tamtego chłopaka. Z zamyślenia wyrwał mnie dopiero gwar rozmów w pomieszczeniu gdzie wszyscy oczekiwali na swoją kolej, na moment kiedy każdy będzie mógł stanąć twarzą w twarz z jury.
Już z daleka zobaczyłem siostrę idącą w moim kierunku. Wyglądała na zaniepokojoną.
- Harold! Gdzie ty byłeś tyle czasu? Właśnie wołali osobę, która ma numer o jeden niższy od ciebie. Jeszcze chwila a spóźniłbyś się na własne przesłuchanie. Umieramy tu ze stresu.
CZYTASZ
I loved you first
RomanceW trakcie wywiadu Louis był wyraźnie zmartwiony. Cała ta sytuacja nie podoba się nikomu poza całym sztabem ludzi z Modest, osobiście jak o tym myślę to mam ochotę płakać. Ale jak widać mój BooBear czuje się z tym jeszcze gorzej, a ja wiem, że nie mo...