To miał być zwyczajny, jesienny dzień.
Wraz z swoimi sąsiadami, z nudów, dziewczyna przeglądała pamiątki chłopaków z jakże rozmaitych przygód.
Brunet, wyjął z pudełka słoik z naklejką z napisem "Ryba".
-Oh, pamiętam to!
Gdy kluczyki wpadły mi do sedesu i wraz z chłopaki spuściliśmy się do podwodnego świata!
Tom miał wtedy ten słoik na głowie!-
Uśmiechnął się szerzej, wspominając zabawne przeżycie. -Wciąż nie wierzę, że dało się w tym oddychać.-
Tom wziął większy łyk z swojej piersiówki.
-Ta... lepiej by było, gdybyś jednak się utopił. -
Zaśmiał się, karmelowłosy Tord.
Nie ma dnia, nie ma godziny.
Ba, nie ma sekundy, w której ta dwójka by się nie klóciła!
W ponad 75% procentach wszystkich ich kłótni, kończy się to bijatyką.
Czasem, nawet kończy się to na dyżurze w szpitalu!
Ale co poradzić, ta dwójka się wprost nienawidzi.
-Ja zaraz Cię utopie! -
Miał już uderzyć, szarookiego, gdy Edd ich powstrzymał.
-Znowu to samo?
Dosyć! Nie możecie nawet jednego dnia, wytrzymać bez kłótni?
-To on zaczął! -
Warknął czarnooki.
Dziewczyna zaś zajrzała głębiej do pudła.
Na samym jego dnie znalazła dziwną fiolke.
Płyn w jej środku, nie miał stałego koloru.
Raz był żółt, raz fioletowy, a za chwilę czarny.
-Co to jest? -
Spytał się zaciekawiony rudzielec.
-Mnie się pytasz?
To nie moje, to Wy powinniście wiedzieć. -
(T.I) podała fiolke Eddowi.
-Nie przypominam sobie tej fiolki...... -
Odkręcił korek, następnie powąchał zawartość buteleczki.
-Tylko uważaj, chyba nie chcesz znowu tak wymiotować, tak samo jak po tamtej 100-letniej Coli. -
Zmarszczył brwi.
-Nie przypominaj mi.... już na samą myśl, robi mi się nie dobrze...... -
Skrzywił się, przypominając sobie negatywne wspomnienie.
Jedna ponownie powąchał płyn.
-Pachnie jak... owoce....
-Chyba nie chcesz tego pić, prawda? -
Podniosłaś (wiem, że było "ona/dziewczyna" ale tak mi wygodniej ^^")
brwi.
-No co Ty, to może być trucizna...-
Wtrącił się Tord.
-Dlatego Tom to wypije. -
Wskazał na Toma, niewinnie się uśmiechając.
-W twoich snach! Jak jesteś taki mądry, to sam to wypij!
-A żebyś wiedział, wypije! -
No nie.... Znowu te glupie popisy.... zawsze gdy jesteś w tym domu, masz wrażenie jakbyś wróciła do gimby.
(Musiałam xD)
Tord, już miał wziąć łyka, gdy się w ostatniej chwili zawahał.
Gdyby nie Tom, który lekko pchnął rękę Torda, szarooki pewnie by nie wypił ani kropli.
Tak z pomocą Toma, wziął porządnego łyka.
Aż się zakrztusił!
-Tom! -
Skraciłaś przyjaciela, jak typowa matka.
-Co? Sam mówił, że wypi-- -
Nagle, Tord, siłą zmusił Toma do wypicia łyka.
Jeżyk, zaskoczony, kaszlnął parę razy, po czym wkurzony spojrzał na rogacza.
-Ty komunistyczna kurwo!
-Sam zacząłeś, popierdolony ananasie! -
Iiiii kolejna bijatyka.
Wraz z Eddem, probowałaś ich powstrzymać.
A Matt, jak to Matt.
Głupi i ciekawy świata, bez słowa wziął łyka napoju.
-Kolejny mądry! -
Przewróciłaś oczami.
Edd już zaczął opatrywać Toma.
-Edd! To smakuje jak cola!
-Nie mów, że to wypiłeś.... -
Zielonej nieco zbladł.
-Tak! -
Uśmiechnął się promiennie niebieskooki.
-Chryste.... Matt, to może być-- -
Biedny zielonek nie dokończył, gdyż Matt wepchnął mu do buzi fiolke.
-Sam spróbuj, to jest dobre! -
Edd, zmuszony wypił pozostałość dziwnego napoju.
-Prawda, że smakuje jak Cola? -
Nasz kochany Gould całkowicie zaczął przypominać ścianę.
Cała czwórka, mogła wypić truciznę.
Jedyna osób jaką nie piła, to ty.
Ale raczej nie jesteś jakoś zawiedziona tym faktem.
- Edd... To chyba nie był dobry pomysł... -
Wtrącił po chwili rogacz trzymając się za brzuch
- To wasza wina! -
Krzyknął brunet również łapiąc się za brzusio.
Oj... Coś to nie wygląda na nic dobrego...Tak o to minęła resztą dnia, okazało się, że ból w żołądku został spowodowany przez nie wierze spaghetti, które akurat dzisiaj jedli.
Ból minął po tabletkach przeciwbólowych.
A przynajmniej tak mówił ci później Edd.
Następnego dnia, chcąc odwiedzić swoich przyjaciół zapukałaś parokrotnie w drzwi.
Na twoje zaskoczenie, zza drzwiami dobiegł dźwięk płaczu... Dziecka.
Gdybyś sie nie znała, uznałabyś, że to piegus szlocha nad kolejnym zbitym lustrem.
Ale nie... Głos zza drzwi był znacznie wyższy, od głosu dorosłego mężczyzny.
Zdecydowanie należał do dziecka.
Zapukałaś jeszcze pare razy oczekując, któregoś z swoich przyjaciół stojącym w progu.
Lecz w zamian drzwi otworzył ci chłopiec.
Na oko gdzieś 5-8 lat.
Policzki miał zaczerwienione a na głowie burze brązowych kudłów.
Wpatrywał się w ciebie swoimi czekoladowymi oczkami.
Był łudząco podobny do Edda co cię zaskoczyło.
Czyżbym Zielonek miał syna o którym ci nie mówił?
A nawet jeśli, to czemu wcześniej nie pisnął nawet słowa?
Patrzyłaś zaskoczona na slodką buźke chłopca, gdy z domu dobiegły krzyki.
- Ty wredny Komunisto!
Oddaj mi misia! -
Czekaj, czy to był... Tom?
Każdy w tej chwili powiedziałby "oczywiście, że to on!
Kto inny nazywa Torda komunistą? "
Ale barwa i tonacja głosu w żadnym stopniu nie przypinała tej, jaką posługiwał się Tom.
Brzmiał dosłownie jak dzieciak!
Co tu się stało?
- Em... Hej (T.I). -
Odezwał się chłopczyk stojący przed tobą.
Ty zaskoczona przeniosłaś na niego wzrok.
- Skąd znasz moje imię? -
Zapytałaś w końcu.
Pierwszy lag mózgu na szczęście zdołał już minąć.
Teraz czas na aktualizacje systemu.
- Wejdź... Musimy pogadać. -
Chłopiec sunął się na bok robiąc ci miejsce do przejścia.
Ty dalej główkując się, co się dzieje zrobiłaś pare kroków przed siebie wchodząc tym samym do domu.
To co zastałaś w jego środku, całkowicie zbiło cię z tropu.
Wszędzie, po całym salonie były porozwalane dziecięce zabawki.
Na kanapie, dwójka dzieciaków kłóciła się o misia.
Za to na ziemię, siedział zapłakany rudy Bżdąc, wylewając łzy nad zbitym kubeczkiem.
W jednej chwili wszystko ci się ułożyło w całość.
Ci chłopcy, to twoi sąsiedzi.
Brunecik, który raczył otworzyć ci drzwi go Edd.
Dwójka bijąca się na kanapie to Tom z Tordem.
A ten wcześniej wspomniany zapłakany bżdąc to Matt.
Teraz jedyne pytanie jakie ci się nasówało na myśl to:
Jakim zasmarkanym cudem zmienili się w dzieci?Ok, ok, ok.
Teraz tak w skrócie.
Po wczorajszym wypiciu zawartości fiołki, cala czwórka czuła się ospała przez co postanowili pójść spać wcześniej.
Rano, gdy się obudzili, okazało się iż już sat dziećmi.
To całe zamieszanie zostało spowodowane napojem jaki wypili.
Musiało być to coś rodzaju wody odmładzającej, czy źródła życia.
Jednym słowem.
Pijąc to, tym samym odmłodzili się o dobre ponad 10 lat.
Ale czas przejść do kąkretów.
Macie w tym momencie spory problem.
Mimo iż odmłodzili się ciałem a nie umysłem, są swiadomi tego, jaka jest powaga tej sytuacji.
Jednak, będąc znowu dziećmi, potrzebują opiekuna, a w tej chwili.
Pozostajesz tylko ty.
A w twojej głowie wciąż pozostało jedno zdanie...
"Jestem za młoda na Matkę!"
CZYTASZ
Jestem za młoda na matke! - Eddsworld One shot (Eddsworld x Reader)
HumorPodczas przeszukiwania starych pudeł, piątka przyjaciół (czterech chłopców i jedna dziewczyna), natrafiła na dziwny napój. Napój ten, zmienił chłopców.... W dzieci! Jak ta nasza bohaterka sobie poradzi?