1. Cholera, muszę go uratować.

3.8K 248 80
                                    

Witamy w nowym świątecznym short story! Mamy pięć rozdziałów krótkiego opowiadania a/b/o z Ziallem ☺️

Jeśli lubicie też Larry'ego u współautorki KarcikRudy jest swieteczne opowiadanie, które pisałysmy razem!

Mamy nadzieję że wam się spodoba! I prosimy o komentarze!

Życie nie zawsze jest przyjemne i bezproblemowe, szczególnie dla omeg, które kompletnie nie mają rodziny. One zawsze mają ciężej, nie są tak silne i samowystarczalne jak alfy. Osiemnaste urodziny dla Nialla były czymś pięknym, jak i okropnym. Nie sądził, że  wszystkie słowa jego opiekunki były  kłamstwem, naprawdę myślał, że coś  dostanie na samodzielny początek. A skończył praktycznie z niczym. Bez dachu nad głową, bez jakiegokolwiek poczucia bezpieczeństwa. Wystawiony na wszystkie obce alfy. Jego jedyną ucieczką był las. Był też szczęśliwy, że  posiadał swój nożyk, który ponoć został mu po rodzicach. Miał naprawdę ciężko, musiał nauczyć się wszystkiego sam na własnych błędach. Jednak często zaciskał zęby i dawał sobie radę z trudnościami losu. Dzięki temu nauczył się życia. 

Nie wiedział po kilkunastu dniach jaki jest dzień czy miesiąc. Wiedział  jedynie, że zima jest coraz bliżej. W wilczej postaci łatwiej mu było przetrwać zimniejsze dni, jednak musiał też urządzić sobie jakiś kąt w lesie, co wymagało od niego sporych nakładów sił. Nie mógł zapomnieć, że  jest tylko omegą. Gorączki w lesie były  okropne i ciężkie. Chował się wtedy jak tylko mógł najlepiej, nie dość że było to dla niego uporczywe, to dla alf przed którymi uciekał również. Mimo wszystko w sercu miał nadzieję, że jego przeznaczony go odnajdzie. Że on znajdzie swój azyl. Ale czas mijał i Horan miał się coraz gorzej przez zimno i spadający śnieg. Jedzenie było coraz mniej dostępne i jego siły opadały z dnia na dzień. Bał sie okropnie, że nie przeżyje tej zimy. Nie chciał  umierać, miał tyle marzeń, wciąż w seduszku miał nadzieję. Szkoda, że nie wiedział, że zamieszkuje teren swojego przeznaczonego.

Zayn był silnym alfą, miał swój teren oraz ludzi mu podległych. Nie wywyższał się z tym, jednak żył w wygodach. W życiu ze swoją silną  determinacją omijał omegi, jego mama nauczyła go, by czekać na swojego przeznaczonego. Mimo, że czasem było  to okropnie niewygodne... Nie ulegał pokusie. Nie jedna okazywała zainteresowanie nim albo jego majątkiem, nie chciał takiej omegi. Ale w środku, jego wilk czuł  spokój, jakby  wiedział, że coś na niego czeka.

W jego rezydencji mieszkał  jego przyjaciel Louis, wraz ze swoją omegą o imieniu Harry. Czasami zazdrościł przyjacielowi tak szybkiego połączenia się. Widział jak idealnie do siebie pasują i chciał zobaczyć w takim miejscu siebie i swojego przeznaczonego.

Zima przyszła bardzo szybko, co cieszyło mężczyzn i postanowili przy pierwszym lepszym śniegu zrobić  kulig. W końcu Zayn miał  wielki zalesiony teren. Malik miał w posiadaniu piękne duże sanie, które co roku dobrze służyły im w zimowych wyprawach. Już od kilku dni stały przygotowane, aż spadnie pierwszy śnieg. Pracownicy Zayna znali go aż za dobrze w tej kwestii. Miał też stajnię pełną wierzchowców, Harry nauczył go jeździć. Styles mimo, że był omegą miał  swój temperament, dlatego nie dziwił  się, do kogo ten był przeznaczony. Idealnie dopełniali się z Louisem, który potrafił go przywrócić do porządku, a jednocześnie martwił się o niego całym swoim sercem.

- To jedziemy? - jęknął brunet, poprawiając czapkę na czubku swojej głowy.

- Jedziemy. - potwierdził Louis dopinajac swoją kurtkę.

Omega pisnęła i wtuliła się w silne  ciało alfy. Harrym targały emocje, ale nic dziwnego, był w ciąży, a Louis miał  się o tym dowiedzieć dwudziestego czwartego grudnia - w swoje urodziny. Louis poprawił szalik zieolonookiego i pocałował jego policzek. Trzymał go blisko siebie.

Christmas Hero || ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz