"Początki bywają trudne..."

13 1 1
                                    

-Emily!- słyszę donośny głos pani Evertone dobiegający z kuchni.

-Wszyscy na ciebie czekają!

-Już schodzę pani Evertone!

Siadam na łóżku i przeciągam się. Jestem tu drugi tydzień i nadal uważam że materace są tutaj twardsze niż prycze w więzieniu, chociaż nigdy w żadnym nie byłam. Zakładam kapcie, narzucam na siebie szlafrok i schodzę na śniadanie. Gdzie tu jest sprawiedliwość? Za trzy miesiące będę miała 18 lat, a oni każą mi siedzieć w tym sierocińcu. Otwieram drzwi do kuchni. Prawie wszystkie miejsca są już zajęte. Oprócz jednego. Mojego. Jak zwykle siadam na rogu stołu. Będę starą panną, jak nic.

-Smacznego moje kochane dzieciaczki!

-Smacznego pani Evertone!

Co jest na śniadanie? Jak zwykle owsianka i zdecydowanie za dużo mleka. Biorę trzy łyżki i wstaję od stołu. Pani Evertone nawet nie patrzy ile zjadłam, bo już wie, że cofanie mnie do stołu abym zjadła więcej nie ma sensu. Odkładam talerz na parapet i wracam na górę. Wyciągam z komody moją kosmetyczkę i idę do łazienki się umyć. Przez to, że tak mało jem przynajmniej mam całą łazienkę dla siebie. Wchodzę pod prysznic, zasuwam zasłonkę i rozpoczynam kąpiel. Spod prysznica wychodzę po 10 minutach. Podchodzę do lustra i mówię sama do siebie:

-No! Weź się w garść Emily Langgam! To będzie świetny dzień!

Wątpię w moje własne słowa, więc zaczynam myć zęby i rozmyślać jak można kreatywnie spędzić ten dzień. Po pięciu minutach nadal mam w głowie  pustkę, dlatego postanawiam czekać na zrządzenie losu. Po powrocie w sypialni dziewcząt jest już tłok. Koło mojego łóżka czeka na mnie Lisa. Jedyna osoba, dzięki której jeszcze nie zwariowałam. Wdaje się z nią w rozmowę o tym, który chłopak nam się najbardziej podoba, aż wchodzi pani Evertone. Wszystkie stoją w milczeniu.

-Emily Langgam! Zapraszam do mojego gabinetu. Natychmiast!

-Tak jest pani Evertone.

Żegnam się z Lisą i z niechęcią człapie do gabinetu za panią dyrektor

-Usiądź Emily. Zapewne wiesz, że jako dyrektor sierocińca mam zapewnić ci dobre warunki       twojego rozwoju.

-Oczywiście pani Evertone.

-Ja wiem, że początki bywają trudne, ale odkąd przekroczyłaś próg tego budynku sprawiasz   same kłopoty.

-Wiem pani Evertone.

-W ciągu tygodnia zdążyłaś dwa razy zapchać toaletę i zatrzasnęłaś Jasper'a w szafie.

-Oraz obcięłam Angeli brwi jak spała.

-No właśnie. Dlatego zrozumiesz pewnie, że jeżeli nie poprawisz swojego zachowania, będę zmuszona odciąć cię od kontaktów z twoimi rówieśnikami dla twojego i ich dobra zdrowia psychicznego.

-Rozumiem pani Evertone.

-Wracaj do sypialni i przygotuj się na poranne zajęcia.

-Tak jest pani Evertone.

Wstałam z krzesła i wyszłam z gabinetu. Przeklęłam cicho pod nosem i zawędrowałam w stronę sypialni dziewcząt z ponurym wyrazem twarzy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 03, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Niezwykłe przypadki zwykłej dziewczynyWhere stories live. Discover now