II

724 79 35
                                    

   Kto by się spodziewał, że ktoś zamknie drzwi, nie zdając sobie sprawy, że w tym pomieszczeniu nadal znajdują się żywe dusze.

   Tamaki wraz z Kirishimą nawet nie zdawali sobie z tego sprawę, że obecnie drzwi są zakluczone. Byli tak pochłonięci szukaniem pudła dla klasy drugiej, że nawet nie zauważyli, że ktoś ich za klucza.

   Może to los postanowił zakpić sobie z chłopców, gdy w końcu jeden z nich znalazł pudło, lecz okazało się, że to, co szukał Amajiki tego tam nie było. Zrezygnowany chciał już wracać do klasy, więc z Ejirō ruszył do wyjścia z pomieszczenia, gdzie przy tym czerwonowłosy postanowił bez nawet kiwnięcia palcem wytłumaczyć chłopakowi, że to nie jego wina, iż nie ma tu tego, co szukał. Amajiki za bardzo przejmował się szczegółami, więc to chyba było jasne, gdy nazwał się beznadziejnym.

   — Teraz to już na pewno jestem beznadziejny! — jęknął, żałośnie siłując się z drzwiami, które nie chciały się rozsunąć.

   — Poczekaj Senpai, może się zacieły — czerwonowłosy złapał za uchyt i spróbował pociągnąć drzwi, ani drgnęły. Cicho zaklnął pod nosem, bo to w końcu nie męskie, żeby siłować się z drzwiami. Zrezygnowany opuścił ręce i westchnął. Tamaki już chciał coś powiedzieć, gdy zauważył, że Eijorō po prostu utrwardnił swoje ciało. Mimo starań chłopaka drzwi nadal nie drgnęły, choć mu się to wydawało aż nie możliwe, że drzwi nawet ani trochę się nie urwały przez jego dar.

   Cichy śmiech Tamakiego rozbrzmiał w jego głowie, więc pośpiesznie spiorunował wzrokiem starszego kolegę.

   — Jesteśmy teraz zdani na łaskę osoby, która tu przyjdzie i otworzy te drzwi.

   Kirishima westchnął ze zrezygnowaniem i oparł się o drzwi, zjeżdżając do pozycji siedzącej. Amajiki dosiadł się do niego, przyciągając do klatki piersiowej nogi, pozostając tak i wpatrując się w punkt przed sobą.

   — Senpai, jak myślisz, długo tu będziemy? A nawet i! Przecież zobaczą nasze zniknięcie — odpowiedział sobie chłopak, gestykulując żywo rękoma.

   — Nie wiem jak długo, ale na pewno nas szukać nie będą — odezwał się, czarnowłosy zamykając oczy.

   — Dlaczego tak myślisz?

   — Hm... Dlatego, że ty znikasz często z klasy i siedzisz na przerwie ze mną, a ja dlatego, że osoba odpowiedzialna za wysłanie mnie tutaj powiedziała, że jak nic nie znajdę to, żebym po prostu poszedł zająć się czymś innym i nie zawracać jej obecnie głowy — odparł chłopak dosyć cicho, ale na tyle by Kirishima usłyszał każde słowa. Mimo to czarnowłosy skupił się tak na głosie Amajikiego, że zdawał sobie sprawę, że nie ważne co i tak go usłyszy — Gdyby Mirō tu był, to przeniknąłby przez ścianę.

   — Nie podoba ci się to, że musisz spędzić ze mną czas? — chłopak zapytał ze śmiertelną powagą. Zdawał sobie sprawę, że jest bezużyteczny w tej sprawie i po prostu nic nie zrobi. Kiedy już stąd wyjdą będzie musiał spytać się Aizawy-senseia, dlaczego te drzwi są normalnie jak pancerne.

   — T-to nie t-tak... — odprał ledwo słyszalnie, na jego twarzy łatwo było zobaczyć wymalowane zmieszanie. — P-po prostu pomyślałem, że szybciej byśmy się stąd wtedy wydostali...

   — Spokojnie Senpai, rozumiem — czerwonowłosy zaśmiał się, żeby załagodzić atmosferę, bo Amajiki wyglądał, jakby miał się rozpłakać tu i teraz.

   — To nie zmienia faktu, że się stąd nie wydostaniemy.

   — Senpai... — westchnął Kirishima, gdy Tamaki przekrzywił lekko głowę, to od razu odwrócił wzrok, gdy jego spotkał się z tymi czerwonymi oczętami — ... zawsze odwracasz wzrok i zastanawiam się, czy może brzydki nie jestem.

   — C-co — lekko zdziwiony Amajiki w panice spojrzał na chłopaka i zrobił to samo co przed chwilą, powtarzając to kilka razy.

   — A może jestem aż tak olśniewający, że rozbija cię moja piękność? — zabrzmiało to na początku poważnie, lecz chłopak chwile potem się roześmiał.

   — T-to drugie — śmiech czerwonowłosego ustał w tym momencie, zastanawiał się, czy ledwo słyszalne słowa zostały naprawdę wypowiedziane przez starszego kolegę. Może jednak przesłyszał się lub usłyszał to w głowie?

   — Możesz powtórzyć? — zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy, obserwował dokładnie spanikowaną reakcję czarnowłosego. Dobra potwierdził, Amajiki powiedział to na głos.

   — Choć moim zdaniem jesteś ładniejszy Senpai, choć to określenie jest takie niemęskie. Mimo to jesteś ładniejszy, jesteś piękny jak takie gwiazdy na niebie. Twoje oczy wyglądają jak takie błyszczące kamienie i, mimo że rzadko na kogoś patrzysz to twój wzrok jest roczulający. O i twoje włosy są takie fajne, że aż chce się je pogłas...

   Zażenowanie oby dwojga poszło tak w górę, że policzki Eijirō zrobiły się koloru jego włosów, a sam Tamaki schował twarz w kolanach.

   Kirishima czasami mógł ugryźć się w język, a nie przyznawać do takich rzeczy.

Don't be shy My Friend | TamakiriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz