Prolog

14 4 0
                                    

Codzienna rutyna; szkoła, dom, sen, szkoła, dom, sen i tak na okrągło.- miałam dość, nie wiem jak inni, ale ja nie nadaję się do takiego życia, nie lubię presji, którą lubią wykorzystywać dorośli, czy nawet rówieśnicy, nie wspomnę już o samym społeczeństwie, które daje mi ramy ze stali;
Nie rób tego, bo jesteś za młoda, ucz się, nie korzystaj z internetu, bądź jak inni, ale nie patrz na innych, podnieś się sama z ziemi, ale naucz się też podnosić innych, nie płacz, ale nie bądź zbyt twarda, nie bujaj w obłokach, lecz nie pozwól na zbyt twarde stąpanie po gruncie, to wykańcza.

   Szczerze? Wykrzyczałabym ludziom o moich planach, o tym, iż chciałabym być super-bohaterką, że chciałabym żyć w środku bajki, jako animowana postać, ale jedyne co dostałabym w zamian to kłótnie i śmiechy, no, może jeszcze propozycje pracy w policji, ale nie o to mi chodzi. Z tych powodów siedzę sobie w kącie sali milcząc, a gdy ktoś pyta o plany -opowiadam o kierunku humanistycznym i dobrych zarobkach.

   Ludzie łykają wszystko tak, jak im to podamy, jeśli damy im w prestiżowej, pięciogwiazdkowej restauracji odgrzewane paluszki rybne z przeceny i powiemy 'to kawior', to uwierzą, całkiem zabawne.

Moje przemyślenia w pewnym momencie przerwał głośny, ostry dźwięk dzwonka, przez który moja klasa od razu wybiegła z sali, nie minęła sekunda, a ja zostałam sama z tym okropnym piskiem w głowie, westchnąwszy głęboko wrzuciłam swoje rzeczy do plecaka, zarzuciłam go na plecy i wyszłam z pomieszczenia, żegnając belfra krótkim "do widzenia", nawet nie kontrolowałam już tej formułki, od ośmiu lat to samo, więc się zakodowało. Mój mętny wzrok błądził po korytarzu, na którym rozpoznawałam prawie każdego, do każdego miałam wyuczone zachowanie, na każdego miałam jakiegoś 'haka', ale nie o tym mam wam opowiadać.
Dzwonek, o którym zdążyłam napomknąć oznaczał koniec lekcji, wszystkich moich dzisiejszych lekcji, co, krótko mówiąc, zwiastowało wolność do końca dnia, nie musiałam tego dwa razy przetwarzać. Zbiegłszy do szatni wsunęłam na stopy styrane glany za kostkę, wsunęłam na głowę moją czapkę, a na ramionach zagościł czarny, długi płaszcz. Wyszłam, a me stopy odnalazły drogę na przystanku.

   Po dość długiej podróży tramwajem, autobusem oraz rzez las trafiłam do mojego domu, w którym przesiadywała wielce zmęczona rodzicielka, wymieniłam z nią tylko krótkie przywitanie, zdjęłam odzież wierzchnią i przenikłam do swej twierdzy, jaką był ciemny, zamknięty pokój.
Odłożyłam plecak, siadając zaraz obok niego- przed lustrem.
Przez pierwsze dwadzieścia minut nawet nie drgnęła, ale po kolejnych dziesięciu zaczęłam płakać, tyle, że bez szlochania, po prostu po mych polikach spływały łzy zmęczenia, aby choć trochę sie rozweselić wyjęłam z kieszeni potłuczoną, małą mp3 i włączyłam piosenki z moich ulubionych bajek, pierwsze dziesięć było z Miraculous; Ladybug, słuchając jej zamknęłam oczy, aby dosłownie dwie sekundy później poczuć, iż spadam...


--- autor ---

Hej! To tyle z prologu, jest króciutki, ponieważ miał być zaledwie kropelką wstępu do mojego ff, poznajecie już główną bohaterkę, której imienia dowiecie się w wkrótce, no, wszystkiego dowiecie sie wkrótce, ale cóż, takie życie XD
Oczywiście prócz naszej bohaterki będziemy mieć główną obsadę serialu, postaram się czerpać pomysły z nowych odcinków drugiego sezonu, więc raczej was nie zanudzę, ale i nie zaspojleruję, słowo!

Buziaki!



Brak Zgodności (Miraculous)Where stories live. Discover now