Prolog

5 0 0
                                    

Słońce powoli zachodziło, rzucając na świat ostatnie spojrzenie i omiatając nim równinne trawy wpisane tak ściśle w krajobraz polskiej wsi mazowieckiej. Polana ograniczona po bokach brzozowym laskiem ciągnęła się aż po horyzont, przecięta jedynie spokojną strugą, cicho szumiącą razem z jeszcze zielonymi liśćmi drzew i źdźbłami trawy. Wszystko to idealnie współgrało, tworząc kompozycję o dziwnie tajemniczej i pierwotnej harmonii, tętno przyrody wyczuwalne, ale niezauważalne dla mało doświadczonego słuchacza. Basia jednak słyszała zaburzenia naturalnego rytmu, z jakim skrzydła ptaków uderzały w powietrze, które poruszone, wysyłało dalej ledwo możliwą do uchwycenia falę i wprawiało w lekkie drganie ziemię pod jej stopami. Wyczuwała niepokój, z jakim piasek wchłaniał kałuże krwi rozlanej przez żołnierzy, jeszcze niedawno stacjonujących właśnie tu, gdzie stała teraz młoda dziewczyna. Metaliczna woń broni i czerwonej mazi unosiła się nad niemal płaską powierzchnią roślinności, wyrazista do tego stopnia, że stawała się dla niej widoczna i przybierała postać duchów przerażonych ludzi, którym śmierć już zajrzała w oczy. Tu i ówdzie leżały zwłoki koni - wiernych towarzyszy w walce z najeźdźcą, które choć były przecież tylko zwierzętami, zostały wciągnięte w ten niepowstrzymany wir walki i poległy, oddając życie za przyszłość narodu ich jeźdźców. Oczy zastygłe w ostatnim przebłysku nieopisanej grozy, kiedy posłusznie poddawały się woli człowieka, kierującego je prosto ku bezpośredniemu zagrożeniu, wpatrywały się teraz nieruchomo w nieskończony ogrom nieba, jakby śledząc ścieżkę odejścia duszy ich pana, któremu wiernie służyły. Tragedia losu obu gatunków wstrząsnęła Basią, która gorzko zapłakała, zadając sobie wciąż jedno i to samo pytanie:
"Czy on żyje? Czy jego drogie mi serce wciąż bije, czy stanęło przez ugodzenie pocisku? Amorze, którego strzała trafiła mojego Jasieńka, odpowiedz, czy twój cios był jedynym, który został zadany mojemu chłopcu? Wyrwij go z objęć śmierci, tej strasznej kochanki, która choć tak szpetna jak noc, wciąż mocno pociąga pogrążonych w męczarniach. Nie pozwól, by złamał przysięgę, którą złożył mi przed opuszczeniem rodzinnego domu, zachowaj od zdrady i nieprzyjaciół, pozwól, by...". Myśl przerwał spazmatyczny szloch, rzucając jej ciało na wszystkie strony. Tak bardzo pragnęła, by powrócił taki, jakim go widziała, przed wzięciem do ręki karabinu, wskoczeniem na gniadego wierzchowca i odjechaniem galopem w nieznaną dal. Rozpaczliwie pragnęła wyczuć choć wątłą jego aurę, pobiec za wyczutym śladem tchnienia Jasieńska, oznaką tego, że żyje, jest bezpieczny i uniknął okropnej konfrontacji z Niemcami. Na nic te próby. Docierały do niej tylko bodźce wysyłane nieprzerwanie przez zaburzony porządek natury, która jakby buntując się przeciwko temu okropnemu aktowi nienawiści człowieka przeciw człowiekowi, skowyczała razem z bolejącą Basią i wołała niebo o godną pomstę i sprawiedliwość. Jej brak wszak uczynił to wszystko, czego świadkiem była w tym momencie dziewczyna.
"Wróć..." - powiedziała nim głos załamał jej się w połowie zdania i upadła na kolana zanurzając biel lnianej sukienki w zielonym morzu trawy. Ostatnie promienie, zwiastując całkowitą utratę nadziei na powrót ukochanego, uciekły i znikły, pozostawiając jeszcze przez chwilę słaby odblask na leżących chaotycznie gładkich powierzchniach odznak żołnierzy, poległych na polu chwały.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 29, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Malowane Dzieci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz