Panie Uchiha, pan jest wampirem?

1.5K 153 86
                                    



Niebawem Halloween, a z racji tego, że raczej w ten dzień nie będę mogła rozdziału opublikować i zapewne w poniedziałek oraz wtorek też, publikuję teraz ^^ Mam nadzieję, że komukolwiek się opowiadanie spodoba, bo... jest nietypowe. Gdyby ktoś pytał - co złego to nie ja!

Miłego czytania, Kochani <3

To był naprawdę sporej wielkości zamek. Miał potężne, stare mury oraz wieże, które sprawiały wrażenie, ciągnących się aż do poszarzałego nieba. Ponadto czerwona cegła straciła na kolorze i łatwo szło się domyślić, że ta budowla miała już kilka ładnych lat. A może tysiącleci — pomyślał sceptycznie Naruto, jednocześnie rozmyślając jaki to styl architektury oraz z jakiego okresu pochodzi. Ale, ku własnej rozpaczy, nie znał się na tym. Zamek przypominał ten ze Shreka — tyle wiedział. Zamiast jednak mostu, prowadziła do niego ścieżka z wtopionych w piasek głazów.

— Kiba?

— Tak?

Przyjaciel właśnie zabierał torby z zostawionego na uboczu malucha. Jego głowa już po chwili wychyliła się spod blachy bagażnika. Uniósł pytająco brew w kierunku Naruto, ale ten raczej tego nie mógł dostrzec. Wciąż wgapiał się w budowlę.

— To... na pewno tutaj?

Kiba zamknął samochód i ruszył w stronę przyjaciela. Jego uśmiechnięta twarz powiadomiła, że owszem, Naruto wcale się nie pomylił.

— Oczywiście, a coś nie tak?

Inuzuka nie czekał na blondwłosego, dwudziestoletniego studenta, a po prostu wyminął go i pewnym krokiem skierował się w stronę zamku.

— Jesteś absolutnie pewien, że nie pomyliłeś adresu?! — krzyknął za nim chłopak, tak dla pewności. — Może twój znajomy wcale nie mieszka... w tym?!

Inuzuka odwrócił się.

— Oczywiście! Byłem tu milion razy! Idziesz czy nie?

Naruto dalej patrzył na niego jak na idiotę. Zamek w tle nadawał temu jeszcze większego wydźwięku, aczkolwiek ostatecznie musiał poddać się i westchnąć. Chcąc nie chcąc, podążył za swym natrętnym towarzyszem. Nie, żeby rozpierała go z tego powodu radość. Raczej przerażenie. Ogromne przerażenie, w szczególności, że chwilę później Kiba namawiał go do zastukania w wampirzą kołatkę. Wampirzą!

— Wygląda okropnie. Nie zrobię tego! — warknął Naruto, podejrzliwie zerkając na wystający kawałek zimnego metalu. To zastygłe zwierzę zdawało się także go nieprzyjaźnie oceniać.

— Nie przesadzaj, Naruto! To tylko kołatka! — Kiba przewrócił ostentacyjnie oczami, po czym wstrząsnął torbami. — Jakbyś nie zauważył to ja mam nasze bagaże, więc nie narzekaj. Pukaj!

— A nie mogę palcem?

— Nie.

— Czemu?

— Bo to zamek. Nikt cię nie usłyszy.

— A jak zastukam mocno?

— Zastukasz mocno kołatką.

— Ale chcę palcem.

— To są mosiężne, ogromne drzwi! Do kurwy nędzy nie doprowadzaj mnie do szał...

Obaj zastygli jednocześnie, gdy nagle wejście z głuchym, potężnym trzaskiem stanęło otworem, a nieznajomy mężczyzna znalazł się tuż przed nimi. Ów jegomość miał dziwnie srebrne włosy, pomimo tego, że na licu nie znalazła się ani jedna zmarszczka. Ubrany był zaś w dobrze skrojony, starodawny surdut i w dłoniach trzymał zapalony świecznik. Mało tego — uśmiechał się do nich niezaprzeczalnie diabolicznie, jakby zaraz miał ich zamordować z nieudawanym entuzjazmem. Nic więc zaskakującego, że po plecach Naruto przemknęły nieprzyjemne dreszcze.

Panie Uchiha, pan jest wampirem? ✔Where stories live. Discover now