Feralne zdjęcia

248 48 6
                                    


Nessa siedziała na plastikowym krześle, wpatrując się w bladą twarz Matta. Jego powieki były przymknięte, a policzki zapadnięte. Strażnik przez całą noc był w krytycznym stanie i mimo starań Annie i Adelaidy, niewiele się zmieniło. Dziewczyna spędziła więc niezwykle stresującą noc pod Salą Szpitalną. Tak, przejęła się stanem Matta. Można powiedzieć, że z całej tej bandy fantastycznych stworzeń to właśnie jego polubiła najbardziej. Kiedy więc medyczki pozwoliły jej nad ranem wejść na salę, a Nessa dowiedziała się, że blondyn został ciężko ranny podczas misji i może nie przeżyć, serce podeszło jej do gardła. Nie wyobrażała sobie, że ten wesoły, narcystyczny i luzacki chłopak mógł umrzeć.

Przekręciła się na krześle, walcząc z bezsennością. Oprócz nich i śpiącej na kanapie obok Millie, nie było na sali nikogo. Otaczała ich jedynie przerażająca biel.

Dziewczyna położyła dłoń na ręce Matta, ziewając szeroko. Strażnik wyglądał, jakby spał. Żadnych dziwnych kabelków, skomplikowanych urządzeń czy tłumu lekarzy. Wyglądało to, jakby pacjent został skazany sam na siebie i swoją wytrwałość. A Nessa wierzyła, że Matt jest silny.

— Doprawdy, uroczo. — Nagle w pomieszczeniu rozległ się chłodny, nieco kpiący głos. Dziewczyna podskoczyła od nagłego dźwięku i odruchowo położyła obie ręce na kolana.

Widząc stojącego w progu Raphaela, przewróciła tylko oczami i zwróciła wzrok z powrotem na strażnika. W głębi duszy przeraziła się. Nadal w pamięci miała wczorajszy wybuch wampira, przez co serce na jego widok zaczęło jej niebezpiecznie kołatać. Jej strach mieszał się z dziwną domieszką fascynacji i szaleństwa. Miała ochotę uderzyć głową o ścianę i pozbyć się tych dziwnych doznań. Zamiast tego rzuciła tylko najbardziej lekceważąco, jak mogła:

— Jasne, że to ty. Mogłam się spodziewać.

Brunet zacmokał tylko niezadowolony i wszedł w głąb pomieszczenia. Zatrzymał się tuż przy łóżku Matta, patrząc na blondyna z góry.

— To niedobrze, że jestem przewidywalny.

— Po co tu przyszedłeś? — rzuciła zirytowana Nessa. Dzisiaj zdecydowanie nie miała ochoty na konfrontację z Raphaelem.

— Sprawdzić jak miewa się mój serdeczny przyjaciel. To chyba oczywiste, prawda?

Dziewczyna miała ochotę rzucić wampira w twarz tą przerażająco białą poduszką, słysząc jego kpiący, nieco władczy ton. Widocznie Raphael Creswell był stworzony do bycia dupkiem.

— Wszyscy wiemy, że nie obchodzi cię stan Matta. Dla ciebie mógłby nawet umrzeć.

Przez twarz bruneta przebił się niezidentyfikowany wyraz, ale wampir nie zaprzeczył. Zamiast tego przysunął sobie drugie krzesło i usiadł z lewej strony łóżka, znajdując się naprzeciwko Nessy. Dziewczyna uniosła na niego oskarżycielskie spojrzenie, a Raphael tylko uśmiechnął się tajemniczo.

— Nie myślałaś czasami o tym, że może mam swoją lepszą stronę? Że tak naprawdę jestem wrażliwym, uczuciowym chłopcem tylko życie zrobiło ze mnie bezdusznego kretyna, chowającego się za swoją maską?

Mówił to z powagą, ale Nessa wiedziała, że znowu sobie z nią pogrywa. Zawsze to robił. Spojrzała tylko na niego wymownie, a Raphael obruszył się i z udawanym przejęciem odparł:

— No, co? We wszystkich tych durnych romansidłach tak jest.

— Nie wiem, nie gustuję w durnych romansidłach — przedrzeźniła go. — Niestety, ty w tym teatrzyku grasz przesiąkniętego czystym złem bohatera.

Zima PrzebudzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz