Rozdział 1

8 0 0
                                    

Rok XX3
I wtedy zapanowała ciemność..
Ludzie wiedzieli, że teraz nastał ten moment, którego obawiali się najbardziej. Wyobrażenia, koszmary.. Wszystko stało się prawdą.
...............................

Wieczór w mieście Crown. Na głównych ulicach miasta coraz mniej osób. Głównie są to alkoholicy, gangsterzy, osoby szukające problemów. Miasto nocą w pełni należy do ,,mrocznej,, jego części.
-Evon, dolewka!! - krzyczał jeden z młodszych gości karczmy niedaleko centrum.
-Juuuż.. Nie pali się.- odpowiedział spokojnie karczmarz. Był to wysoki i postawny mężczyzna, o łysej głowie z charakterystyczną blizną. Wszyscy go znali i wiedzieli, że nie warto z nim zadzierać.
Karczma była pełna jak co dzień, ale można było zauważyć nowego gościa. Na końcu sali, przy ostatnim stoliku siedział ktoś sam. Miał na sobie czarną pelerynę z dużym kapturem, przez co nie można było rozpoznać jego twarzy ani płci.
Ukradkiem wiele osób zwracało na niego uwagę. Jedyne co zamówił to szklanka wody, co było jeszcze dziwniejsze. W pewnym momencie do karczmy wpadła jakaś dziewczyna. Nie wyglądała na osobę tego typu, co ludzie w karczmie. Miała długie białe włosy, których końce zaplecione były w warkocz. Była rasy kociej- na głowie widniały urocze uszka, w kolorze jej włosów, a spod czarnej krótkiej sukienki wystawał puszysty ogon. Była jakby trochę zdezorientowa i przestraszona. Chyba znalazła się tu przypadkiem. Teraz to w jej stronę padały spojrzenia. Nagle od stołu wstał jeden z mężczyzn. Miał tatuaże w kształcie czaszek i bliznę na oku. W ustach trzymał papierosa. Podszedł do dziewczyny i głośno powiedział:
-A co taka mała ślicznotka robi w takim brutalnym miejscu? Czyżbyś przyszła się zabawić? - zaśmiał się i dmuchnął w nią dymem, łapiąc mocno za nadgarstek. Dziewczyna stała się jeszcze bardziej zdezorientowana i próbowała się wyrwać, ale była słabsza. Ludzie zaczęli się śmiać, a mężczyzna przyciągnął ją do siebie i drugą ręką mocno złapał za biodro.
-Pokaż jej co potrafisz!! -krzyczał jeden z jego kolegów, a reszta dalej się śmiała.
-Heh.. Słyszałaś mała.. Idziesz ze mną. Chyba nigdy nie poczułaś prawdziwego mezczyzny..- zjechał ręka niżej, a ona krzyknęła żeby ją puścił. Ale ten pociągnął ją za sobą na tyły karczmy, gdzie znajdowały się pokoje gościnne. Lecz wtedy od stołu wstała osoba w kapturze. Odrzuciła krzesło na bok i szła w ich kierunku.
-Boruc, ktoś chyba chce do was dołączyć! -krzyknął ktoś ze stolika do mężczyzny w tatuażach. Ten obrócił się natychmiast.
-Czego chcesz ? -uśmiechnął się groźnie Boruc.
-Co za maniery.. -dało się słyszeć niski męski głos.
-Hmm? Coś ci się nie podoba?-podszedł bliżej do zakapturzonego i dmuchnął dymem. Nagle dym zawiesił się w miejscu. Mało kto jednak to zauważył.
-Puść tą panią.-powiedział stanowczo tajemniczy gość.
-Hahah.. Proszę, proszę.. Ktoś chyba nie wie gdzie jego miejsce-
-Powiedziałem, żebyś ją puścił..
-Ona sama zaraz się puści-zaśmiał się paskudnie, a dziewczyna miała łzy w oczach.
-.. -
Nagle Boruc zaczął dziwnie się zachowywać. Próbował coś powiedzieć, ale nie mógł. Złapał się za klatkę, jakby coś go bolało. Miał otwarte szeroko oczy i jakby się dusił. W karczmie zapadła cisza i ludzie lekko przestraszeni zaczęli, patrzeć co się dzieje i nie wierzyli. Boruc upadł na kolana, z jego ust zaczęła lecieć krew. Rozrywał swoją koszulę, jakby chciał się od czegoś uwolnić, a dziewczyna krzyknęła przerażona. Gość w kapturze tylko stał nad nim, po czym wyciągnął rękę do dziewczyny.
-Chodź ze mną.. -
Dziewczyna bardzo się bała, ale nie chciała sprzeciwić po tym co zobaczyła. Złapała jego rękę i gdy ludzie podbiegali do Boruca, wyszła z mężczyzną z karczmy. Gdy wychodzili ktoś krzyknął- to On!!! Ludzie.. On powrócił!
Lecz mezczyzna z kocią dziewczyną już opuścili to miejsce.

Red BiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz