W jednej z wielu niewielkich księgarni w Queens zebrało się zdecydowanie więcej osób niż był w stanie pomieścić ten skromny lokal.
Ludzie tłoczyli się i przepychali, by choć przez chwilę zajrzeć do środka. Przechodnie dziwili się, dlaczego to miejsce , zwykle ciche i odwiedzane wyłącznie przez miejscowych , nagle stało się tak interesujące dla obcych. Odpowiedź na to pytanie znajdowała się na witrynie , która tego dnia została wymyta zaskakująco dokładnie. Była nią książka ustawiona na małej sztaludze, a pod nią znajdował się napis „ Spotkanie z autorką – 25,09,2017- o godzinie 14:20 . Zapraszamy !"
To właśnie ten napis sprawił , że niewielka księgarnia pękała w szwach. Tak więc i my zajrzyjmy do wnętrza tego lokalu. Na podeście w końcu Sali stała a właściwie siedziała na wózku inwalidzkim , na kolanach trzymała egzemplarz książki z witryny.
Uśmiechała się.
Był to uśmiech jak najbardziej autentyczny , choć każdy , kto poznał ją choć trochę , mógł stwierdzić, że należy do tego typu osób, które są w stanie uśmiechnąć się jak najbardziej szczerze, choćby właśnie odrąbywano im dłonie. W przypadku Lily Colins te umiejętność można było nazwać swego rodzaju mechanizmem obronnym. Ponieważ panna Colins przeżyła w życiu więcej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać , patrząc na nią po raz pierwszy . Możemy więc uznać , że umiejętność szczerego uśmiechania się w obliczu tragedii była zdolnością dużo bardziej jej przydatną niż umiejętność mówienia. W momencie gdy jedna z osób na Sali uniosła rękę w celu zadania pytania, kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej, co zasadniczo trudno było uznać za możliwe .
- Tak słucham? – głos młodej autorki był ciepły i przyjazny .
Dokładnie taki , jakiego każdy oczekiwał widząc, usta rozciągnięte w uśmiechu i szopę mocno kręconych włosów .
- Panno Colins jestem ogromnie ciekawa, czy jest jakiś fragment książki , który darzy Pani szczególną sympatią? –
- Tak , oczywiście jest wiele takich fragmentów. – jej glos się nie zmienił, jednak gdzieś głęboko poczuła ukłucie strachu. Miała nadzieję tego uniknąć.
- A czy mogłaby Pani przeczytać fragment , który uważa za najbardziej udany ? – kobieta nie odpuściła. No cóż, chyba powinna się pogodzić z tym , że tak jest za każdym razem .
- Ależ oczywiście z chęcią go państwu przeczytam –
To było gruntowne kłamstwo, nienawidziła czytać na głos, a na każdej promocji książki proszono ją o to przynajmniej raz. Przewertowała książkę w poszukiwaniu odpowiedniej strony, po czym odetchnęła i zaczęła.
- Nigdy wcześniej ani nigdy później nie poznałam takiego. Bez wątpienia nie był optymistą , był świadomości porażki, a mimo to podchodził do wszystkiego z irytująco szczerym entuzjazmem. Ten entuzjazm potęgowała jeszcze jego chęć poznawania nowych rzeczy i nauki. Czasem zastanawiałam się, czy jest taka rzecz na świecie, której nigdy nie spróbował, nie wiedział o niej czegoś lub nie umiał jej wykonać. Wielokrotnie przekonywał nie, że taka rzecz nie istnieje. Nie tylko mnie fascynował i to mnie dziwiło, jak to możliwe, że człowiek tak ceniący samotność i ciszę potrafi się otaczać rozkrzyczaną zgrają, a w dodatku świetnia się w niej odnajdywać. Nie istniały dla niego bariery nie do pokonania ani rzeki nie do przejścia. Wierzył, że człowiek jest w stanie zrobić wszystko, jeśli tylko bardzo chce.
Powiedziałam mu kiedyś, że to nie prawda a on się ze mną zgodził.
Spytałam go : „ Dlaczego ? „
A on odpowiedział, że poza chęciami potrzebny jest ktoś , kto dopilnuje , aby nie przestało nam się chcieć.
Zakończyła, po czym zamknęła książkę i zwróciła wzrok na salę. W górze tkwiła tylko jedna ręka.
- Słucham ?
- Panno Colins , kim był ten człowiek ? – pytanie zadała drobna brunetka w okularach.
Lily Colins spojrzała na swoje idealne paznokcie, no właśnie kim on był.
Znów spojrzała na brunetkę, po czym uśmiechnęła się leciutko.
- On. No cóż ... on był tym kimś ...
YOU ARE READING
Ktoś mi pomógł
Short StoryZasadniczo jest to moje wypracowanie na polski ale tak mi się spodobało , że postanowiłam je tu opublikować i dowiedzieć czy warto to jakoś rozwijać. T więc będę bardzo wdzięczna za wszelkie komentarze .